poniedziałek, 25 czerwca 2018

Namiastka dzieciństwa


„Szkoła pod baobabem”
Barbara Rybałtowska

Świat widziany oczami dziecka wydaje się jasny i pełen kolorów, nawet gdy daleko mu do tego sielskiego obrazu. Przynajmniej często tak chcą myśleć dorośli, łatwiej im wtedy walczyć z brutalną codziennością. Dzieci wydają się być nieświadome zła i dostrzegają tylko to co starsi im pokazują, ale czy tak jest rzeczywiście? Może po prostu umieją cieszyć się chwilą?

Co jest ważne dla kilkuletniego dziecka? O czym pamięta i jakie może mieć wspomnienia jeśli w wieku kilku lat ma za sobą wywózkę z ojczyzny, tysiące kilometrów przebyte w bydlęcych wagonach i na najniższym pokładzie statku? Kasia ma za sobą wędrówkę przez trzy kontynenty, utratę rodziny i ciągłe patrzenie śmierci w oczy, chociaż z tego ostatniego nie zawsze zdaje sobie sprawę. Afrykańska ziemia jest dla niej miejscem gdzie wreszcie zaznaje spokoju, zdobywa przyjaciół, no i może chodzić do upragnionej szkoły. Niewiele? Bardzo dużo, zwłaszcza gdy wojna wciąż trwa i zbiera brutalne żniwo, wydaje się, że nie będzie miała końca. Kasia nie pamięta jak to było wcześniej, widzi, iż ludzie, którzy stali się jej bliscy, umierają lub odchodzą, a wina tego leży właśnie po stronie toczącej się wojennej zawieruchy. Nawet w dalekiej Ugandzie wszystko kręci się wokół niej, na każdym kroku jest obecna. Nie daje o sobie zapomnieć, chociaż czasem na chwilę staje się jedynie dalekim cieniem, w takich momentach radość rozjaśnia dziecięce buzie. Jednak w Zosi i znajomych jest nadal tęsknota za ojczyzną i bliskimi, niekiedy w snach widzą to o czym nie śmieją marzyć w dzień. Afryka dała Kasi dom, nie taki za jakim tęskni jej mama, lecz dziewczynka innego nie pamięta. Chata z gliny i szkoła pod ogromnym baobabem są dla niej i rówieśników namiastką normalności odebranej przez Wojnę, tak samo jak i wiele innych rzeczy. Czy będzie im dany powrót do Polski?

Wojna to sprawa dorosłych, ale zbyt często zapominamy, że one są także ofiarami, czasem nieświadomymi, a czasem jedynie nie mówią o tym co je spotkało, gdyż uważają to za coś oczywistego. „Szkoła pod baobabem” to druga część sagi Barbary Rybałtowskiej, tym razem narratorką jest kilkuletnia córka Zosi – Kasia. Wojenna odyseja bohaterek nie dobiegła końca, obie przemierzają kolejne kraje, aż w końcu na dłużej zostają w egzotycznej Ugandzie, za nimi zimna Syberia, a Warszawa jest dla jednej z nich znana tylko z fotografii. Z daleka od ojczyzny egzystują w zawieszeniu, próbują ułożyć sobie życie, pomimo dramatów, które dotykają je oraz ich bliskich. Świat Kasi tylko na pierwszy rzut wydaje się beztroski, niestety są w nim tragedie i tęsknota za tym czego prawie nie pamięta. Sprawy dorosłych stają się także sprawami dzieci, nawet jeśli ci pierwsi starają się ocalić chociaż okruchy dzieciństwa. Pisarka pokazuje tragedię Drugiej Wojny Światowej z perspektywy dziecka, prawie nie pamiętającego  innej rzeczywistości, lecz tęskniącego za tym co utraciło. Gdzieś pomiędzy psotami i kolejnymi dniami spędzonymi w tytułowej szkole pod baobabem, wojna daje o sobie znać. Czy mając kilka lat można być świadomym tego co dzieje się wokół? Opowieść Kasi daje dowód, że ona i jej rówieśnicy są świadomi tego co dzieje się wokół nich, ale radzą sobie z tym na swój sposób. 




Za możliwość przeczytanie książki

dziękuję