piątek, 24 maja 2024

Zła krew

Nowość:

„Siostry zdrady”

Elizabeth Fremantle

 

Zdrada niejedno ma oblicze, bywa też przypisywana tym, którym do niej daleko. Raz przypiętą łatkę trudno oderwać zwłaszcza, jeśli tak jest łatwiej dla strony rozdającej najważniejsze karty. Pamięć ludzka sięga daleko w przeszłość i w przyszłość oraz zbyt często kładzie się cieniem na życiorysach tych, którzy pragną pozostać niezauważeni.

 

Powinny ogrzewać się w glorii sławy i chwały swoich przodków, jako potomkinie królewskiego rodu. Niestety przeznaczenie sióstr Grey całkowicie odmienne od tego, jakie mogłoby się wydawać jest im należne. Ich siostra i ojciec zostali straceni, one w każdej chwili mogą podzielić ich los, nie mogą uciec z monarszego dworu, czy są jego zakładnikami? Każdy ruch, krok, słowo nie przechodzi bez echa, lecz jednocześnie muszą brać udział w spektaklu, jaki w każdym momencie może być dla nich ostatnim aktem. Katarzyna Grey pragnie kochać i być kochanym, a jej siostra Maria chce być sobą, marzenia obu nie liczą się, bo pada na nie złowrogi cień korony. Jak długo będą potrafiły podążać ścieżką wyznaczoną przez innych? Czy odważą się urzeczywistnić to, czego tak pragną i jaką zapłacą cenę? Tudorowie wszystko podporządkowują tronowi, a siostry Grey co wybiorą? Wiernosć czy zdradę?

 

Szlachetnie urodzone. Uprzywilejowane. Zdradzone. Z królewskiego rodu. Kim były kobiety z rodu Tudorów? Znamy te najsłynniejsze, ich siostry, matki, kuzynki, pozostały tłem, może i barwnym, lecz wciąż tłem. Jaka jest ich herstory? Elizabeth Fremantle oddaje głos tym, których życiorysy są gdzieś pomiędzy wierszami wielkich dziejów, to one są na pierwszym planie, sławne krewne dopełniają ich portrety. Kulisy królewskiego dworu, a przede wszystkim władzy, nie są piękne i wyszywane złotymi głoskami, więcej w nich pokrętnych intryg, mrocznych kolorów, krwawych śladów nie do końca zmytych wylanymi łzami. „Siostry zdrady” są opowieścią, w jakiej prawda historyczna jest tylko częścią większej całości, jaka zbyt często nie jest dostrzegana czyli ludzkiego życia, niedocenianego i traktowanego jako cenę za koronę i władzę. Królewska krew, dla jednych błogosławieństwo, dla drugich przekleństwo, w tej książce jest to pokazane jak na dłoni, jednak autorka nie poprzestaje na tym, w centrum uwagi są kobiety, które mogłyby odegrać pierwsze skrzypce na politycznej scenie, lecz robią dwa kroki do tyłu. Dlaczego? Ktoś inny na ich miejscu czyni odwrotnie i zostaje nagrodzony insygniami władzy, a one zrzekają się tego. W imię czego to czynią? Kim są „Siostry zdrady”? Może odpowiedź zna ktoś, kto obserwuje je znad płótna, na jakim utrwala obrazy, jakie mówią więcej niż powinny, lecz jedynie tym, którzy chcą dostrzec prawdę? Elizabeth Fremantle, ukazując nieoczywiste postacie rodu Tudorów, zwróciła uwagę na zapomniane kobiety, które nie chciały być jedynie wyblakłymi imionami, zapisanymi gdzieś pomiędzy gałęziami, drzewa genealogicznego, żywiącego się ich krwią. lecz z drugiej strony jak mało kto odczuły negatywną stronę swojego pochodzenia.

 



            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
                dziękuję 
 
              wyd. Albatros