niedziela, 25 marca 2018

Istota skandalu

„Anatomia skandalu”
Sarah Vaughan

Niewinny? Winny? Jaka jest prawda? Gdzie w tym wszystko jest miejsce dla sprawiedliwości i czym ona w ogóle jest? Łatwo dać zwieść się zapewnieniom i trwać w przeświadczeniu, że zna się drugie człowieka, za naiwność płaci się wysoką cenę, taką samą jak brak zaufania do najbliższej osoby. Czasem wygrywa konformizm oraz strach przed tym co powiedzą inni, w końcu czy pozostanie w zgodzie z sobą nie jest aż tak istotne … Do czasu …

Nowa sprawa i kolejna możliwość pokazania swego kunsztu zawodowego. Kate wie, że jest w stanie sprostać wyzwaniu jakie rysuje się na horyzoncie, takich okazji nie oddaje się innym, nawet kiedy ma się ugruntowaną pozycję w palestrze. Sophie wydaje się, że to co wydawało się tak pewne i solidne zaczyna na jej oczach chwiać się w posadach. Jak to możliwe i czy w ogóle powinna wątpić w swego męża? James odniósł sukces jakiego spodziewano się po nim, a on był tego pewien od zawsze. Teraz musi stawić czoła oskarżeniom, które mogą odebrać mu to co uważał za oczywiste. W sądowej sali  obcy ludzie mają zdecydować o niewinności lub winie człowieka, nie wyglądającego jak przestępca, wprost przeciwnie, ale czy dopuścił się tego, o co jest oskarżany? Kate ma jasne zdanie o nim i zamierza pokazać przysięgłym prawdę o tym człowieku, oskarża bez cienia wątpliwości, krok za krokiem punktuje Jamesa, nie ugina się pod ciężarem odpowiedzialności. Co innego Sophie, musi z godnością znieść zarzuty, uderzające w rodzinę oraz najbliższych jacy zawsze byli dla niej na pierwszym miejscu. Stoi u boku męża, chociaż w środku kuli się od ciosów wymierzonych przez otoczenie, lecz ona przecież nie jest ważna. Liczy się on – James i to co mówi, zresztą nawet bez jego słów ona wie jakim jest człowiekiem. Znają się doskonale i każde z nich wie o sobie wiele, chociaż czy na pewno? Alison przez lata milczała, lecz teraz może nabierze odwagi, Kate przecież nie powie nikomu nic, przeszłości nie da się zmienić, ale nie oznacza to, iż w końcu nie nadszedł moment by tajemnica ujrzała światło dzienne.

Sprawiedliwość nigdy nie wykreśli z pamięci bolesnych wspomnień, każdy postrzega ją inaczej, lecz może pomóc w długim procesie zabliźniania ran. Jednak to co jednym przyniesie ukojenie dla drugich będzie początkiem walki o siebie …

Skandal, jedno słowa, a za nim kryje się dziesiątki innych, a zwłaszcza lęk, pamięć, wstyd, kłamstwo, wina, kara, niewinność. Jednak to nie wszystkie, kolejne pojawiają się w miarę rozwoju sytuacji, najczęściej ginie w tym natłoku istota problemu, który stał się zarzewiem tego co tak poruszyło opinię publiczną. Sarah Vaughan rozłożyła w swojej książce skandal na czynniki pierwsze, od jego źródeł aż do samego finału i nie jest to moment gdy zostaje on upubliczniony.  Najpierw jest news dnia, w gazetach, telewizyjnych informacjach oraz sieci zaczynają się pojawiać wiadomości o tym co miało miejsce, potem temperatura doniesień zaczyna wzrastać i jednocześnie „ujawniane” są detale sprawy, wszyscy żądni są najnowszych ustaleń. Potem temat bywa podgrzewany aż do momentu gdy nic nowego już da się powiedzieć, zdradzić, napisać, poroztrząsano „za” i „przeciw”, wskazano „winnych” i „ofiary” i na tym koniec. Jednak kulisy to zupełnie inna bajka lub raczej koszmar, w nich dochodzą do głosu emocje, strach, wściekłość, ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz, a tajemnice stają się motorem działania. „Anatomia skandalu” to nie jedynie dramat sądowy, chociaż część akcji toczy się w gmachu sądu, to również klimatyczny thriller osadzony w życiowych realiach elit i przede wszystkim w przeszłości, gdzie wiele z tego co obecnie ma miejsce zostało zapoczątkowanych. Autorka stopniuje napięcie, wprowadza czytelnika w świat gdzie liczą się przede wszystkim pozory, człowiek jest jedynie pionkiem w grze toczonej przez kolejne pokolenia. Powoli zaczynamy rozumieć zasady rządzące obecną rozgrywką, widzimy manipulacje, „eufemizmy” przyjmowane jako dowody oraz przede wszystkim kolejne maski spadające z oblicz bohaterów. Polityka, ekskluzywna edukacja, kariery, starannie pielęgnowane kontakty oraz ludzie, grający swoje role lepiej niż najlepsi hollywoodzcy aktorzy, stanowią misterną konstrukcję, wydającą się opierać wszelkim wstrząsom, ale czy nie zawali się gdy nastąpi wewnętrzne pęknięcie?




 Za możliwość przeczytania 
książki dziękuję: