„Zła krew”
Sally Green
Kim jestem? Dobro czy zło płynie w moich żyłach? Jaki sekret kryje się w rodzinnej przeszłości? Czasem nie ma prostych odpowiedzi na te pytania, a nawet bez takich niewiadomych dorastanie wcale nie jest łatwe. Jak więc dowiedzieć się co wydarzyło się kiedyś i co jest nam pisane?
Dziecko nie powinno płacić za grzechy rodziców, ale niekiedy robi to, nie mając innego wyjścia. Z każdym rokiem swojego życia Natan coraz bardziej dotkliwie odczuwa swoje pochodzenie. Jako potomek czarodziejki i czarownika wciąż jest pod obstrzałem nienawistnych spojrzeń, oskarżeń, ale najgorsze są nieustanne podejrzenia. Dlaczego właśnie on skupia na sobie uwagę wszystkich? Za niedługo są jego siedemnaste urodziny, wtedy okaże się, do której ze stron należy, ale do tego droga daleka. Nim to się wydarzy musi zostać obdarowany przez kogoś, kto powinien go chronić i opiekować się, lecz jak na razie nie otrzymał nic, poza pogardą, szyderstwami i bólem. To wszystko z powodu tego, kim jest jego ojciec. Czyja krew i dziedzictwo w nim zwycięży? Na to pytanie ktoś chce uzyskać odpowiedź za wszelką cenę, nie cofnie się przed brutalnością, torturami, ciągłą przemocą. Czy Natan da radę znieść wszystko to, co zniszczyłoby niejednego? Ma swój cel, który kosztuje niewyobrażalnie dużo, nie pozwala mu się zapomnieć o ojcu, lecz to on ma w ręku klucz do przyszłości swego syna. Czy zostanie użyty w odpowiednim momencie? Co potem wydarzy się? Każda tajemnica ma swoją cenę, ile przyjdzie zapłacić za nią Natanowi?
Wyobcowanie, szukanie swojej tożsamości, odkrywanie jej oraz bunt coraz silniej płynący w żyłach i coraz mniej dający się zignorować. Do tego dodać należy brytyjskie krajobrazy, te mniej wielkomiejskie, a bardziej małomiasteczkowe, mroczne i dzikie, a z pewnością kojarzące się z jakimiś sekretami. No i najważniejsze: magia, prawdziwa, nie budząca zdziwienia, ale za to podziały już tak. Wydawałoby się, że są logiczne i jak najbardziej na miejscu, chociaż czy na pewno? Sally Green tak skonstruowała „Złą krew”, iż już na samym wstępie otrzymujemy zagadkę, intrygującą, którą chcielibyśmy od razu rozwiązać, ale to dopiero początek przygody, która wraz z każdym rozdziałem coraz silniej pochłania nas. Nie jest to bajkowa historia, wprost przeciwnie, ma w sobie grozę, brutalność, ostre kanty, lecz wynika to bezpośrednio z samej fabuły, poprowadzonej tak, by czytelników nie tylko zaciekawić na chwilę, lecz przykuć uwagę na całą lekturę. Magiczny motyw często spotykamy w literaturze, ale autorka nie poprzestaje na nim, jest on jednym z elementów tworzących kanwę opowieści. Spleciono go w całość wraz z rodzinną sagą, dramatyczną tajemnicą sprzed lat, pierwszej miłości oraz przede wszystkim rozgrywka pomiędzy dobrem i złem, przy czym ani to pierwsze, ani to drugie nie jest takie za jakie przyzwyczailiśmy się je uważać. W „Złej krwi” są wyraziści bohaterowie, lecz jednocześnie możemy mieć w stosunku do większości wątpliwości, po której ze stron opowiadają się lub zrobią to w przyszłości, nawet tej najbliższej. Ta książka jest o dorastaniu w cieniu tragedii, w ciągłym zagrożeniu, nieustannych próbach szukania swojej tożsamości oraz lęku przed przyszłością, wciąż mglistą, ale mocno niepokojącym ewentualnym scenariuszem wydarzeń.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: