Jakoś końcówka roku nastraja wielu by zrobić podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy. Jeszcze nie tak dawno często robiłam zestawienia, zwłaszcza te dotyczące czytelnictwa, potem je zarzuciłam - nie z lenistwa czy braku czasu, ale książki są dla mnie czymś więcej niż tylko liczbą przeczytanych tytułów. Jeśli więc chcę zobaczyć ile ich przeczytałam mogę zawsze zajrzeć do statystyk bloga lub na lubimyczytac.pl, nawet jeśli nie doliczę się wszystkich to, na dzień dzisiejszy, ważne są dla mnie wrażenia z lektury, nie z liczb, te ostatnie to moja, po trosze, codzienność zawodowa czyli mam ich aż nadto ;) Ten rok ma wiele plusów, minusów też się trochę może nazbierać, ale przecież gorzej także mogło się potoczyć, czyż nie? Lepiej by było żeby dwa tysiące dwudziesty zaskoczył nas życzliwszymi wydarzeniami, jednak wolę skupić się na pozytywach, chociaż od dobrych kilku lat raczej ze mnie optymistka po przejściach. Do zalet tego roku zaliczam wyjście, niejednokrotnie, ze strefy komfortu co zaowocowało czymś, o czym myślałam, czasem nawet od wielu lat, lecz jakoś nie było mi po drodze by skupić się na tym lub po prostu uważałam, że inni są lepsi. Teraz, jakoś wbrew chronicznemu brakowi czasu, udało się coś rozpocząć, co nieco już ukończyć, reszta będzie kontynuowana. Oczywiście kilka, jak nie więcej spraw, zostało odłożonych albo po prostu nie wyszło. Szczęśliwych momentów było dużo, niekiedy to proste rzeczy sprawiały największą frajdę, trochę rozczarowań zdarzyło się i to z najmniej oczekiwanych stron. No cóż człowiek uczy się na błędach i jakbym nie chciała takich lekcji powtarzać to jeszcze mogą zdarzyć się nie raz. Jaki więc był ten rok 2020 czytelniczo? Na pewno z wieloma pozytywnymi momentami, dawałam szansę książkom i one dawały ją mnie. Mam szczęście do ciekawych powieści, obyczajowych, kryminalnych, grozy, fantastycznych, reportaży, historycznych. Co jest zasługą ich autorek i autorów. Od dziesięciu lat jestem obecna w blogosferze, przez przypadek spojrzałam na archiwum bloga i tu taka niespodzianka. Każdy wpis to jakaś cząstka mnie, pierwsze moje wpisy wcale nie były recenzjami i nie dotyczyły książek, a potem zaczęły się pojawiać i tak już od dekady :) Czyli kolejny pozytyw bieżącego roku. Mogłam zaobserwować więcej niż kilka debiutów, które przerodziły się w piękne kariery pisarskie, inne jeszcze czekają na swój czas i wierzę, że w końcu zostaną dostrzeżone, bo są tego warte. Dzięki blogowi poznałam wirtualnie lub osobiście wiele wspaniałych ludzi, niektóre kontakty wciąż są aktualne, inne rozluźniły się czyli tak jak to bywa w życiu. A wracając do książek - uwielbiam je, niezmiennie od lat czytam z radością i niech tak zostanie. Nie oceniam moich lektur jako tych z wyższej półki albo z niższej, niestety lub -stety, odkąd rozpoczęłam moją przygodę ze słowem pisanym, pochłaniam je w ilościach hurtowych, chyba, co dla niektórych bywa obrazoburcze, no cóż molem książkowym jestem i tyle. Powoli dobijam do brzegu czyli ten rok - wyzwanie czytelnicze typu pięćdziesiąt dwie książki rocznie w podsumowaniu kilka razy zostało pobite. Nie wszystkie przeczytane książki zrecenzowałam, ale wszystkie recenzje były napisane na podstawie przeczytanych książek. Co do kolejnego roku: życzę wszystkim i sobie by moje motto blogowe "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć" stało się rzeczywistością, bo nasze marzenia czekają by je urzeczywistnić i samo nic się nie zrobi!