piątek, 26 kwietnia 2024

Mroczna Pełnia

Nowość:

„Zbrodnia przed północą”

Małgorzata Rogala

Nie tak miało być. Powinni żyć długo i szczęśliwie, tak jak to bywa w hollywoodzkich filmach, a przede wszystkim w ludzkich marzeniach. Jednak ktoś brutalnie zmienił życiowy scenariusz. Dlaczego? Kto stoi za tym, co wydarzyło się? Nic nie dzieje się bez przyczyny, a za nią kryją się emocje, mroczne, bolesne i przede wszystkim zabójcze!

Co wydarzyło się na weselnym przyjęciu na oczach gości? Nikt niczego nie zauważył, kiedy ktoś popełnił morderstwo. Jak to możliwe? Tego musi dowiedzieć się podkomisarz Monika Gniewosz. Czyżby doszło do zbrodni? Wiele na to wskazuje, że tak. Pytanie kim jest zabójca w takim razie i jaki miał motyw bądź motywy. Świeżo poślubiony mąż ofiary pochodził z Pełni, ale jego żona nie znała tutaj nikogo. Nic nie zapowiadało tragedii, chociaż czy na pewno? Zespół dochodzeniowy bierze pod lupę gości i przygląda się okolicznościom morderstwa. Gdzieś kryje się prawda, może w ludzkich sekretach? Każdy wbrew pozorom je ma, niekiedy o wiele mroczniejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Jednak dotarcie do nich nie jest proste, ale kiedy uważniej policjanci zaczynają się przyglądać niepasującym do siebie fragmentom zaczynają dostrzegać niepokojące dopasowanie. Śmierć panny młodej była pomyłką czy trucizna była przeznaczona właśnie dla niej? Podkomisarz Gniewosz powinna się skupić na śledztwu, lecz niełatwo poświęcić się pracy jeśli w tym samym czasie drży się o bezpieczeństwo córki. Jak jej porwanie wpłynie na wynik dochodzenia?  Dramatyczne wydarzenia zawisły nad Pełnią…

Zbrodnia. Śledztwo. Tajemnice. Strata. Przeszłość i teraźniejszość. Tyle, aż lub tylko wystarczy by stworzyć niesamowicie klimatyczny kryminał, w którym czytelnik od samego początku czuje mrowienie i czeka, kiedy przysłowiowa bomba spadnie w dół i rozpocznie się zabójczy wyścig. A ten rozpoczyna się w chwili, kiedy wydaje się nam, że jesteśmy na niego przygotowani. Nic bardziej mylnego. Małgorzata Rogala doskonale gra postaciami, tymi znanymi i całkiem nowymi oraz oczywiście łańcuchem przyczynowo-skutkowym. Wszystko to składa się na kryminalną fabułę, w której nie ma prostych pytań, nawet to, kto zabił ma drugie dno. Zagadka zatacza coraz większe kręgi, zagarniając w nie coraz to nowe osoby i przypuszczalne motywy. Podczas lektury zdajemy sobie sprawę, iż tak naprawdę nikt i nic nie jest takie jak nam się wydawało. „Zbrodnia przed północą” jest wielowarstwową historią, w jakiej nie ma niczego przypadkowego, każde element, mniejszy czy większy, odgrywa rolę. Oddzielne wątki zdają się, na pierwszy rzut oka, nie mieć ze sobą dużo wspólnego i kierują czytelniczą uwagę w zupełnie innym kierunku, aż do momentu, gdy zaczynają opadać maski, a bohaterowie sięgają głębiej i dalej. Małgorzata Rogala jest pisarką, tworzącą książki, jakie nie czyta się raz, wraca się do nich i odkrywa kolejne niuanse rasowego kryminału, w jakim jak na dłoni widać jak niekiedy mało wiemy o ludziach wokół nas.


wość przeczytania 

książki 
dziękuję:




wtorek, 23 kwietnia 2024

Miłość, morderstwo i inne kłopoty

Nowość:

„Miłość aż po grób”

Alek Rogoziński

 

Czasem tylko jedno jest pewne czyli trup, cała reszta to chaos z poplątaniem. Mówiąć w skrócie klops zupełny zwłaszcza dla tego, kto ma motyw by stać za zejściem z tego świata nieszczęśnika. Jak udowodnić, że jest się niewinnym, gdy mało albo zupełnie nic na to nie wskazuje? No cóż pozostaje poprosić o koło ratunkowe kogoś, kto je rzuci, ale czy zrobi to?

