sobota, 11 maja 2019

Mafijna kuchnia


„Miłość, szkielet i spaghetti”
Marta Obuch

Polsko-włoska lub jak kto woli włoska-polska przyjaźń ma długą tradycję, czasem jest ona dość szorstka by nie powiedzieć  jednostronna. Jednakże takie więzy mogą przynieść co nieco zamieszania, zwłaszcza kiedy trafia na podatny grunt w postaci naukowców z pasją, kilku kobiet, nie dających się w kaszę dmuchać, słynnego sanktuarium oraz przedstawicieli południa Europy. Wyniknąć z tego może tylko jedno czyli kulinarno-sensacyjna awantura.

Częstochowa już wiele widziała, tak samo jak jasnogórski klasztor, tak więc wykopaliska nie były niczym co mogło wstrząsnąć ich posadami. Spadający trup oraz sabotowania pracy naukowej cokolwiek zakłóca świętego miejsca. Cezary Trębacz oraz profesor Lesiak nie zamierzają stać z boku kiedy ktoś niszczy wielomiesięczną pracę, no i miejscowa policja w osobie Jurka Niecko spostrzegawcza jest i nie wierzy zbytnio w zbiegi okoliczności. Zwłaszcza, że pewien świadek ma coś do powiedzenia. Jednak dochodzenie nie rusza zbytnio do przodu, bo kolejne wydarzenia komplikują wszystko, jedno wydaje się pewne, chociaż nie poparte dowodami, winni są Włosi. Dokładnie rzecz biorąc kilku, zamieszkujących rezydencję rodem z serialu „Dynastia”, ale z częstochowskim adresem. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają na podejrzanych, przynajmniej tak sądzi Dorota, dla której są ratunkiem od rodziny, a dokładniej rzecz biorąc kulinarnych geniuszy płci żeńskiej z charakterami z piekła rodem. Człowiek musi gdzieś szukać ratunku, więc dlaczego nie zatrudnić się jako pielęgniarka w tak pięknym domiszczu? Szkopuł w tym, że oprócz opiekuńczo-pielęgnacyjnych umiejętności trzeba również umieć gotować, a talenty kulinarne Dorotkę ominęły. Od czego jednak właśnie familia? Wszystko da się zorganizować, no i nie można zapomnieć, że dziewczyna uwolni się od rodziny i vice versa. Wprost sielanka byłaby gdyby nie to, że zachwytu nad włoskimi podopiecznymi nie wykazują stróżowie prawa. Oczywiście nie tak po prostu lub z czystej złośliwości, ale potrzebne są świadectwa przestępczych poczynań, a te trudno zdobyć, chyba, iż ma się odpowiednią osobą do pomocy, nawet niezbyt chętniej do niej. Czego może dokonać zdeterminowana kobieta z ciotkami i siostrami? Dużo, więcej niż ktokolwiek się spodziewa. Jeśli do tego dodać mniej lub bardziej przypadkowe przecięcie się ścieżek z Cezarym i Lesiakiem to nic nie jest niemożliwe, mafia nie wiedziała z kim zadarła!

Na okładkach pewnych książek powinno widnieć ostrzeżenie by nie czytać ich w środkach masowej komunikacji lub w większych skupiskach, ludzi tudzież niczego nie spodziewających się bliskich bądź znajomych. Dlaczego? Zdziwione spojrzenia to jedynie wstęp do różnorodnych reakcji na rozbawienie malujące się na twarzy. „Miłość, szkielet i spaghetti” ma w sobie wszelkie atrybuty doskonałej komedii kryminalnej, podczas lektury której jednocześnie nieustannie wybuchamy niekontrolowanym śmiechem i staramy się rozwiązać zagadkę. Jedno i drugie nie rywalizują ze sobą, lecz wzajemnie się uzupełniają i napędzają. Fabuła zręcznie łączy gatunki, utrzymując odpowiednią dozę tajemnic do samego końca, a jednocześnie humorystyczne dialogi, podszyte czasem satyrą, dają w efekcie końcowym intrygującą opowieść. Marta Obuch mistrzowska włada słowem co w komediach jest podstawą, a w „Miłości, szkielecie i spaghetti” jest doskonale widoczne. Inteligentna rozrywka idealna na każdą pogodę za oknem oraz niezawodnie poprawiająca samopoczucie.