wtorek, 26 marca 2019

Nierozerwalne więzy


„Siedem sióstr. 
Siostra Księżyca”
Lucinda Riley

Przeszłość ma ogromną moc, może dawać pozytywne wsparcie, ale również negatywnie wpływać na człowieka. Ukryte w niej tajemnice, nawet nieodkryte, niekiedy odbijają się niczym echo w losach kolejnych pokoleń. Czasem trzeba zagłębić się w rodzinne dzieje by poznać nie tylko swoich przodków, ale i ich dziedzictwo oraz spojrzeć na siebie z innej perspektywy.

Życie Tiggy rozpoczęło się od momentu kiedy jej adopcyjny ojciec Pa Salt zaopiekował się nią. Przez lata nie sięgała do wcześniejszych czasów, nie miała takiej potrzeby, pięć sióstr i opiekunowie, którzy stworzyli osieroconym dzieciom ciepły i bezpieczny dom, wystarczali dziewczynie. Śmierć Pa Salta wstrząsnęła światem jego córek, każdej pozostawił wiadomość, w jakiej jest ślad mogący pomóc im odnaleźć korzenie. Tiggy nie spodziewała się, że w odludnej części Szkocji wpadnie na trop swojej przeszłości. Odległa Hiszpania skrywa wiele sekretów, w tym także pewnej niezwykłej tancerki flamenco oraz jej bliskich. Cofając się o kilkadziesiąt lat młoda kobieta wchodzi w fascynujący, kolorowy, ale i też nie pozbawiony bólu, świat cygańskiej gwiazdy. La Candela swoim tańcem czarowała ludzi po obu stronach Atlantyku, lecz również przekazała kolejnym pokoleniom pewien dar, to on właśnie przypadł Tiggy. Czy pomoże jej przeboleć tak dużą stratę i pozwoli odkryć to, czego lub kogo naprawdę pragnie? Kiedyś ktoś uciekł z małej osady pod murami Grenady by talent mógł rozkwitnąć, teraz nastał czas powrotu oraz zmierzenia się z przeszłością oraz samym sobą.

Piąta odsłona siostrzanej sagi Lucindy Riley nie straciła nic ze swej intrygującej siły swoich poprzedniczek, co więcej wprowadza nowe barwy i emocje. „Siostra Księżyca” ma w sobie to, co swoje poprzedniczki, lecz jak zawsze nie jest w żadnym razie kalką, ale osobną historią i jednocześnie częścią większej całości. Oczywiście sekret Pa Salt`a wciąż nim pozostaje, chociaż pewne jej detale zostały ciut naświetlone, lecz jednocześnie pogłębiły jego tajemniczość. Główna bohaterka szukając swoich korzeni zagłębia się w niezwykłe dzieje genialnej tancerki i jednocześni babki. Nic w tym, czego się dowiaduje, nie jest proste, ani tym bardziej łatwe do zrozumienia, jednak jeśli ma się otwarte serce i umysł przekracza się granice postawione dawno temu. Pisarka przenosi czytelników do kontrastujących ze sobą miejsc – pięknej, lecz dzikiej Szkocji oraz monumentalnej Grenady, oba miejsca wpisują się  fabułę doskonale jako tło dla historii Tiggy. Jak zawsze fikcja splata się z faktami, a ważne punkty dziejowe odzwierciedlają się w losach postaci, doniosłe wydarzenia mają także jednostkowy wymiar i to właśnie Lucinda Riley umiejętnie splata ze swoją wyobraźnią. „Siostra Księżyca” z każdym rozdziałem, tak samo jak i poprzednie tomy, wciąga czytelnika w rodzinne tajemnice, trudne decyzje i czasem gorzkie ich skutki oraz przede wszystkim pokazuje ile może znaczyć przeszłość i bliscy.






            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros