środa, 15 lipca 2020

Zapiski z piekła

„Pamiętnik więzienny”
Artur Ligęska

Przestępstwo, śledztwo, proces, wyrok sądu, taki scenariusz jest dla nas niczym nadzwyczajnym, tak samo jak i domniemanie niewinności. Oczywiście zdarzają się pomyłki w dochodzeniach, błędne wyroki sądowe oraz wieloletnie więzienie, które okazuje się błędną karą. Co jednak kiedy nie ma żadnego z tych trzech elementów, a pozostaje czwarty i to zupełnie odbiegający od tego, co uważamy za standard? Jak wytrwać dzień za dniem nie wiedząc co się wydarzy za moment?

Nowy rozdział życia, w jakim wreszcie będzie można zapanować nad tym, co było i rozpocząć wszystko od prawie zera. Artur Ligęska był pełen nadziei, że od tego momentu będzie mógł budować swoją przyszłość wykorzystując dotychczasowe doświadczenia i nie popełniając starych błędów. Zjednoczone Emiraty Arabskie dawały okazję jakiej potrzebował czyli odbudowy wiary w siebie i pracy, którą poznał od podszewki. Co mogło pójść nie tak? W teorii nic, w praktyce także wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, nie tak dawne sukcesy pozwoliły na to by zająć się na czym znał się dobrze i co sprawiało satysfakcję. Każdy kolejny dzień był potwierdzeniem dobrego wyboru, Bliski Wschód zdawał się być może nie rajem, lecz na pewno odpowiednim miejscem dla Artura Ligęski. Nowe znajomości, pojawiające się możliwości, o jakich marzył, po prostu jedynie korzystać z kolejnych okazji. Nie było żadnego potknięcia, jedynie słowa oficera migracyjnego, całkowicie niezrozumiałe nie z powodu języka, ale wypowiedzianych słów. Dlaczego je powiedział? Co miały znaczyć? Odpowiedzi na te pytania przyszły później, dużo później, w więzieniu, do którego Artur Ligęska trafił bez dochodzenia, sprawy sądowej, bez dowodów, wyroku. Zamknięcie w odosobnieniu jedynie na papierze może wydawać się niczym wielkim. Co innego gdy faktycznie do niego dochodzi, a jeśli jeszcze nie wie się z jakiego powodu i jak długo potrwa, do tego w obcym kraju i z bardzo utrudnionym kontaktem z osobami, które mogłyby pomóc. Od tej chwili zaczyna się koszmar, trwający 13 miesięcy. Rok i miesiąc, to nie dużo jak w przypadku innych niewinnie skazanych, ale te więzienia, bo Artur Ligęska był przenoszony, nie były takie jakie znamy z polskich warunków. Brak dostępu do lekarzy, leków, prawników, ograniczony dostęp, nawet ja na więzienne okoliczności, do komunikacji z rodziną, do tego zupełny brak wiedzy co może być dalej? Jak długo da się tak egzystować? Co trzyma człowieka w moralnym pionie, co pozwala przeżyć kolejny dzień, tydzień, miesiąc … Dożyć do dnia kiedy będzie koniec …

„Pamiętnik więzienny” nie jest reportażem, ale prawdziwym zapisem kilkunastu miesięcy życia człowieka uwięzionego przez system, będący nieludzkim, o jakim od czasu do czasu jest głośno. Jednak szybko zapomina się o kolejnej osobie, jaka utknęła gdzieś w zamknięciu. W tym przypadku jest inaczej. Artur Ligęska odkrywa przed czytelnikami niezwykle osobiste przemyślenia oraz rzeczywistość, jakiej nikt nie spodziewa się. Wydawałoby się, że niewinność jest najważniejsza, prawda zwycięża, nawet jeśli nie jest tak oczywista jak można by sądzić. Niestety realia bywają całkowicie różne od tego, czego się spodziewa, tym dotkliwsze gdy okazują się być opresyjne, zupełnie nieprzewidywalne i niosące z sobą coś o wiele gorszego niż tylko rozczarowania. W tej książce czytelnik powinien spodziewać się opowieści do bólu prawdziwej, z wszystkimi tymi detalami, jakie w fabularnych książkach mogą być spłaszczone, natomiast w tym przypadku odarte są one z jakichkolwiek dodatków i ozdobników. Ich miejsce zajęły realne szczegóły, które pokazują piekło na ziemi, tym dotkliwsze, że jeszcze dużo ludzi jest w nim uwięzionych lub będzie. To w końcu historia kogoś, kto je przetrwał i daje świadectwo tego, co było jego udziałem.

Za możliwość przeczytania książki
dziękuję 
wyd. Burda Książki
oraz 
portalowi 
Czytajmy Polskich Autorów