 

Wielbiciele jak najbardziej są mile widziani, w końcu kto nie chciałby mieć fanów? Problem zaczyna się w chwili kiedy sympatyk nie do końca nim jest i zaczyna przejawiać to w dość niepokojących poczynaniach. Róża Krull właśnie ma do czynienia z kimś takim, sława ma przecież i ciemniejsze strony, ale jak mroczne one są nie mogła nawet przypuszczać. Czym innym jest pisanie o morderstwach, a co innego kiedy samemu człowiek jest podejrzany o jedno z nich. Wiadomo, że pomyłki zdarzają się, lecz w tej sprawie jakoś tak wszystko zdaje się wskazywać właśnie na słynną pisarkę. Jak wybrnąć z opałów? Wyjście jest tylko jedno – znaleźć prawdziwego zabójcę. Tyle, że niezwykle trudno dokonać takiego wyczynu, kiedy jest się gościem aresztu, a i wydawnictwo dopomina się o nową książkę. Ale kto jak kto, lecz Róża ma przecież przyjaciół, a oni gotowi są na wiele, by udowodnić jej niewinność. Ich sposoby są może czasem dość ryzykowne, jednak nie da odmówić się im uporu, sprytu i śledczej intuicji!

 

Jedni bohaterowie zapadają w pamięć gdyż są charyzmatyczni, inni swoim zachowaniem, są i tacy, jakich humor nie pozwala o nich zapomnieć. No i oczywiście jest Róża Krull oraz jej świta vel zgrane grono przyjaciół. Każde z osobna jest osobowością barwną, przyciągającą uwagę, a jako grupa mało mają sobie równych. W „Miłości aż po grób” naprawdę pokazuje na co ich stać, a jak się okazuje w obliczu prawdziwie zabójczej zagadki dają z siebie jeszcze więcej niż zazwyczaj, oczywiście pozostając sobą. Tym razem zamieszanie jest większe niż zazwyczaj, chociaż z tego samego powodu czyli jedynej w swoim rodzaju, bestsellerowej pisarki. Zagadka kryminalna swoim skomplikowaniem dorównuje klasyce swego gatunku, a nie jeden sławny śledczy, bądź śledcza, mieliby porządny ból głowy od prób rozwiązania. Czytelnik także nie oprze się pokusie rozwiązania prawdziwego węzła gordyjskiego lub mówiąc inaczej odkrycia kto zabił. Tropów jest kilka, natomiast podejrzana jest jedna i wszystko wskazuje, że jest winna. Oczywiście „Miłość aż po grób” to komedia kryminalna, co oznacza, że humoru nie brakuje, wytrawnego, by nie rzec czarnego, lecz jak najbardziej splecionego nierozerwalnie z akcją. Alek Rogoziński mistrzowsko wplata znaki zapytania w rozgrywające się wydarzenia i dozuje odpowiedzi, w odpowiednich momentach dokonuje fabularnej volty, a to wszystko okraszone jest komizmem sytuacyjnym oraz oczywiście dialogami, w jakich nie brakuje ciętych ripost.

 


Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




niedziela, 21 kwietnia 2024

Dawne lęki

Nowość:

„Osada”

Anna Olszewska

 

Zło często czai się w pobliżu, wśród znajomych twarzy. Rzadko, kiedy przychodzi z daleka, wówczas jest szybciej zauważalne. Jednak to pojawiające się tuż obok skrywa się czasem pod niemym przyzwoleniem albo zmową milczenia…

 

Mogłoby się wydawać, że w małych miejscowościach człowiek znajdzie spokój, a gorsza część ludzkiej natury pozostanie daleko. Takie założenie nie zawsze sprawdza się. Miejsce gdzie zamieszkał Igor Schutt wydaje się być ciche, ale i niepokojące. Może to sprawia Zalew Czorsztyński, powstały tam gdzie jeszcze nie tak dawno toczyło się życie? Ciemne wody zdają się nieść głosy tamtych dni i dawnych mieszkańców. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie czas jednak nad zastanawianiem się nad tym, co innego zaprząta uwagę nowego mieszkańca. Seryjny morderca nie pasuje do małej społeczności, do jakiej zawitał, chociaż czy na pewno? Dekadę wcześniej właśnie tutaj spłonął budynek, żywioł pochłonął również ofiary. Kiedy zostaje znalezione ciało jednej z mieszkanek dają o sobie znać wspomnienia z przeszłości. Czy jest związek pomiędzy tym, co wtedy wydarzyło się, a obecną sprawą? Igor Schutt jest zaintrygowany i nie potrafi stać z boku, lecz do czego doprowadzi jego zaangażowanie? Czyżby dostrzegał więcej niż inni?

