wtorek, 30 sierpnia 2022

Ostatnia szansa

Nowość:

„Conor”

A. Zavarelli

 

Kiedy nie widzi się wyjścia z sytuacji, w jakiej się znalazło, nawet najbardziej szalony pomysł rozwiązania problemu nie wydaje się takim. Najważniejsze by wydostać się z pułapki, a całą resztą można się zająć się później. Czasem dalszy ciąg okazuje się inny od tego spodziewanego, zaskakujący i otwierający całkiem nowe perspektywy? Do czego to doprowadzi?

 

Ivy decyduje się na rozpaczliwy krok, do stracenia ma już niewiele, walczy rozpaczliwie by znaleźć miejsce, gdzie przynajmniej na chwile będzie bezpieczna. Znajduje je tam, gdzie mało kto szukałby schronienia i co ważniejsze nikt jej nie zna. Jednak spokój nie trwa zbyt długo, nie tak łatwo uciec od przeszłości. Propozycja złożona przez Conora jest nie tylko nieoczekiwana, ale przede wszystkim raczej z kategorii tych nie do odrzucenia, bo alternatywą jest to, co ją prześladuje. Czy w takich okolicznościach może powstać prawdziwa relacja, gdzie będzie miejsce na uczucia i przyszłość, jaką mogą wspólnie stworzyć? Do tej pory nie wybiegali zbytnio do przodu, zbyt wiele trudnych wspomnień, niezabliźnionych ran i upiorów tego, co było nie pozwalało na coś więcej niż jedynie walkę by przetrwać. Co zrobią gdy znowu upomni się o nich przeszłość? Czy będą w stanie dostrzec co jest prawdą, a co jedynie złym wspomnieniem kładącym się cieniem na ich związku?

 

Mroczna strona życia to, coś więcej niż chwilowy strach, niekiedy wystarczy moment by ją poznać, a czasami jest brutalnym maratonem, zmieniającym się bitwę, rozpisaną nawet na minuty, o przetrwanie. A. Zavarelli w swoich książkach za każdym razem pokazuje nowy fragment świata, w którym rzadko gości inny kolor poza czernią, czerwienią i szarością. Bohaterom daleko do kryształowości charakterów, szlachetne pobudki to nie ich bajka, niektórzy ostatkiem sił trzymają się krawędzi, za jaką jest szaleństwo lub śmierć, lepiej znają zło od dobra, bo to pierwsze pokazano im od podszewki. Nie zawsze mieli świadomy wybór życiowej drogi, z jakiej nie da się zawrócić, lecz teraz są świadomi co na niej spotkają. W takim tle rozgrywa się również „Conor”, pisarka nie ukrywa przed czytelnikami, że postacie mają za sobą i przed sobą dramatyczne przeżycia, a to, co najgorsze wcale nie minęło, wciąż jest tuż obok nich. A. Zavarelli każdorazowo daje czytelnikom historię pełną kontrastów, nie wygładzoną, złożonych emocji, które dodatkowo podszyte są bolesnymi doświadczeniami. Jednak pośród tego mroku zakorzenia się nadzieja na coś więcej. Uczucie, jakie rodzi się wbrew wszystkiemu temu, co dzieje się dookoła, jest szansę, może ostatnią na szczęście i ocalenie.

 

Za możliwość
przeczytania książki dziękuję:

 

 

niedziela, 28 sierpnia 2022

Z poczucia krzywdy

Przedpremierowo:

„Krzywda”

Marek Stelar

 

Sprawca zbyt często  myśli, że jego czyn zniknie jak kamień wrzucony w wodę. Zniknie i nikt nigdy nie dowie się tym, co zostało uczynione. Zapomina tylko, iż jeszcze długo po tym rozchodzą się fale, docierając coraz dalej, są słabsze i nie da się zauważyć co jest ich źródłem. Jednak wciąż mają siłę by wpłynąć na to, co znajdzie się na ich drodze, może nawet zmienić kierunek, w jakim podąża.

 

Morderstwo Reginy Remus zdaje się być prostym przypadkiem, takim, w którym dochodzenie trwa długo i polepsza statystyki wykrywalności. Dlaczego więc aspirant Przeworski szuka drugie dna? Dowody wskazują sprawcę, to najważniejsze, cała reszta to jedynie niczym nie poparte ewentualne poszlaki, mało wnoszące do śledczych ustaleń. Czy jedno zdjęcie sprzed kilku dekad, znalezione obok ofiary, coś zmieni? Niedaleko rewiru Przeworskiego zostają odkryte szczątki, wszystko wskazuje, że to więźniowie obozu koncentracyjnego. Jedna i druga sprawa interesują go, w obu ludziom odebrano życie, a powody wcale nie są tak oczywiste dla policjanta. Nowe Warpno zdaje się być spokojnym miejscem, gdzie dawno zapomniano o tym, co było, ale czy na pewno? Ktoś zabił kiedyś, ktoś zabił teraz, mordercy zdają się być znani, ale czy to nie jedynie pozory?

