Jak co roku nadszedł dzień ubierania choinki czyli ... chaos niekontrolowany,
ponieważ kilka lat temu osiągnął rozmiar 2,5 m plus nieskończoną ilość bombek
i innych szklano-papierowo-plastikowych ozdób.
Oczywiście powtórzyła się historia z lampkami,
które świeciły zanim zostały zawieszone, w trakcie
i nawet chwilę przed umieszczeniem na "potworze" wszystkiego innego,
ale już nie po tym jak bombkowi towarzysze już byli na swoim miejscu ...
Do tego "bezcenne" rady w stylu :
" (...) tam nic nie wisi ..."," może przewieś tę z lewej tu, a tą z prawej tam ..."
" (...) tam nic nie wisi ..."," może przewieś tę z lewej tu, a tą z prawej tam ..."
- oczywiście bez określenia która z lewej i prawej oraz gdzie to jest to "TU" i "TAM"!!!
I tak minęło kilka godzin, a oto efekt
(otoczenie to nieuprzątnięte jeszcze pole po stoczonej bitwie):
;)