wtorek, 6 listopada 2018

Niepoprawny kłamca


„Kłamca. Bóg marnotrawny”
Jakub Ćwiek

Kłamstwo miewa bardzo szeroką definicję i zdarza się także tym, którzy wydają się nie być do tego zdolni. Czasem niedopowiedzenie, zatajenie prawdy również równa się nieuczciwości, chociaż wielu wydaje się, że wciąż dobrze czynią. W końcu podobno na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone …

Bogowie przychodzą i odchodzą, a raczej są dyskwalifikowani przez anielskich wojowników. Nieliczni z boskiego panteonu ostali się na Ziemi, lecz bardziej dokuczliwe są demony i ich pobratymcy, zbyt często nastawiają na życie mniej lub bardziej świadomych ludzi, a jak wiadomo aniołowie w funkcji stróżów nie zawsze są przy swoich podopiecznych w odpowiednim miejscu i czasie. Jednak od czego jest pomocny Loki? Tam gdzie skrzydlaci obrońcy nie dadzą rady pomóc wkracza on, bóg kłamstwa syn Odyna, brat Thora i szachraj jakich mało pokaże na co go stać. Wszelkie kłopoty kochają go, a i on od nich nie ucieka, wprost przeciwnie bywa ich źródłem lub co najmniej je prowokuje. Oczywiście zawsze w imieniu dobrej sprawy – przynajmniej tak się usprawiedliwia, bo wiadomo, że przecież działa na rzecz i w imieniu anielskiej gwardii. Nie straszne mu najgorsze dzielnice Nowego Jorku czy też mroźna pogoda na Antarktydzie, w pierwszym miejscu intryguje go pewna zagadka, a w drugiej przeszłość przypomina mu dotkliwie o sobie. Rzym i Monte Carlo wystawiają cierpliwość Lokiego oraz pewnego archanioła na próbę, niewinny w zasadzie żarcik może okazać się dość daleko idący w skutkach. Ale nie samymi przyjemnościami bóg żyje, trzeba pokazać swoją przydatność, gdyż nawet ci niezdolni do kłamstwa raczej nie grają fair. Szkoda by było zaprzepaścić życie w momencie gdy nabiera barw jakie wydawały się od wieków już dawno przebrzmiałe. Czas rozpocząć kolejne polowanie na tych, którzy do tej pory unikali spotkania z anielskim wymiarem sprawiedliwości, litość już była teraz trzeba pożegnać się z boską egzystencją, wiara ludzi jest ulotna i tylko nieliczni zdołają ocalić swoją skórę lub przynajmniej dążą do tego, oczywiście wbrew zasadom.

Sensacja, kina akcji w wersji pisanej, humor, satyra oraz dobra zabawa czyli druga odsłona „Kłamcy” autorstwa Jakuba Ćwieka. „Bóg marnotrawny” nie ustępuje w zwrotach fabuły pierwszej części i znowu daje czytelnikowi możliwość towarzyszenia niepoprawnemu Lokiemu w kolejnych perypetiach, a tych jest dużo i różnorodnych. Nuda nie grozi, za to uśmiech i kibicowanie niepoprawnemu bóstwu jak najbardziej. Jedna opowieść płynnie przechodzi w drugą stanowiąc odrębną całość, ale i część szerszej historii, różnorodnej gatunkowej i czerpiącej z tego bogactwo to co najlepsze. Autor konsekwentnie kreuje swojego głównego bohatera, nie na obraz i podobieństwo innych znanych postaci, lecz dając mu pełną autonomię oraz wyposażając go w przewrotny urok. Odbrązowiony mit okazuje się ciekawszy niż pierwowzór i jego kolejne kalki, z jednej strony swojski, z drugiej wyróżniający się spośród innych literackich postaci o boskich konotacjach. „Kłamca. Bóg marnotrawny” łącząc w sobie różnorodną tematykę nie jest zlepkiem wątków, lecz starannie przemyślaną fabułą, w której nie ma miejsca na przypadek, chociaż pozorna lekkość daje możliwość szybkiego pochłaniania stron. Jakub Ćwiek dał czytelnikom nową porcję pisanej rozrywki najwyższej jakości.




 Za możliwość zapoznania się z książką 
 
dziękuję

                              wydawnictwu SQN