 

Zło nie ma daty przydatności, prędzej czy później przypomni o sobie. Najnowszy kryminał spod pióra Marka Stelara już od pierwszych stron wciąga nas w dwa plany czasowe, jeden zarysowany wpierw dość enigmatycznie i stanowiący przeszłość, a drugi będący teraźniejszością i to ona wydaje się być tym, co czytelnicy powinni bacznie obserwować. Morderstwo dokonane w spokojnej okolicy, ofiara, która nielubiana, ale raczej nie miała wrogów chcących pozbawić życia. Kto więc mógł ją zabić? Sprawa wcale nie jest aż tak zagmatwana jak mogłoby się wydawać, chociaż czy na pewno? Autor doskonale zasiewa w nas ziarno wątpliwości i systematycznie pozwala mu rozrastać się, gdzieś tkwi klucz do tego, co wydarzyło się niedawno i wcale nie jest nim ten leżący na widoku, ale czy na pewno? Rzadko przecież odpowiedź leży gdzieś daleko, lecz co z intuicją? „Krzywda” kartka, po kartce, pokazuje, że warto nie tyle jej ślepo zaufać, ile sprawdzić wszystko, co ma w sobie nawet niewielki znak zapytania, gdyż właśnie w detalach kryje się najczęściej najważniejsza część prawdy. A sam tytuł również ma znaczenie i niejednokrotnie odbija się echem w tej historii, przypominając, iż może wydawać się być zapomnianą, ale jej echa wciąż rozbrzmiewają i budzą demony przeszłości w przyszłości. Marek Stelar w „Krzywdzie” stworzył wielowarstwowy kryminał, w którym to, co oczywiste poddane zostaje w wątpliwość, a w skutek tego pojawiają się rysy tam, gdzie nikt ich nie spodziewa się.

 

Premiera:

7 września 


Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:
 

 

czwartek, 25 sierpnia 2022

Szczęśliwa pomyłka

Nowość

„Spark”

Vi Keeland

 

Przypadek? Zrządzenie losu? Przeznaczenie? Czasem wszystkiego po trochu plus zbieg okoliczności, jaki trudno byłoby przewidzieć. Taki początek znajomości może zapowiadać, że będzie ona ciekawie rozwijać się i zaskoczy najbardziej zainteresowanych niejednokrotnie. Co jeszcze wydarzy się w tak rozpoczętej relacji? Z pewnością to, czego najmniej wszyscy spodziewają się.

 

Autumn i Donovan poznali się dzięki swoim bagażom, a dokładniej pomyłce przy ich odbiorze. Okazuje się, że mają o wiele więcej wspólnego niż tylko odzyskanie swoich walizek. Wspólnie spędzony weekend mógłby być zapowiedzią czegoś więcej niż jedynie przelotnej znajomości. Problem w tym, że dziewczyna ucieka, nie pozostawiając po sobie jakiekolwiek śladu, pozwalającego ją odnaleźć pośród milionów nowojorczyków. Jak to się mówi góra z górą nie spotkają się, ale już człowiek z człowiekiem z pewnością i to ponownie w dość niespodziewanej sytuacji. Tym razem jedno z nich nie zamierza dopuścić do powtórzenia się wcześniejszej rejterady . Jednak wpierw trzeba pokonać przeszkodę w postaci własnego szefa oraz jakoś pogodzić z tym, co stanowi oś egzystencji i jak do tej pory było najważniejsze. A to wcale nie koniec problemów, co nieco i jeszcze więcej czeka Donovana oraz Autumn, bo kto powiedział, że teraz będzie już z górki? Zresztą poddanie się gdy już poznało jak smakuje szczęście nie leży w ich naturze, nawet jeśli do głosu dochodzą mroczniejsze echa!

