Kerstin Gier
Podróże w czasie, kto nie marzył o takiej możliwości? Ch

samodzielne imprezy, nauka tańca hip-hop, zabawy z rodzeństwem, można by powiedzieć - dziewczyna jakich setki tysięcy, a może nawet miliony, wszystko się zgadza do pewnego momentu kiedy okazuje się, że przeciętna szesnastolatka ma gen pozwalający jej na podróże w czasie ... Taka wiadomość mogłaby być miłym darem losu, gdyby nie kilka szczegółów - oburzenie części rodziny i kuzynki, przygotowującej się do tej roli prawie od urodzenia. Nagle Gwendoline, bo tak nazywa się "szczęśliwie" urodzona, zostaje wrzucona wprost z codziennego świata w otoczenie, które wydaje się co najmniej nie z tej epoki, a do tego wymagającej od niej wiedzy znacznie przekraczającej zasób informacji nawet dorosłego człowieka. Na tym nie koniec, bo wędrówki w czasie nie są jedynie i wyłącznie przyjemnością czy zaspokojeniem ciekawości, to obowiązek, wymagający od wędrowców poświęcenia części swojego życia na "służbowe zadania" i zajęcia pomagające na odpowiednie wypełnienie tej powinności. Na tym jeszcze koniec, bo Gwen musi zmierzyć się nie tylko z nową sytuacją i życiową misją, ale również z niezadowoleniem części familii, podejrzeniem o zdradę i waśnią dwóch rodzin sięgającą w przeszłość. Jak można się spodziewać główna bohaterka ma wiele przygód, mniejszych i większych, w których jej tupet nie zawsze jest sprzymierzeńcem, jednak gdy przewodnikiem jest przystojny Gideon, nawet najgorsze tarapaty wydają się jakoś mniej niebezpieczne, chociaż z drugiej strony trzeba mieć na uwadze zagrożenie w osobie niedoszłej podróżniczki i krewnej zarazem, która na każdym kroku pokazuje, że ona byłaby lepsza w tej roli. No cóż rodziny i genów się nie wybiera ... tak samo jak talentów, chociażby innym wydawały się nie wiem jak fascynujące. Rozmowy z duchami i gargulcami nie zawsze są przyjemne, szczególnie gdy otoczenie nie może ich dostrzec, a rozmówca traktowany jest co najmniej jak ktoś niezrównoważony. No i tajemnicze przepowiednie, w których wskazówki jeszcze bardziej utrudniają zrozumienie sekretów.
"Błękit szafiru" jest drugim tomem Trylogii czasu, dla tych którzy czytali pierwszą część historia przedstawiona w kolejnej jest kontynuacją, jednak pozostali nie poczują, że weszli w środek opowieści, gdzie trudno jest zrozumieć wzajemne powiązania. Autorka równocześnie rozwija motyw z poprzedniej książki i wprowadza nowe, a czytający dostają w efekcie spójną fabułę, obfitującą w niespodzianki i interesujące powroty do wcześniejszych wątków. Dużym plusem jest również dbałość o szczegóły i drugi plan, świetnie uzupełniający i splatający się z osią akcji. Chociaż mogłoby wydawać się, że powieść skierowana jest do młodszych czytelników, to i starsi znajdą w niej ciekawą lekturę z pogranicza sensacji i przygody. Podróże w czasie wiele razy gościły na stronach książek, jednak w tym temacie autorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a przykładem tego jest właśnie twórczość Kerstin Gier. W jej wykonaniu pomysł często eksploatowany w literaturze nabrał innych, świeższych i intensywniejszych kolorów, równie interesujących jak okładki ilustrujące opowieść.
Po przeczytaniu środkowego tomu pozostaje pytanie co jeszcze czeka bohaterów i jaki finał będzie ich perypetii, bo zakończenie tego tomu pozostawia czytających z wieloma pytaniami i apetytem na więcej.