 

Co to będzie? Obco wszędzie... Głucho wszędzie... Zabójczo będzie! Do tego tajemniczo, intrygująco i mrocznie. Anna Olszewska precyzyjnie buduje niepokojący klimat, a im bardziej zagłębiamy się w książkę tym mocniej jest on odczuwalny. Historia bohaterów tworzy się od razu, oczywiście z cieniami sekretów, długimi i dodający jeszcze mrocznych detali. Do tego wątek obcego i małej społeczności. Jeśli jeszcze ktoś miałby wątpliwości to kolejne wydarzenia, zagęszczające jeszcze atmosferę szybko przekonają go, iż przed nim rasowy kryminał, w którym nikogo i niczego nie można być pewnym. „Osada” zwodzi czytelnika, podsuwa wiele tropów, skłania do uważnej obserwacji wszystkiego i wszystkich. Gdzieś kryje się prawda i odpowiedzialni za zło, które wydarzyło się, lecz kim oni są lub kto to jest? Dlaczego zatriumfowały najgorsze cechy człowieka? Anna Olszewska stawia niejedno pytanie pomiędzy wierszami, a plastycznie przedstawione tło jeszcze podkreśla dramaturgię wydarzeń, jakie niczym lawina w końcu osiąga masę krytyczną i porywając z sobą tych, którzy stanęli na jej drodze. Kryminalna zagadka w „Osadzie” jest wielowarstwowa, składa się na nią przeszłość i teraźniejszość oraz ludzkie czyny, zdające się być zapomniane, lecz czy faktycznie da się wymazać zło z pamięci?

 


Za możliwość przeczytania 
książki 
dziękuję:
 

piątek, 19 kwietnia 2024

Na oczach wszystkich

Nowość:

„Fabryka Szpiegów”

Piotr Gajdziński

 

 

Jak wygląda rzeczywistość prawdziwego szpiega? W wersji bondowskiej mamy glamour i pełną pościgów oraz gadgetów wersję. A ta realna? Z pewnością daleko jej do "zabili go i uciekł", cała reszta to przecież top secret, co pozostawia pole dla wyobraźni...

 

To, co bierzemy za prawdę często bywa bardzo zręcznym i często doskonale przygotowanym kłamstwem. Rafał Terlecki nie jest naiwny, wiele już widział, a jako dziennikarz podejmował się tematów odkrywających przed społeczeństwem niejedną tajemnicę. Tym razem temat sięga kilka dekad wstecz, lecz może ma swój ciąg dalszy obecnie. Szkoła przygotowująca agentów potrafiących się wtopić w społeczeństwo obcego państwa zakończyła swoją działalność, a co z jej uczniami? Przygotowani by wieść życie pod doskonałą przykrywką są cennymi agentami, zwłaszcza, gdy mają w ręku władzę. Czy faktycznie mogło do tego dojść? Sytuacja za wschodnią granicą Polski skłania by przyjrzeć się bliżej przekazanym informacjom, zwłaszcza, iż pochodzą z wywiadowczych kręgów. Co odkryje Terlecki w małej miejscowości w Wielkopolsce? Zna te tereny bardzo dobrze i nigdy nie przypuszczał, co działo się w jednym z poniemieckich pałaców. Minęło sporo czasu, ale teraźniejsze wydarzenia oraz ludzie biorący w nich udział skłaniają do zagłębienia się w dawne tajemnice. Jak wiadomo polityka przyciąga różnorodne charaktery, a jeżeli niektóre zostały zaprogramowane do konkretnych zadań?

 

Szpiedzy. Gra wywiadów. Tajne łamane przez poufne. No i tajemnice gdzie nie spojrzeć plus same niewiadome wokoło. Wszystko to budzi, co najmniej zaciekawienie, lecz lepszym słowem jest zaintrygowanie, jakie oddaje klimat sekretów, niedopowiedzeń oraz oczekiwania na coś, co kryje się gdzieś pomiędzy znanymi widokami. Piotr Gajdziński właśnie taką atmosferę przeniósł na strony swojej najnowszej książki i to wprost po mistrzowsku. Kilka zazębiających się wątków, różne plany czasowe oraz przede wszystkim bohaterowie. Do tego dodajmy realną fakty z elementami political fiction i otrzymujemy „Fabrykę szpiegów”. W tej książce zagrało dosłownie wszystko, a szczegóły budują opowieść rozgrywającą się na przestrzeni dekad i burzliwej historii powojennej nie tylko Polski czy Europy, lecz również światowej. Fikcja dorównująca prawdzie, prawda, wydająca się nieprawdopodobna oraz ludzie, niecofający się przed niczym w imię idei, czyjeś lub własnej. „Fabryka szpiegów” jest doskonałą lekturę, w której czytelnik wchodzi do świata agenturalnych rozgrywek, gdzie człowiek jest pionkiem w rękach innych, nawet, jeśli jest pewien, iż to on ma władzę.


Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

wtorek, 16 kwietnia 2024

Siostrzany sekret

Nowość:

„Skradziona tożsamość”

Monika Magoska-Suchar

 

Czasami na podjęcie decyzji nie mamy zbyt wiele czasu, a i okoliczności nie sprzyjają głębszym refleksjom. Działamy instynktownie, nie myśląc zbyt wiele, a wybierając jedyną opcję, którą się dostrzega. Dopiero później zauważamy więcej i zaczynamy zastanawiać się. Tyle, że czasu nie da się cofnąć…

 

Nic nie potoczyło się tak powinno, a potem pozostało jedynie grać rolę kogoś innego. Mila w jednej chwili straciła siostrę, która na jej oczach zginęła, a w drugiej przyjęła tożsamość zmarłej. Dlaczego? Nie widziała innego wyjścia, bliźniaczki zdawało się być idealne. Natomiast to z jakim mierzyła się ona można było określić jako bycie czarną owcą. Holly niedługo miała wyjechać do wymarzonej pracy, zrozpaczona siostra decyduje się na krok wydający się co najmniej szalony, lecz co ma do stracenia, poza szansą na odmianę swojego losu? Okazuje się, że nikt i nic nie są takie jak myślała. Holly odnosiła sukcesy w pracy i była dumą rodziny, Molly jest jej przeciwieństwem, nigdy nie osiągnęła tak dużo. Prawda jest całkowicie odmienna od tego, co Moly wiedziała o najbliższej rodzinie. Praca w Japonii okazuje się mieć drugie dno, odsłaniające świat tak różny od tego, co spodziewała się dziewczyna. Siostra miała niejeden sekret, teraz przyszedł czas, gdy trzeba stawić im czoła. Jaką cenę trzeba będzie zapłacić za życie jako ktoś inny?

 

A gdyby tak zniknąć? Przyjąć inną tożsamość? Stać się kimś innym? Pytanie tylko czy będzie warto i czy nie będziemy żałować. Bohaterka najnowszej książki Moniki Magoskiej-Suchar podejmuje taką decyzję i staje się to punktem wyjścia do historii, w jakiej czeka nas nie jedna niespodzianka oraz emocjonalna przejażdżka niczym po krętych torach kolejki górskiej. Autorka już wielokrotnie udowodniła, iż jest mistrzynią w ukazywaniu jak skomplikowane mogą być ludzkie losy. Nie inaczej jest w przypadku „Skradzionej tożsamości” gdzie czytelnicy prawie na wstępie otrzymują sporą dawkę uczuciowych, i nie jedynie ich, komplikacji. A dalej czekają na nas sekrety, odkrywanie drugiej twarzy bliskiej osoby oraz stawianie czoła rzeczywistości, na jaką nie było się przygotowanym. Na tym nie koniec, gdyż w kolejnych rozdziałach czeka japoński entourage ze swoim klimatem i odmiennymi zasadami. No i oczywiście pełen wachlarz uczuć, kontrastowych, nieoczekiwanych i przede wszystkim popychających postaci do stawiania kroków na granicy, za którą czeka ich niewiadoma, jednocześnie kusząca, ale i mogąca przynieść ból oraz rozczarowanie.



Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:



sobota, 13 kwietnia 2024

Zapętlenie

„Pętla”

W. & W. Gregory

 

Wiara, miłość, przyjaźń. Życiowe kierunkowskazy, wydające się wskazywać jedynie dobre drogi. Jeżeli jest się im wiernym nic złego nie powinno stać się. A jeśli tak nie jest? Czasem wystarczy wyjąć jeden klocek by wszystko, co do tej pory doskonale było do siebie dopasowane nagle zacznie się chwiać. Czy da się temu zapobiec?

 

Nic nie dzieje się samo i ot tak bez przyczyny, zbyt często nie przywiązujemy uwagi do szczegółów, dopiero, kiedy jest już po fakcie patrzymy wstecz i niektóre rzeczy zmienilibyśmy. Jednak przecież to już miało miejsce, a liczy się to, co będzie. Piotr wraz przyjaciółmi wyjeżdża na zwyczajowy męski wypad, jakich wiele już za nimi. Cieniem na podróży kładzie się to, czego właśnie dowiedział, a to nie koniec komplikacji w jego życiu. Łotewskie Czarcie Jezioro ma dość intrygującą sławę, czy zasłużenie? Tajemnice je otaczające okazują się być aż nadto prawdziwe, a krążące opinie nie oddają tego, czego doświadczają odwiedzający to miejsce. Jak wpłynie przyjacielski wyjazd na życie Piotra i jego znajomych? Ile będzie znaczyć wiara, miłość i przyjaźń w okolicznościach, których nikt nie brał pod uwagę, a może wcale tak nie było…?

 

Ludzka natura. Sekrety. Niewyjaśnione wydarzenia. No i ludzie, stający twarzą w twarz z rozwojem sytuacji, jakiej nie brali pod uwagę. Do tego dodajmy spiralę emocji, nie tylko silnych, lecz i destrukcyjnych. Jeśli jeszcze ktoś uważałby, że to mało to jest to tak naprawdę dopiero fundament historii, w jakiej jednego należy spodziewać się – niespodziewanych zwrotów akcji, całkowicie nieprzewidywalnych i za każdym razem zaskakującym czytelników. Taka sztuka jest naprawdę trudna do osiągnięcia raz za razem, natomiast autor „Pętli” za każdym razem pokazuje, że potrafi to doskonale. Bardzo szybko przekonujemy się, iż nie będzie to lektura taka jak zwykle, daleko będzie jej do jakiekolwiek wzorca i z pewnością nie będzie kalką czegokolwiek. W. & W. Gregory napisał thriller, opierający się na skomplikowanej sieci uczuć i postaw życiowych, wzajemnie na siebie oddziaływujących, tajemnicach, destrukcyjnych i powołujących do życia demony, towarzyszących już bohaterom nieustannie.

 

                                            Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

 Autorowi

 

 

 

czwartek, 11 kwietnia 2024

Wschód i Zachód

Nowość:

„Turcja. Na wschód od Zachodu”

Marcelina Szumer-Brysz

 

Słyszymy słowa Turcja i przez głowę przebiega nam masa skojarzeń. Kawa po turecku, otomana, wakacje, Pamukkale i Istambuł, a do tego Hagia Sofia oraz seriale tureckie. Dużo? Raczej nie, bo dodać da się jeszcze więcej. Pomieszanie z poplątaniem? Oczywiście. Kolorowy zawrót głowy i do tego pełen kontrastów? Jak najbardziej.

 

Wschód i Zachód? Nie do końca, chociaż z obu światów w Turcji odnajdziemy wiele, lecz także unikalna specyfikę. Zdaje się nam, iż o tym państwie, jego kulturze i historii mamy co sporo informacji. Jednak czy tak jest rzeczywiście? Marcelina Szumer-Brysz pokazuje nam, że tak naprawdę mamy wiedzę powierzchowną, ale gdyby tak lekko zdrapać „lakier” to okazuje się, iż pod tym, co zdawało się oczywiste kryje się więcej. Zwłaszcza jeśli ktoś potrafi przekazać swoją perspektywę i odkrywa codzienność, jaką najczęściej turyści pomijają skupiając się na znanych atrakcjach. Historia i teraźniejszość, religia i kultura, bohaterowie narodowi i zwykli ludzie, dla wszystkich i wszystkiego znalazło się miejsce w książce „Turcja. Na wschód od Zachodu”. Jedne tematu są mocniej rozwinięte inne mniej, lecz w żadnym wypadku pobieżnie. Każdy rozdział przybliża nam kraj w jakim kontrasty zdają się być czymś oczywistym i równocześnie intrygującym.

 

Jednocześnie odległa i dobrze znana. Z pewnością intrygująca i w żadnym razie nudna. No i oczywiście zaskakująca. Turcja. Nie do końca zachodnia, wschodnia także nie. Pełna skrajności oraz odmiennych barw. Marcelina Szumer-Brysz doskonale uchwyciła to, co jest istotą tego kraju i równocześnie stanowi jeden z jego dużych atutów. Czytelnik otrzymuje perspektywę osoby z zewnątrz, która czasem bazuje na obiegowych opiniach albo nie do końca rozumie specyfikę i kogoś, kto od wewnątrz spogląda na to samo, dostrzegając o wiele więcej. „Turcja. Na wschód od Zachodu” nie jest klasycznym przewodnikiem z wskazówkami to powinniście zobaczyć, a tam pojechać. Ten tytuł jest czymś więcej, w każdym tego słowa znaczeniu gdyż obala stereotypy i pomaga zrozumieć indywidualizm, na jaki nie tylko warto zwrócić uwagę, ale brać go pod uwagę, by inaczej spojrzeć Turcję. Dzięki tej książce dostajemy szansę odkryć ten kraj od strony dalekiej od prostych schematów, a kiedy już do niego zawitamy spojrzeć z innego punktu widzenie niż jedynie turystycznego.

 


Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

wtorek, 9 kwietnia 2024

A co jeśli?

Patronacka recenzja

przedpremierowa:

„Gdzie jest moja żona?”

Anna Matusiak

 

Czy prawda jest tylko jedna? Wydawałoby się, że odpowiedź jest bardzo łatwa i prosta, lecz po chwili zastanowienia czasem pojawia się ale… No właśnie co jeśli jest więcej niż jedna? Jak to możliwe? Patrząc w tym samym kierunki kilka osób może dostrzec co innego, a od tego już krok by widziane obrazy różniły się, tak samo właśnie jest z prawdą…

 

Małżeństwo Vincenta i Elżbiety było idealne. Różnica wieku małżonkom nie przeszkadzała, chociaż nie wszyscy ją akceptowali. Jednak czy zdanie innych jest aż tak istotne jeśli dwoje ludzi łączy szczere uczucie? Kolejne lat wspólnego życia stały pod znakiem szczęścia, aż do pewnego momentu, który przyniósł diametralną zmianę. Nagle Elżbieta znika, a niedługo potem rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem. Porwanie. Jedno słowo za jakim kryje się lęk o najbliższą osobę, niepewność co powinno się zrobić oraz jedna, wielka i przerażająca niewiadoma. Żądania porywaczy nie są małe, ale najważniejsza jest ukochana kobieta. Pieniądze są jedynie środkiem by ją odzyskać. Jeden z policjantów angażuje się śledztwo, nie jest ono pierwszym w jego karierze, lecz to jest bardzo skomplikowane, a on nie poddaje się w próbach odzyskania porwanej kobiety. Co dzieje się z Elżbietą? Dlaczego wciąż nie ma efektów pracy policji i wysiłków Vincenta? Zrozpaczony mąż, porwana żona, zdeterminowany policjant. Jaki będzie finał tej sprawy? Szczęśliwy czy takiego, którego nikt nie bierze pod uwagę?