 

Czasem dobre rzeczy przychodzą nagle bez zapowiedzi, wzbudzając jednocześnie zachwyt i strach, a od tego już krok by zrobić coś odwrotnego do tego, co wydawałoby się, że powinno nastąpić. Najnowsza książka Vi Keeland rozpoczyna się z przytupem, a im dalej tym jeszcze lepiej. Po pierwszych stronach mogłoby się wydawać, że to będzie urocza historia, serwująca czytelniczkom łatwą i lekką lekturę, doskonałą by odpocząć i wrócić do niej kiedy znowu będzie potrzeba relaksu. Ale wątek ten nieoczekiwanie nabiera poważniejszych odcieni i porusza tematy może wcale nie tak rzadko spotykane, lecz w przypadku „Spark” dobrze uchwycone i wplecione w obyczajową kanwę książkę. Pisarka wpisała je w postacie, ich przeszłość oraz teraźniejszość, a także w decyzje jakie podejmują, po części ten motyw jest siłą napędową fabuły. Druga jej strona to uczucie, które ma swój początek w pomyłce i dostaje swoją szansę nie tak od razu i urzeczywistnia dzięki determinacji  by wbrew trudnościom nie pozwolić mu odejść.

 

 

wtorek, 23 sierpnia 2022

Krzyk ofiar

Przedpremierowo:

„Imię śmierci”

Hanna Greń

 

Zbrodnia niejedno ma oblicze i w każdym miejscu może zostać popełniona. Nie zawsze przychodzi nagle i ma obcą twarz, jednak zawsze ma ten sam wynik – ból oraz przerażenie ofiary i aż nazbyt często kończy się odebraniem jej tego, co najcenniejsze, życia. Nawet jeśli przychodzi ocalenie to i tak pozostawia po sobie blizny, widoczne bądź te, skryte przed ludzkim spojrzeniem.

 

Tak dużo dramatów rozgrywa się nie gdzieś z daleka od ludzkiej obecności, ale tuż obok, za drzwiami. Morderstwo Doroty Milewskiej zdaje się być kolejnym, na długiej liście, zabójstwem, w jakim podejrzanego daleko nie trzeba szukać. Wiele wskazuje na konkretną osobę, tę która powinna być najbliższą, lecz czy tak było rzeczywiście? Na to i inne pytania muszą znaleźć odpowiedzi śledczy zajmujący się tą zbrodnią. Pierwsze wrażenie może być okrutnie mylące, Jolanta Tarnawa wie o tym doskonale. Tam, gdzie powinna czuć się bezpiecznie i szukać schronienia ona doświadcza tego, co najgorsze. Spirala przemocy wciąż nakręca się mocniej i coraz dotkliwiej dla niej. Do czego doprowadzi ją to piekło? Dlaczego straciła życie Dorota i kto stoi za tym? Prawda zostanie odkryta gdy opadną maski katów, jacy skrywają przed światem swoją prawdziwą twarz i tożsamość.

 

Definicję doskonałego kryminału każdy z nas ma swoją, nie trzeba być wielkim fanem tego gatunku, by posiadać swoją i po prostu kierować się nią przy wyborze lektury. Moją w więcej niż w stu procentach spełnia najnowsza książka Hanny Greń, co w niej jest? Po pierwsze złożona historia z kilkoma wątkami, jakim poświęcono odpowiedni czas i podkreślono to, co w nich najistotniejsze. Po drugie widać jak finezyjnie zostały dobrane szczegóły i umiejscowione w całości. Po trzecie postacie, równie dopracowane względem charakterologicznym jak i roli, którą mają do odegrania, ich ruch, działanie zazębia się z czasem, miejscem, przeszłością i teraźniejszością. Nie  ma jakiejkolwiek przypadkowości, pozostawienia czegokolwiek samemu sobie, każdy detal jest po coś, nie jest niepotrzebnym ozdobnikiem. „Imię śmierci” nie jest tylko i wyłącznie kryminalną powieścią, to również po części domestic noir, ściśle połączony z pozostałymi częściami, w jakim wybrzmiewają efekty toksycznych relacji i zbyt często bezradne krzyki ofiar, jakich nikt nie chce usłyszeć. Wątki wzajemnie uzupełniają się, toczą się równolegle, nie są oderwane od głównej osi wydarzeń, ale dopełniają ją. Czytelnik patrzy oczyma bohaterów na to, co rozgrywa się, widzi ich z zewnątrz, ale i poznaje odczuwane emocje. Oczywiście kryminalne śledztwo jest w samym centrum, nie brak w nim zagwozdek, trudnych pytań i poszukiwaniem odpowiedzi, w tym tej najważniejszej. Nim zbrodnicza zagadka zostanie rozwikłana inne niewiadome muszą zostać poznane, one są trybikami w morderczej machinie, puszczonej w ruch przez człowieka, jaki nie zawahał się by ją puścić ruch.

 

 Premiera:

 24.08.2022

 

Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję