"Dziewczyna z daleka"
Magdalena Knedler
Miłość nie zawsze wybacza wszystko, bywa skomplikowana i czasem skłania ludzi do czynów, które w innych okolicznościach nigdy nie zostałyby urzeczywistnione. Ale obdarza także niezwykłą siłę i nadzieję na lepsze jutro kiedy nikt nie wierzy, iż cokolwiek dobrego jeszcze może mieć miejsce. Bywa niezwykle szczodra, lecz i zdarza się jej być małostkową, niekiedy jest kłębowiskiem sprzecznych emocji, jednocześnie dając szczęście i strącając na samo dno rozpaczy. Miłości nie da się zapomnieć, co najwyżej chowa się ją w pamięci tak by jak najmniej raniła swoim wspomnieniem.
Natasza Silsterwitz od bardzo dawna nosi w sobie tajemnicę, nigdy nie podzieliła się nią z nikim i tak miało pozostać. Niestety pewien zimowy poranek przyniósł nie tylko niespodziewanego gościa, lecz i zburzył pozory spokoju. Dom na obrzeżach miasteczka, pod samą Ślężą, był dla ponad dziewięćdziesięcioletniej kobiety punktem gdzie mogła żyć z daleka od wszystkiego i wszystkich, na swoich zasadach. Artur Adams jakoś dotarł do niego i do Nataszy, a to co przywiózł z sobą okazało się czymś więcej niż starymi, nieszkodliwymi, pamiątkami. Tak dobrze skrywana przeszłość, wręcz pogrzebana, powraca i to w momencie kiedy wydawało się, iż nikt już do niej nie będzie wracał. Lena zna historię swojej rodziny, nie ma w niej niczego tajemniczego, kompromitującego lub czegoś co mogłoby być wstydliwe. Jednak czy na pewno jest tak jak do tej pory myślała? Babka nigdy, nawet najmniejszym słowem, nie dała po sobie poznać, że cokolwiek zataiła przed bliskimi. Adams jest wieku Leny, więc z czym lub z kim może kojarzyć się Nataszy, która nigdy była w Wielkiej Brytanii? Na to co staruszka ma do powiedzenia na temat przywiezionych zdjęć i srebrnej piersiówki jedynie ona jest przygotowana, chociaż czy tak jest w rzeczywistości? Wnuczka i gość nawet w najmniejszym stopniu nie podejrzewają co wydarzyło się kilkadziesiąt lat wcześniej. Z daleka od dolnego Śląska, w urokliwych krajobrazach polskich, przedwojennych, kresów miała początek historia kilku ludzi jakich losy splotły się niezwykle trudnym czasie i przyniosły bardzo gorzkie owoce. Natasza Silsterwitz żyła z ogromnym brzemieniem od lat, nie chciała się z nikim nim dzielić, to był jej ból, ale teraz ktoś jeszcze miał poznać opowieść, zawierającą w sobie raniące sekrety.
Jedni pogodzili się z tym czego doświadczyli i co uczynili, drudzy wciąż mają przed oczyma to co zmieniło ich na zawsze. Nie można cofnąć przeszłości, a przyszłość czasem staje się zakładnikiem dawnych wydarzeń.
Wileńszczyzna, której już nie ma i bezlitosna Syberia, nosząca piętno upodlenia człowieka, dwa miejsca, połączone bolesną historią bohaterów "Dziewczyny z daleka. Magdalena Knedler oddała słowami dramatyczną układankę ludzkich losów i uczuć, a tłem dla jest równie tragiczny czas końca lat trzydziestych i kolejnych dekad dwudziestego wieku. Książka porusza kwestie, wydające się być na dalszym planie w obliczu dziejowej zawieruchy, lecz wojna oprócz makroskali ma także swoje mikro odzwierciedlenie, równie tragiczne i bolesne. Tym silniej odczuwane przez postacie i czytelników, ponieważ mające ludzką twarz i to znaną, a nie anonimową. Autorka sięgnęła do źródeł historycznych i uczyniła z nich kanwę dla fabularno-fikcyjnej opowieści, lecz podobne wcale nie były rzadkością. Podczas lektury nie sposób pozostać obojętnym na rozwój wydarzeń i uczuciowego węzła jakim są związani bohaterowie. Ich rozterki oraz emocje nie są jednowymiarowe, wymykają się prostym podziałom, dobro i zło są pojęciami bardzo względne, szczególnie kiedy rozum i serce mówią zupełnie co innego. "Dziewczyna z daleka" ma w sobie cechy sagi rodzinnej, ale równie dużo w niej elementów dramatu, obyczajowa strona książki jest opiera się na obu. Tym razem wielka historia jest kołem zamachowym dla losu człowieka, napędzanym przez ludzkie pragnienia, niekiedy egoistyczne i mające swe źródło w zadanym nieświadomie bólu.
Magdalena Knedler
Miłość nie zawsze wybacza wszystko, bywa skomplikowana i czasem skłania ludzi do czynów, które w innych okolicznościach nigdy nie zostałyby urzeczywistnione. Ale obdarza także niezwykłą siłę i nadzieję na lepsze jutro kiedy nikt nie wierzy, iż cokolwiek dobrego jeszcze może mieć miejsce. Bywa niezwykle szczodra, lecz i zdarza się jej być małostkową, niekiedy jest kłębowiskiem sprzecznych emocji, jednocześnie dając szczęście i strącając na samo dno rozpaczy. Miłości nie da się zapomnieć, co najwyżej chowa się ją w pamięci tak by jak najmniej raniła swoim wspomnieniem.
Natasza Silsterwitz od bardzo dawna nosi w sobie tajemnicę, nigdy nie podzieliła się nią z nikim i tak miało pozostać. Niestety pewien zimowy poranek przyniósł nie tylko niespodziewanego gościa, lecz i zburzył pozory spokoju. Dom na obrzeżach miasteczka, pod samą Ślężą, był dla ponad dziewięćdziesięcioletniej kobiety punktem gdzie mogła żyć z daleka od wszystkiego i wszystkich, na swoich zasadach. Artur Adams jakoś dotarł do niego i do Nataszy, a to co przywiózł z sobą okazało się czymś więcej niż starymi, nieszkodliwymi, pamiątkami. Tak dobrze skrywana przeszłość, wręcz pogrzebana, powraca i to w momencie kiedy wydawało się, iż nikt już do niej nie będzie wracał. Lena zna historię swojej rodziny, nie ma w niej niczego tajemniczego, kompromitującego lub czegoś co mogłoby być wstydliwe. Jednak czy na pewno jest tak jak do tej pory myślała? Babka nigdy, nawet najmniejszym słowem, nie dała po sobie poznać, że cokolwiek zataiła przed bliskimi. Adams jest wieku Leny, więc z czym lub z kim może kojarzyć się Nataszy, która nigdy była w Wielkiej Brytanii? Na to co staruszka ma do powiedzenia na temat przywiezionych zdjęć i srebrnej piersiówki jedynie ona jest przygotowana, chociaż czy tak jest w rzeczywistości? Wnuczka i gość nawet w najmniejszym stopniu nie podejrzewają co wydarzyło się kilkadziesiąt lat wcześniej. Z daleka od dolnego Śląska, w urokliwych krajobrazach polskich, przedwojennych, kresów miała początek historia kilku ludzi jakich losy splotły się niezwykle trudnym czasie i przyniosły bardzo gorzkie owoce. Natasza Silsterwitz żyła z ogromnym brzemieniem od lat, nie chciała się z nikim nim dzielić, to był jej ból, ale teraz ktoś jeszcze miał poznać opowieść, zawierającą w sobie raniące sekrety.
Jedni pogodzili się z tym czego doświadczyli i co uczynili, drudzy wciąż mają przed oczyma to co zmieniło ich na zawsze. Nie można cofnąć przeszłości, a przyszłość czasem staje się zakładnikiem dawnych wydarzeń.
Wileńszczyzna, której już nie ma i bezlitosna Syberia, nosząca piętno upodlenia człowieka, dwa miejsca, połączone bolesną historią bohaterów "Dziewczyny z daleka. Magdalena Knedler oddała słowami dramatyczną układankę ludzkich losów i uczuć, a tłem dla jest równie tragiczny czas końca lat trzydziestych i kolejnych dekad dwudziestego wieku. Książka porusza kwestie, wydające się być na dalszym planie w obliczu dziejowej zawieruchy, lecz wojna oprócz makroskali ma także swoje mikro odzwierciedlenie, równie tragiczne i bolesne. Tym silniej odczuwane przez postacie i czytelników, ponieważ mające ludzką twarz i to znaną, a nie anonimową. Autorka sięgnęła do źródeł historycznych i uczyniła z nich kanwę dla fabularno-fikcyjnej opowieści, lecz podobne wcale nie były rzadkością. Podczas lektury nie sposób pozostać obojętnym na rozwój wydarzeń i uczuciowego węzła jakim są związani bohaterowie. Ich rozterki oraz emocje nie są jednowymiarowe, wymykają się prostym podziałom, dobro i zło są pojęciami bardzo względne, szczególnie kiedy rozum i serce mówią zupełnie co innego. "Dziewczyna z daleka" ma w sobie cechy sagi rodzinnej, ale równie dużo w niej elementów dramatu, obyczajowa strona książki jest opiera się na obu. Tym razem wielka historia jest kołem zamachowym dla losu człowieka, napędzanym przez ludzkie pragnienia, niekiedy egoistyczne i mające swe źródło w zadanym nieświadomie bólu.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi
Czytajmy Polskich Autorów
oraz
wyd. Novae res