 

Jaka jest prawda? Trzy punkty widzenia. Troje ludzi. Życie przed i po oraz to, co działo się pomiędzy tymi dwoma przedziałami czasowymi. Pierwszoosobowa narracja daje bezpośredni wgląd w sytuację. Czytelnik dokładnie wie, co odczuwają bohaterowie i jakie kroki podejmują. Widoczna jest spirala emocji, wciąż nakręcana przez wydarzenia jakie mają miejsce. Odczuwalny jest strach, coraz mocniejszy, odbierający nadzieję, dramatyczna walka o ukochaną osobę i bezsilność gdy nie widać jakichkolwiek efektów. „Gdzie jest moja żona?” nie da się czytać spokojnie przewracając strony, odczucia postaci udzielają się czytającym, dochodzeniowa zagadka coraz mocniej intryguje, padają kolejne pytania – wprost i między wierszami. Anna Matusiak po mistrzowsku steruje emocjami, napięcie kumuluje się aż do punktu gdy musi w końcu pokazać swoją destrukcyjną siłę. Jednak to tylko jeden z wielu elementów, składających się na niesamowitą fabułę, daleką od oczywistości i stawiającą niejedno pod znakiem zapytania, te skłaniają się do zastanowienia się co było i jest niezaprzeczalnym faktem, a co jedynie kłamstwem. Jeśli wszystko przebiegło inaczej niż byliśmy pewni? Prawda niekiedy komplikuje to, co uważano za jednoznaczne i niezaprzeczalne.

 

PREMIERA: 

10 KWIETNIA


Za możliwość patronowania 
i
przeczytania książki


 dziękuję:

 

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Siła wiary

Nowość:

„Gołoborze. Starucha”

Aleksandra Seliga

 

Panna, matka, staruszka. Każda ma swoją misję do wypełnienia, są na różnych etapach życia i realizują odmienne zadania. Młodość, dojrzałość, starość. Zawsze następują po sobie, nieuniknione i zatrzymać je może tylko jedno – śmierć. Żadna rola nie jest mniej ważna, wszystkie mają swój czas by pokazać jakie jest ich znaczenie…

 

Spokój wcale nie jest przereklamowany, zwłaszcza jeśli ma się trochę tak zwanych krzyżyków na karku. Dobromiła cieszy się z zalet swojego wieku, oczywiście w granicach rozsądku, bo raczej dolegliwości z nim związane raczej do plusów nie należą. W końcu może żyć tak jak zawsze chciała, na własnych zasadach, mając gdzieś ludzkie gadanie. Zresztą kto by się odważył ją skrytykować. Z przyjaciółkami egzystuje trochę na uboczu, nie zamierza parać się już czarami, a i Weles nie ma nic przeciwko temu, czas na odpoczynek, zasłużony i tak długo oczekiwany. Ale czy na pewno? Kiedy w okolicach dochodzi do morderstwa coś zaczyna ją niepokoić, a kiedy cień podejrzenia pada na bliskich czas na działanie. Może jest już stara, lecz moc oraz determinacja są równie silna jak dawniej albo nawet mocniejsze. Ten kto zagroził rodzinie musi mieć się na baczności. Okoliczności nie należą do typowych, zresztą czy u podnóża Łysej Góry cokolwiek jest zwyczajne? Zwłaszcza jeśli wie się gdzie spojrzeć i widzi się więcej niż inni? Niech ma się na baczności ten, kto zakłócił spokój Dobromiły i posądził o zbrodnię jej krewnego. Jaki będzie wynik niecodziennego śledztwa?

 

Kapłanka, wojowniczka, obrończyni, czarownica. Panna. Matka. Starucha. Niezmienny cykl, powtarzający się w kolejnych wcieleniach. W dwudziestym pierwszym wieku wiara w bogów, jakiekolwiek pochodzenia, ma inny wymiar niż ta przed wiekami. Odradzają się stare kulty, a religia, która je zastąpiła przeżywa kryzys, jak więc ma być spokojnie w takich czasach? W takim momencie dochodzą do głosu bohaterowie trzeciego tomu Gołoborza, całkowicie odmienni niż większość sądzi. Słowiański klimat, współczesny plan czasowy, morderstwo, stara wiara, nowi jej krzewiciele i ona – tytułowa Starucha. Kilka gatunków i jedna opowieść, która właśnie odsłania swój finał, lecz nim on nadejdzie narasta niepokój, mrok, emocje coraz mocniej zaciskają swoją sieć wokół postaci. Aleksandra Seliga w ostatnim tomie intrygującej trylogii domyka cykl, równocześnie serwując nieszablonową ucztę czytelniczą. Kryminał, romans, horror, fantastyka, legendy, wszystko to doprawione słowiańszczyzną, daleką od schematycznej oraz dla smaku jeszcze humorem, może i czarnym czasami, lecz doskonale wkomponowanym w całość. „Gołoborze. Starucha” jednocześnie domyka historię oraz przypomina, że tak naprawdę nic się nie kończy raz na zawsze, a jedynie czeka na moment odrodzenia.

 

                                                   Za możliwość przeczytania

książki
dziękuję:

 

piątek, 5 kwietnia 2024

Gra królowej

Nowość:

„Rozgrywka królowej”

Elizabeth Fremantle

 

Korona na głowie, a w sercu strach. Jedno nieopatrznie rzucone słowo może narazić na śmierć. Naprawdę dużo nie potrzeba by władca wpadł gniew, a wówczas… wówczas wszystko jest możliwe. Nikt nie pomoże, nie wyciągnie pomocnej dłoni, za to niejeden będzie chciał wykorzystać tę sytuację do własnych celów!


Pięć było przed nią. Żon i królowych. Dwie zmarły naturalne, dwie pod katowskim mieczem, jedna przeżyła, lecz żyła z dala od królewskiego dworu. Jaki będzie los Katarzyna Parr? Miała żyć spokojnie jako wdowa i pomóc swojej pasierbicy dobrze wyjść za mąż. Majątek zapewniał jej dostatnią egzystencję z daleka od królewskiego dworu. Tyle, że zwróciła na siebie uwagę kogoś, kto brał to czego zapragnął. Henryk VIII dążył do osiągnięcia celu czasem dosłownie po trupach. Trupach przyjaciół, poddanych i… żon. Co więc czeka Katarzynę kiedy stanie się zachcianką króla? Czy to, iż niejedno dramatyczne wydarzenie już za nią będzie jej zaletą i tarczą przed zagrożeniem? Dworski klimat bywa nieprzewidywalny, zwłaszcza kiedy łaska Henryka aż zbyt często zmienia front. Poprzedniczki pani Parr poznały czym są przywileje i jak łatwo je stracić. Czyżby dwukrotnej wdowie udało się przetrwać u boku coraz bardziej nieobliczalnego króla? Pytanie tylko jakim poświęceniem to okupi… Co z jej marzeniami i pragnieniami? Kiedy będzie mogła je spełnić?

 

Epicka opowieść o kobiecie, która dokonała tego, co pięciu nie udało się. Przeżyła jako małżonka mężczyzny, jaki bezwzględnie dążył by osiągnąć swój cel. Jaką zapłaciła cena za to zwycięstwo i czy w ogóle nim było? „Rozgrywka królowej” w pełni zasługuje na przymiotnik epicka, lecz nie tyle ze względu na opis, a bardziej na wyjątkowość głównej bohaterki i niezwykłego tła na jakim poruszała się. Nie da się ukryć, że napisanie powieści opartej nie tylko na faktach, lecz i wielokrotnie będącej motywem niejednej książki i filmów, jest niełatwym zadaniem. W końcu większość czytelników doskonale orientuje się w wątkach i zakończeniu albo przynajmniej w ogólnym zarysie. Jednak niektórzy twórcy potrafią ukazać na nowo to, co zdawało się już znaną historią i do tej grupy należy właśnie Elizabeth Fremantle. Katarzyna Parr w jej książce nabiera kolorów, mało w niej pomnikowego brązu i zimnego marmuru, w ich miejsce wchodzi kobieta, z przeszłością i po przejściach, mająca za sobą niejedną trudną decyzję. Poznajemy ją w momencie kiedy wydaje się, iż w końcu będzie mogła żyć na własnych zasadach, ale my już wiemy co ją czeka, chociaż czy na pewno? Ona nie jest jedynie szóstą żoną, pióro autorki podkreśla wyrazistość tej postaci, nie jedynie za pomocą oczywistych faktów, lecz używając osobistego punktu widzenia oraz dostrzegając ignorowane zazwyczaj detale. 




            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
                dziękuję 
 
              wyd. Albatros

 

wtorek, 2 kwietnia 2024

Cień tamtego lata

„Tamto lato”

Agnieszka Lingas-Łoniewska

 

Podobno zemsta najlepiej smakuje na zimo. Podobno zemsta jest rozkoszą bogów. Podobno… Czasem jedynie myśl o niej pozwala oddychać i nadal egzystować. Reszta jest dodatkiem, jaki pozwala jej dokonać. A co potem kiedy zostanie już dokonana?

