piątek, 2 sierpnia 2024

Lista mordercy

Nowość:

„Lista Lucyfera”

Krzysztof Bochus

 

Nie ma zbrodni bez motywu. To, czy on zostanie dostrzeżony zależy od sprawcy i śledczych. To równocześnie pierwszy krok do porażki tego pierwszego i sukcesu tych drugich. Jednak nie wystarczy go zauważyć, trzeba jeszcze go prawidłowo zinterpretować. A potem wcale nie jest z górki, gdyż przeciwnik zrobi wszystko by zmylić trop i nie zostać złapanym. Wyścig dopiero nabiera prędkości…

 

Kiedy odzywa się do ciebie morderca, a ty jesteś dziennikarzem, to może oznaczać, iż właśnie dostałeś szansę na temat na pierwszą stronę. To ta wersja prosta i dla mas, natomiast ta druga oznacza podjęcie gry z kimś, kto już pozbawił życia i ma zamiar zrobić to po raz kolejny. Czy prowadzący dochodzenie będą zadowoleni, że ktoś wchodzi w paradę, nawet, jeśli twierdzi, że ma informacje mogące pomóc w śledczych działaniach? Redaktor Adam Berg właśnie znalazł się w takiej sytuacji. Seryjny morderca właśnie jego wybrał sobie na heralda swoich zbrodniczych czynów, wciągając go do wyścigu, gdzie stawką jest zabójstwo kolejnego człowieka. Kim jest ten, kto wykorzystuje sztukę w brutalnych morderstwach? Co stoi za jego wyborami? Jaki jest motyw jego działania. Tak dużo pytań, a odpowiedzi mogą nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Adam Berg podejmuje wyzwanie i wraz policjantami tropi Lucyfera, jednak to za mało, bo krwawa zagadka okazuje się nie jedyną do rozwiązania. Ktoś dołącza się do tej mrocznej gry, czym on kieruje się i dlaczego to robi?

 

 

Seria zbrodni. Śledztwo. Dziennikarz. Czy już macie gotowy scenariusz na tę lekturę? Pewnie, co najmniej niejedno przypuszczenie, i tu zaczyna się prawdziwa czytelnicza uczta, jakiej nie spodziewacie się. „Lista Lucyfera” jest czymś więcej niż „tylko” kryminałem, chociaż już wątki z tej kategorii wystarczyłyby na naprawdę doskonałą historię. Jednak to nie wszystko, a część większej całości, w której nie brakuje elementów zaskoczenia w obszernej liczbie mnogiej. Jeśli podczas lektury poczujecie, iż wiecie, co wydarzy się za chwilę w tej książce bardzo szybko okaże się, iż Krzysztof Bochus sprawi czytelnikom niejedną intrygującą niespodziankę i co najmniej zasieje wątpliwości co do tego, czego jeszcze przed momentem było pewnością. Oczywistość? Ta nam nie grozi, gdyż kolejny zwrot akcji w całkiem nowym kierunku sprawia, że akcja zaczyna się nie tylko zagęszczać, lecz i skręca w stronę, jakiej nie spodziewaliśmy się. Przeszłość okazuje się rzucać bardzo długi cień i to zupełnie inny niż moglibyśmy podejrzewać. „Lista Lucyfera” to policyjne i dziennikarskie śledztwo, skomplikowane, z niejedną ślepą uliczką, wzajemnie przenikające się, do tego w tle pogoń za chwytliwym tematem na pierwszą stronę oraz bohaterowie, potrafiący przyciągnąć uwagę i ją utrzymać przez całą książkę. Oni są równie intrygujący jak i wątki, w jakich uczestniczą, a ścieżka, jaką podążają daleka jest od tej spodziewanej. Postacie i fabuła uzupełniają się i dorównują sobie w zagadkowości oraz tajemnicach, tkwiących w nich. Jednocześnie jest prosty podział na dobrych i złych, a z drugiej, ma on ostre krawędzie, świadczące, iż ci pierwsi z pewnością nie nadstawią drugiego policzka i będą dążyć poznania prawdy za wszelką cenę.

                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: