„Siedem
sióstr.
Siostra Księżyca”
Lucinda
Riley
Przeszłość
ma ogromną moc, może dawać pozytywne wsparcie, ale również negatywnie wpływać
na człowieka. Ukryte w niej tajemnice, nawet nieodkryte, niekiedy odbijają się
niczym echo w losach kolejnych pokoleń. Czasem trzeba zagłębić się w rodzinne
dzieje by poznać nie tylko swoich przodków, ale i ich dziedzictwo oraz spojrzeć
na siebie z innej perspektywy.
Życie
Tiggy rozpoczęło się od momentu kiedy jej adopcyjny ojciec Pa Salt zaopiekował
się nią. Przez lata nie sięgała do wcześniejszych czasów, nie miała takiej
potrzeby, pięć sióstr i opiekunowie, którzy stworzyli osieroconym dzieciom ciepły
i bezpieczny dom, wystarczali dziewczynie. Śmierć Pa Salta wstrząsnęła światem
jego córek, każdej pozostawił wiadomość, w jakiej jest ślad mogący pomóc im
odnaleźć korzenie. Tiggy nie spodziewała się, że w odludnej części Szkocji
wpadnie na trop swojej przeszłości. Odległa Hiszpania skrywa wiele sekretów, w
tym także pewnej niezwykłej tancerki flamenco oraz jej bliskich. Cofając się o kilkadziesiąt
lat młoda kobieta wchodzi w fascynujący, kolorowy, ale i też nie pozbawiony
bólu, świat cygańskiej gwiazdy. La Candela swoim tańcem czarowała ludzi po obu
stronach Atlantyku, lecz również przekazała kolejnym pokoleniom pewien dar, to
on właśnie przypadł Tiggy. Czy pomoże jej przeboleć tak dużą stratę i pozwoli
odkryć to, czego lub kogo naprawdę pragnie? Kiedyś ktoś uciekł z małej osady
pod murami Grenady by talent mógł rozkwitnąć, teraz nastał czas powrotu oraz
zmierzenia się z przeszłością oraz samym sobą.
Piąta
odsłona siostrzanej sagi Lucindy Riley nie straciła nic ze swej intrygującej
siły swoich poprzedniczek, co więcej wprowadza nowe barwy i emocje. „Siostra
Księżyca” ma w sobie to, co swoje poprzedniczki, lecz jak zawsze nie jest w
żadnym razie kalką, ale osobną historią i jednocześnie częścią większej całości.
Oczywiście sekret Pa Salt`a wciąż nim pozostaje, chociaż pewne jej detale
zostały ciut naświetlone, lecz jednocześnie pogłębiły jego tajemniczość. Główna
bohaterka szukając swoich korzeni zagłębia się w niezwykłe dzieje genialnej
tancerki i jednocześni babki. Nic w tym, czego się dowiaduje, nie jest proste,
ani tym bardziej łatwe do zrozumienia, jednak jeśli ma się otwarte serce i
umysł przekracza się granice postawione dawno temu. Pisarka przenosi
czytelników do kontrastujących ze sobą miejsc – pięknej, lecz dzikiej Szkocji
oraz monumentalnej Grenady, oba miejsca wpisują się fabułę doskonale jako tło dla historii Tiggy.
Jak zawsze fikcja splata się z faktami, a ważne punkty dziejowe odzwierciedlają
się w losach postaci, doniosłe wydarzenia mają także jednostkowy wymiar i to
właśnie Lucinda Riley umiejętnie splata ze swoją wyobraźnią. „Siostra Księżyca”
z każdym rozdziałem, tak samo jak i poprzednie tomy, wciąga czytelnika w
rodzinne tajemnice, trudne decyzje i czasem gorzkie ich skutki oraz przede
wszystkim pokazuje ile może znaczyć przeszłość i bliscy.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros