Nowość:
„Siostry zdrady”
Elizabeth Fremantle
Zdrada niejedno ma
oblicze, bywa też przypisywana tym, którym do niej daleko. Raz przypiętą łatkę
trudno oderwać zwłaszcza, jeśli tak jest łatwiej dla strony rozdającej
najważniejsze karty. Pamięć ludzka sięga daleko w przeszłość i w przyszłość
oraz zbyt często kładzie się cieniem na życiorysach tych, którzy pragną
pozostać niezauważeni.
Powinny ogrzewać się w
glorii sławy i chwały swoich przodków, jako potomkinie królewskiego rodu.
Niestety przeznaczenie sióstr Grey całkowicie odmienne od tego, jakie mogłoby
się wydawać jest im należne. Ich siostra i ojciec zostali straceni, one w
każdej chwili mogą podzielić ich los, nie mogą uciec z monarszego dworu, czy są
jego zakładnikami? Każdy ruch, krok, słowo nie przechodzi bez echa, lecz
jednocześnie muszą brać udział w spektaklu, jaki w każdym momencie może być dla
nich ostatnim aktem. Katarzyna Grey pragnie kochać i być kochanym, a jej
siostra Maria chce być sobą, marzenia obu nie liczą się, bo pada na nie
złowrogi cień korony. Jak długo będą potrafiły podążać ścieżką wyznaczoną przez
innych? Czy odważą się urzeczywistnić to, czego tak pragną i jaką zapłacą cenę?
Tudorowie wszystko podporządkowują tronowi, a siostry Grey co wybiorą? Wiernosć
czy zdradę?
Szlachetnie
urodzone. Uprzywilejowane. Zdradzone. Z królewskiego rodu. Kim były kobiety z
rodu Tudorów? Znamy te najsłynniejsze, ich siostry, matki, kuzynki, pozostały
tłem, może i barwnym, lecz wciąż tłem. Jaka jest ich herstory? Elizabeth
Fremantle oddaje głos tym, których życiorysy są gdzieś pomiędzy wierszami
wielkich dziejów, to one są na pierwszym planie, sławne krewne dopełniają ich portrety.
Kulisy królewskiego dworu, a przede wszystkim władzy, nie są piękne i wyszywane
złotymi głoskami, więcej w nich pokrętnych intryg, mrocznych kolorów, krwawych
śladów nie do końca zmytych wylanymi łzami. „Siostry zdrady” są opowieścią, w jakiej
prawda historyczna jest tylko częścią większej całości, jaka zbyt często nie
jest dostrzegana czyli ludzkiego życia, niedocenianego i traktowanego jako cenę
za koronę i władzę. Królewska krew, dla jednych błogosławieństwo, dla drugich
przekleństwo, w tej książce jest to pokazane jak na dłoni, jednak autorka nie
poprzestaje na tym, w centrum uwagi są kobiety, które mogłyby odegrać pierwsze
skrzypce na politycznej scenie, lecz robią dwa kroki do tyłu. Dlaczego? Ktoś
inny na ich miejscu czyni odwrotnie i zostaje nagrodzony insygniami władzy, a
one zrzekają się tego. W imię czego to czynią? Kim są „Siostry zdrady”? Może
odpowiedź zna ktoś, kto obserwuje je znad płótna, na jakim utrwala obrazy,
jakie mówią więcej niż powinny, lecz jedynie tym, którzy chcą dostrzec prawdę? Elizabeth Fremantle,
ukazując nieoczywiste postacie rodu Tudorów, zwróciła uwagę na zapomniane
kobiety, które nie chciały być jedynie wyblakłymi imionami, zapisanymi gdzieś
pomiędzy gałęziami, drzewa genealogicznego, żywiącego się ich krwią. lecz z
drugiej strony jak mało kto odczuły negatywną stronę swojego pochodzenia.