czwartek, 14 maja 2015

"Męża poproszę"
Matylda Man


Mąż to poważna sprawa, a dla niektórych wręcz kwestia najważniejsza w życiu. Wiadomo przecież, a jeżeli nie to grono szanownych ciotek i znajomych uświadomi ofermę, że człowiek nie jest stworzony do egzystencji w pojedynkę i jedynie w parze będzie mu dane przeżyć szczęśliwe chwile. Singielka wypada jedynie dobrze w książkach i filmach, chociaż gdyby przyjrzeć się im z bliska to nawet one kończą się i żyli RAZEM reszta to już sprawa mniejszej wagi! Nie ma więc co zgrywać nowoczesnej istoty ludzkiej tylko trzeba pinie rozglądać się naokoło, bo zwierzyna z czasem bywa rzadsza niż mityczny jednorożec ...

Tośka nie jest Bridget Jones, ponieważ jest Polką, a nie Brytyjką, mieszka z matką i żadnego Darcy`iego nie ma w zasięgu jej wzroku. Łączy ją tylko z legendarną postacią staropanieństwo przypominane aż nazbyt często, nieprzerwanie nawet, przez rodzicielkę oraz inne mniej lub bardziej znane jej osoby płci żeńskiej. Antonia oczywiście nigdy w życiu nie zamierzała aż tak długo czyli trzydzieści i parę latek pozostawać bez męża u swego boku. Jednak jakoś tak się złożyło, iż wszyscy wokół znaleźli swe drugie połówki, nawet więcej niż jeden raz, a ona nie. Każdy wokoło udziela dobrych rad,  w bliższym i dalszym otoczeniu nie brak wręcz doskonałych przykładów udanego polowania na mężozwierza. Niestety ani studia, ani praca w korporacji, nie idą w parze ze zdobyciem trofeum w postaci obrączki na palcu. Nie można powiedzieć, że Tośka się nie stara lub jest bierna, co to to nie, lecz jakoś wymarzony książę o twarzy George`a Michaela nie pojawił się. Dziewczyna nie jest aż tak wybredna żeby od razu skreślać amantów tylko dlatego, że ich fizjonomia nie przypomina tej wymarzonej. Co więc leży u źródła sercowych niepowodzeń? Wniosek wysnuty przez rodzinę jest jeden: jakiś ukryty defekt musi w niej tkwić, na pewno nie wada dziedziczna, bo inne członkinie rodu dały sobie radę. Dlaczego właśnie Tosię spotkał ten dopust boży? Zostawić biedulki nie można, przecież to wstyd dla wszystkich, no i zawsze jakaś nadzieja jest, chociaż czterdziestka zbliża się wielkimi krokami, potem to już nic jej nie pomoże i jak ludziom w oczy spojrzy ona i jej bliscy? Podobno "każda potwora znajdzie swego amatora", łatwo mówić tym, którzy potwora już dopadli, ale reszta, podobna nieliczna, musi szukać, szukać i jeszcze raz szukać! A kiedy człowiek ma już dosyć całej tej "szopki" wtedy dopiero zaczyna się zabawa, w jakiej George Michael i szanowny Darcy schodzą na dalszy plan.

Jeżeli kogoś dopadła chandra, depresja lub po prostu człowiek potrzebuje trochę odsapnąć od bliźnich to lektura "Męża poproszę" jest świetną alternatywą dla słodyczy, drzemki lub złorzeczenia na osobników jacy weszli nam w drogę. Autorka w mistrzowski sposób i z ogromny przymrużeniem oka odmalowuje rzeczywistość, w której większość odnajdzie postacie lub charaktery znane ze swego otoczenia. Humorystyczne wątki oraz komediowi bohaterowie świetnie wpisują się w motyw przewodni książki Matyldy Man - poszukiwania męża. Od nadziei, poprzez pasję aż do desperacji towarzyszyłam Tośce w usilnych staraniach zdobycia małżonka. Na jej drodze nie zabrakło niesamowitych osobników płci obojga, niektórzy nawet do złudzenia przypominali znajomków, oraz wszelkiej maści porad i wskazówek jak "ustrzelić" życiową szansę i nagrodę. "Męża poproszę" to świetna historia na każdą porę roku, a w szczególności na momenty kiedy śmiech jest najlepszym lekarstwem na świat jaki znowu dał nam w kość.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję 
portalowi CPA 
wydawnictwu Prószynski i S-ka