„W
domu”
Harlan
Coben
Nadzieja
jest czasem ostatnią rzeczą, która pozwala człowiekowi dalej egzystować. Jednak
nie niweluje ona bólu, wprost przeciwnie nie pozwala zabliźnić się ranie, jej
obecność na nowo otwiera tę ostatnią. Niekiedy mijają lata w zawieszeniu
pomiędzy tym co się wydarzyło i co mogłoby być, lecz nie miało szansy by
zaistnieć. A potem zdarza się coś co wydaje się cudem, lecz czy faktycznie nim
jest?
Pogodne
popołudnie, piękne domy, bezpieczna dzielnica, nikomu na myśl nie przychodzi, że
wydarzy się za chwilę dramat. Dwoje chłopców bawi się w ogrodzie, tak jak robili
to już wcześniej, beztroska, śmiech, po prostu dzieciństwo takie jakie powinno
być. Nancy Moore jak zwykle przyjechała po swojego synka do przyjaciół, ale to
co zastała na miejscu dalekie było od sielanki. Sześcioletni Patrick i jego rówieśnik
Rhys zostali porwani, nie gdzieś w szemranej okolicy, lecz na bogatych
przedmieściach Nowego Jorku, w okolicznościach więcej niż zagadkowych. Na nic
nie zdały się apele zrozpaczonych rodziców, policyjne dochodzenie, wnikliwe
sprawdzanie śladów, kolejne tropy prowadziły w ślepe uliczki. Dziesięć lat
pytań, braku odpowiedzi i bólu, rodzice wciąż mają nadzieję … W końcu
niemożliwe staje się rzeczywistością, Patrick zostaje odnaleziony, w kontekście
więcej niż intrygującym, lecz gdzie jest Rhys? Jego poszukiwaniem zajmują się
Myron Bolitar i Win Lockwood, tym razem to oni prowadzą śledztwo i nic nie jest
w ich stanie powstrzymać od poznania prawdy. Dekada to zbyt wiele czasu straconego
na przypuszczenia, brak efektów działań jedynie zagmatwał już i tak trudną
sprawę. Policja zawiodła, a Bolitar i Lockwood nie zamierzają pójść w jej ślady,
Rhys Baldwin musi się odnaleźć. Poszlak jest kilka, każda potencjalnie może być
tą najwłaściwszą, czas biegnie coraz szybciej, ostatnio przyśpieszył jeszcze
mocniej. Dlaczego właśnie teraz Patricka „oddano”? Co się z nim działo przez
dziesięć lat? No i najważniejszy znak zapytania czyli Rhys, wciąż nie wiadomo o
nim nic. Myron i Win przyglądają się okolicznościom sprzed lat, w których
porwano dzieci i wszystkim detalom, jakie kiedyś wydawały się mało znaczące lub
zostały przeoczone. Rozwiązanie tej zagadki jest równocześnie zagmatwane i
proste, podobnie jak i wątki ja tworzące. Fakty mówią same za siebie, trzeba
tylko przestać je naginać …
Bolitar
i Lockwood powracają, w stylu, pasującym do nich doskonale – intrygującym i w
najwyższej formie. Harlan Coben daje swoim
czytelnikom i bohaterom łamigłówkę w jakiej nie ma nic z oczywistości, za to
rasowy thriller od razu jest wyczuwalny. Dramat sprzed lat i duet Myron-Win ze
strony na stronę przynosi coraz więcej niepewności, a przypuszczenia mnożą się,
podejrzanym jest każdy. Przeszłość dochodzi do głosu, podobnie jak i niedopowiedzenia
oraz przemilczenia. Czytającym nie pozostaje nic więcej jak podążyć za tymi,
którzy mają jeden cel – wydobyć na światło dzienne prawdę, jakakolwiek by była.
„W domu” nie ma słabszych momentów, chwil na złapanie oddechu lub fragmentów
odpowiednich na przerwę, nawet drobne szczegóły są ważne dla fabuły, jej rozwój
zaskakuje i to nawet bardziej niż zazwyczaj u
Harlana Cobena. Dwoje głównych bohaterów nie straciło żadnej cechy, tworzących
do tej pory ich sukces, po kilku latach nieobecności wprost jeszcze zyskali na
atrakcyjności. Nowa zagadka zawiera w sobie drugie dno, poczucie winy, rodzinny
dramat oraz pragnienie wydobycia na
światło dzienne sekretów. Sensacyjna warstwa przenika się z moralną, wina, kara
i wymierzenie sprawiedliwości splatają się tworząc klimat gęsty od emocji i intryg. Zakończenie nie
jest gdzieś tam, wprost przeciwnie …
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wydawnictwu Albatros