 

Nowa praca dla Wiktorii jest ogromną szansą, wystarczy, że będzie umiała dostosować się do korporacyjnych mechanizmów i wymagań szefostwa, a dokładniej mówiąc jednego z nich. Jego legenda wyprzedza go i jak się okazuje wcale nie jest przesadzona. Milan Van Lander niczego nie robi przypadkiem, wszystko ma swój cel, a jeśli chodzi o nową pracownicę jest on więcej niż konkretny i dokładnie zaplanowany. Dlaczego właśnie nią zainteresował się i jaki będzie ciąg dalszy tej znajomości? Czyżby chłodne kalkulacje tym razem okazały się nietrafione? A może ktoś kogoś nie docenił? Tak łatwo uwierzyć komuś kogo obdarza się uczuciem i równie bez trudu przychodzi trwanie w tym, co przez lata stanowiło sens życia. Do czego doprowadzi uczucie, jakie pojawia się w nie w porę, chociaż czy na pewno pojawiło się w niewłaściwym czasie? No i co z tym, co zamierzał Van Lander? Prawda nie zawsze jest taka jak sądzimy, a kiedy dostrzega się jej prawdziwy obraz niekiedy bywa za późno!

 

To, co wydarzyło się jest skomplikowane i bolesne. W teraźniejszości panoszą się demony przeszłości. Przyszłość jest w każdym detalu zaplanowana. Jednak życie rzadko kiedy toczy się tak jak tego oczekuje się. Przekonują się o tym bohaterowie książki „Tamtego lata” nie będąc w ogóle przygotowanym na splot zdarzeń jakie staną się ich udziałem. Agnieszka Lingas – Łoniewska doskonale wie jak połączyć rodzinne i osobiste sekrety z pragnieniem zemsty oraz jej skutkami dodając do tego dużą dawkę nieprzewidywalnych splotów okoliczności. Dilerka emocji? Oczywiście, gdyż ich nie tylko nie brakuje, lecz są przede wszystkim złożone i zaskakują nie jedynie czytelników. Kontrastowe postacie, niejedna tajemnica związana z tym, co kiedyś miało miejsce, lecz wcale nie jest zamkniętym rozdziałem. Rozpoczynając lekturę „Tamtego lata” lepiej zarezerwować sobie czas na przeczytanie całości, bo dłuższej przerwy raczej nie będzie.

 

sobota, 30 marca 2024

Dzieje kosmosu

Nowość:

„Historia kosmosu”

Catherine Barr

Steve Williams

 

Niebo wcale nie jest limitem, za nim kryją się gwiazdy i planety. Po prostu kosmos lub raczej aż kosmos. Wydający się być nieskończenie daleki i wciąż tajemniczy, chociaż Ziemia jest jego częścią.

Pytania „co to jest?”, „skąd się wzięło?”, „dlaczego?” pojawiają się u naszych milusińskich często, a czasem mamy wrażenie, iż nieustannie. Odpowiedź zadawala maluchy na jakiś czas, dłuższy lub krótsze, ale także nie rzadko budzą kolejne znaki zapytania. A jakby tak zainteresować małych odkrywców zawczasu? Uprzedzenie pytań jest nie najgorszą strategią jeśli ma się zaciekawionych światem blisko siebie. Książka „Historia kosmosu” bardzo dobrze nadaje się do tego celu. Tak jak w wcześniejszej części jaką miałam okazję poznać autorzy postarali się w przystępny podać wiedzę i rozbudzić zainteresowanie tematem. Natomiast starsi czytelnicy będą mieć okazję przypomnieć sobie co nieco i dobrze spędzić czas przy lekturze z dziećmi. Mogłoby się wydawać, iż na temat kosmosu trudno pisać w przystępny sposób, zwłaszcza kiedy odbiorcami mają być najmłodsi. Z pewnością mają oni swoje wymagania i przyciągnięcie ich uwagi na dłużej zobowiązuje autorów do starannego doboru wątków i tekstu.

Wielu z nas chciało zostać kosmonautami, a nawet jako dorośli niejednokrotnie zadzieramy głowę do góry i patrzymy w niebo. Prędzej czy później maluchy zainteresują się tym, co mają nad głowami, warto zawczasu mieć odpowiednie „narzędzie”, które pomoże udzieleniu odpowiedzi, ale również poszerzy wiedzę. Catherine Barr i Steve Williams wspierani przez ilustratorkę Amy Husband niezwykle interesująco przybliżają tematykę kosmosu dzieciom. Piękne ilustracje współgrają z wiadomościami naukowymi nawzajem się uzupełniając. Dzięki takiemu połączeniu nuda nie grozi, a wyobraźnia może zacząć działać. Rysunki nie są sztampowe i z pewnością nie są jedynie nijakim tłem. Dla tych, którzy jeszcze nie potrafią czytać będą na pierwszym planie, dla reszty połączą się ze słowami w całość. „Historia kosmosu” jest kolejną książką jaka pomaga rozszerzyć dziecięce horyzonty wpierw z pomocą starszych, a później już samodzielnie. Tłumaczenie Agnieszki Walulik jest naprawdę doskonałe, dostosowane do wieku głównych odbiorców i jednocześnie z zachowaniem językowych zasad.


 
 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję: