środa, 23 kwietnia 2025

Małe i wspaniałe

Premiera:

„Nad wodę. 

Mikrowyprawy z Warszawy”

Monika Masalska

Seweryn Masalski

 

Mikrowyprawy wcale nie są aż takie małe jak mogłoby się wydawać. Bliskie nie oznacza mało interesujące, a szybkie nie oznacza powierzchowne. Czasem właśnie to, co mamy nieopodal nas pozostaje mało znane lub nieodkryte.

 

Niedalekie wycieczki w okolice Warszawy lub trochę dalej i wcale nie tylko nad Wisłę. Czy to możliwe? Jak najbardziej zwłaszcza gdy doświadczeni wycieczkowicze udzielają cennych rad i co najważniejsze przekazują wiedzę co do tras, dojazdu różnymi środkami lokomocji, gdzie można coś zjeść oraz jaka jest dostępność. Jednak to, co najważniejsze w „Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy” to oczywiście same cele podróżnicze, w końcu od nie wszystko się zaczyna, a te sięgają od godziny do trzech wokół stolicy. Mało to czy dużo? Monika i Seweryn Masalcy pokazują, iż w takiej odległości naprawdę można wiele miejsc odwiedzić i przede wszystkim poznać, a na dodatek będziemy na łonie szeroko pojętej natury. Jeżeli do wyboru mamy kilkadziesiąt tras to rysują się ciekawe podróże. Od kilku wypraw w samej warszawskiej metropolii do m.in. Portu Czerniakowskiego, Lasku Bródnowskiego czy Parku Młocińskiego po Podlasie. Całkowicie różne miejsca, lecz łączy je to, iż w niedługim czasie możemy je zobaczyć. Do dwóch godzin od stołecznych granic dotrzemy na przykład nad Zalew Sulejowski, do Warki, lecz także i a na Łysicę, a rogowskie arboretum też znajdzie się w tym zasięgu. Pięćdziesiąt kierunków pozwala dobrać wycieczkę do swoich i bliskich potrzeb oraz możliwości. Na dodatek stanowi doskonały pomysł dla tych, którzy Warszawę obrali za cel wizyty i jeśli jest kilkudniowa to łatwo poszerzymy jej zakres. Ci, którzy nie mieszkają w jej pobliżu daje okazję do zaplanowania wyjazdu w okolice, jakich nie brano pod uwagę. Pomocne wskazówki pomogą w organizacji mniejszego bądź większego wypadku w Polskę.


                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:

 

wtorek, 22 kwietnia 2025

Krakowskie klimaty


Przedpremierowo:
„Wyprawy niedalekie. 
Kraków i okolice”

Paweł Gaik

 

Wyprawa kojarzy się z długą podróżą, gdzieś daleko, wymagającą wielu przygotowań, ale i dostarczających dużo wrażeń. Jednak nie trzeba szukać na mapie odległych miejsc, wystarczy rozejrzeć się w pobliżu. Odkrycie niezwykłych punktów wcale nie tak odległych destylacji wymaga tylko lub aż rozejrzenia się wokół.

 

Kraków i wszystko wiadome, chociaż czy na pewno? Niejeden z nas odwiedził to miasto. Specjalnie piszę odwiedził, gdyż powiedzieć, że zwiedził to już byłoby na wyrost. Ile razy byśmy nie zawitali do grodu Kraka tyle razy mamy okazję na odkrycie nowego punktu, jaki umknął nam do tej pory lub zobaczenie z nowej perspektywy już znanych miejsc. Jednak dla tych, którzy chętnie by zwiedzili również okolice są nie lada gratką. Paweł Gaik przygotował pięćdziesiąt pięć naprawdę interesujących wojaży w pobliżu krakowskich granic miejskich. Czy to nie za dużo? Z pewnością znalazłby się jeszcze więcej celów peregrynacji, lecz te zaproponowane przez autora przewodnika „Wyprawy niedalekie. Kraków i okolice” godne są nie jedynie wzięcia pod uwagę, ale przede wszystkim urzeczywistnienia. Bliższe i dalsze, jedne po krakowskich atrakcjach, inne nieopodal, wszystkie odsłaniające prawdziwe perły, do jakich warto będzie wrócić. Jeżeli tak jak ja najczęściej podróżujecie autobusami, pociągami, to właśnie także dla nas dobry informator. Każda wycieczka ma bardzo czytelne wskazówki, pozwalające na podjęcie decyzji czy albo bardziej kiedy zaplanujemy ją. Otrzymujemy informacje o odległości od punktu wyjścia czyli Krakowa – jedna do dwóch godzin, czas dojazdu pociągiem/ autobusem i samochodem, ile zajmie sam spacer/ zwiedzanie, a także między innymi dostępność. Do tego mamy także lokalizację w postaci kodu QR. To tak tytułem wstępu, a później część fotograficzną wraz z opisem, ciekawostkami. Jeżeli nie będziemy mieć możliwości odbycia faktycznej wyprawy już sama lektura przeniesie nas do proponowanych celów i wcale nie będzie to tylko i wyłącznie „podróż palcem po mapie”.

 

Premiera:

23.04.2025

Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:

 

niedziela, 20 kwietnia 2025

Za winy

Przedpremierowo:

„Plagiat”

Paulina Świst

 

Nic nie pozostaje bez echa. Zwłaszcza, jeśli chodzi odpokutowaniem win obarcza się kolejne pokolenia. Pieniądze i emocje, one nawet po dziesiątkach lat wzbudzają najgorsze instynkty, tak samo jak i dawne krzywdy. Kiedy doda się te trzy składniki powstaje prawdziwa mieszanka wybuchowa.

 

„Ale to już było…” i wróci znowu dopóki ktoś, a konkretnie Nina i Ares nie powstrzymają tego, kto ma konkretny cel. Jaki? Coraz bardziej staje się jasny motyw działania, natomiast gdzie leży jego źródło? Jak wiadomo od niego wszystko zaczyna się i inaczej nie chce być w tej konkretnej sprawie albo nie tylko w niej. Komuś zależy by tych dwoje nie dotarło do niego, lecz po krwawej nitce w końcu dotrą do kłębka lub raczej winy, bo ta nie przedawnia się nigdy. Kogo da się pociągnąć do odpowiedzialności po latach? Co musiało się kiedyś wydarzyć, że kolejne pokolenia są rozliczane? Jedno z wielu pytań, na jakie szukają odpowiedzi prokurator i policjant. Tych dwoje nie jest łatwo zwieść, zagrożenie traktują jak wyzwanie, a najważniejsze jest dotarcie do prawdy, jakakolwiek by nie była. Jednak tym razem dochodzi jeszcze jeden czynnik, z jego punktu widzenia jedno z nich musi podejść do tej sprawy bardziej osobiście. Czy nie zaważy to na śledztwie? Każdy krok może oznaczać wpadnięcie w pułapkę, a już przekonali się, że przyjaźń, lojalność, honor i życie nie dla każdego znaczy to samo…

 

Jakie to było dobre? No cóż pisałam to już wielokrotnie o kolejnych książkach Pauliny Świst, tym razem jasne, że tak smakowała lektura jej najnowszej książki, ale byłoby to ogromnym niedopowiedzeniem i powtarzaniem się, a „Plagiat” zasługuje na o wiele więcej. Jak wiadomo pisarka na kompromisy nie idzie i czytelnikom każdorazowo szykuje, co najmniej kilka razy stan przedzawałowy. Potem czeka na okazję, by nie tyle powtórzyć, co uderzyć, wcale nie z niewinnym uśmiechem gdzieś pomiędzy wierszami. No cóż większość z nas wie, na co się pisze i niecierpliwie czeka na kolejną okazję zmierzenia się z tym, co wymyśliła. Trzeba przyznać, iż w najnowszej książce odpięła przysłowiowe wrotki i dała pokaz jak można podkręcać napięcie, a potem dodać jeszcze co nieco lub raczej o dużo więcej i to wcale nie w białych rękawiczkach. W „Plagiacie” nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko ma znaczenie, że o „Debiucie” i „Bestsellerze” nie wspomnę. Zresztą to przeszłość stanowi oś akcji i w tym tomie widać to jak na dłoni, więc jak najbardziej tym razem, co działo się w nich wcale i pod żadnym pozorem nie jest zamkniętym rozdziałem. Nie spodziewajcie się spokojnego domykania wątków, one dopiero rozwija się, a dokładnie pokazują gęsta sieć powiązań, z rozdziału na rozdział zaciskająca się coraz mocniej. Kto jest tym dobrym, a kto tym złym albo raczej komu nie uda się oszukać pary głównych bohaterów? Jak daleko sięgają macki dawnych grzechów i ile przyjdzie jeszcze płacić kolejnym pokoleniom za nie? Do której generacji sięga zemsta? Czy koniec faktycznie nim jest?

 

czwartek, 17 kwietnia 2025

Manifestowanie

Nowość:

„Manifestownik dla czarownic”

Sarah Bartlett

 

Niektóre książki dają nam całkiem inny punkt widzenia na to, co wydawało się nam znane. Manifestowanie od jakiegoś czasu często pojawia się w różnorodnych wydaniach, chociaż mianownik mają wspólny to już reszta skupia się na różnorodnych aspektach. A gdyby tak je poszerzyć o inne tematy?

 

No i tu zaczyna się książka Sarah Bartlett, która łączy w sobie kilka wątków w szerokie opracowanie, sięgające dalej i głębiej niż inne publikacje. „Manifestownik dla czarownic” można potraktować zgodnie z tytułem dosłownie albo wybrać to, co nas interesuje lub po prostu poznać całość, otwierając się        na intrygujące informacje. Wybrałam opcję ostatnią i nie żałuję, gdyż każdy rozdział przynosił nową porcję ciekawych wiadomości, a jeśli nawet temat poruszany już był mi znany i tak okazywało się, iż jest on przedstawiony od całkowicie innej strony niż do tej pory. Od samego początku lektury widać, iż autorka bardzo dobrze wie, o czym pisze, co więcej obszar, po jakim porusza się zna od tak zwanej podszewki     , lecz stawia przede wszystkim na jasne przekazywanie swojej wiedzy. Kilkanaście rozdziałów czyta się naprawdę szybko i co istotniejsze ze zrozumieniem. Jasny podział pozwala także na wybranie dokładnie tego, co chcemy poznać, ale warto także zajrzeć inne części „Manifestownika dla czarownic” i to nie tylko z czystej ciekawości, a ta pojawia się naprawdę szybko. Trudno oprzeć się chęci sprawdzenia, co kryje się w innych rozdziałach i jak sama się przekonałam Sarah Bartlett potrafi przyciągnąć naszą uwagą dawką nieszablonowej wiedzy.

 


                                          Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Jezioro zła

Przedpremierowo:

„Czarny Staw”

Robert Ziębiński

 

Tajemnice nie sprzyjają prawdzie, a tam gdzie ktoś chce ją poznać musi liczyć się z tym, iż będzie musiał zburzyć mur milczenia oraz stawić czoła temu, co za nim się kryje. Nie każdy jest w stanie to zrobić, czasem kończy się tylko na dobrych chęciach. Jednak ci, którzy przekroczą nie będą mogli zrobić kroku do tyłu, jedynie można pójść naprzód. Zawrócenie z obranej ścieżki będzie równało się utracie temu, co najcenniejsze…

 

Koniec świata w postaci rodzinnego miasta matki, daleko od Warszawy, wcale nie jest miejscem, jakie zachwyca Kamila. Na dodatek familijne relacje dalekie są typowych i więcej w nich chłodu niż cieplejszych uczuć. Babcia stawia granice i raczej podobne są one do zasieków niż troskliwych rad. No cóż nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, zwłaszcza w takim miejscu jak Czarny Staw. Zawarta znajomość z miejscowymi rówieśnikami rzuca nieco światła, fakt, iż mrocznego na okolicę. Czy to jedynie wybujała fantazja nastolatków czy rzeczywiste wydarzenia? Koszmary, jakie zaczyna śnić Kamil są aż nadto realistyczne, co dzieje się nad jeziorem i jaki związek ma z tym surowa starsza pani? Dlaczego wszystko otacza zmowa milczenia, wszelkie plotki ucinane są od razu, jeśli ktoś je wypowie głośno, więc przekazywane są po cichu. Ile jest w nich prawdy tego nie wie nikt, jedno jest więcej niż pewne Czarny Staw nie na darmo cieszy się złą sławą, a gdyby ktoś stawił czoła domysłom, strachowi i przede wszystkim złu?

 

Niby za oknem lato, niby wakacyjny czas, niby… Nie czuć tego w pewnym mieście, gdzie nawet w najbardziej słoneczny dzień mroczny cień widoczny jest dla wielu. Czarny Staw nie daje o sobie zapomnieć ani na moment i jest jednym z pierwszoplanowych bohaterów. Tytułowy zbiornik wodny jest w samym centrum wydarzeń i równocześnie stanowi źródło wszystkich wątków, jakich? To już poznajemy podczas lektury, wywołującej od samego początku gęsią skórkę, a z kolejnymi rozdziałami pogłębia się wrażenie, iż zło czai się wokoło i jedynie czeka na chwile nieostrożności by ofiara wpadła w jej sieci. Dodajmy do tego złowieszczy klimat i atmosferę sekretów oraz grupę młodzieży, chcącą dociec, co faktycznie dzieje się w okolicy tytułowego jeziora, bo że coś od lat tam się dzieje jest faktem. Czytając „Czarny Staw” ma się wrażenie, iż nie tyle jesteśmy czytelnikiem książki, co widzami horroru, klasyki lat osiemdziesiątych, gdzie zło było złem i zostawiało po sobie wyraźny ślad nawet gdy pokazywały się napisy końcowe. Robert Ziębiński niesamowicie plastycznie posługuje się słowami, tworząc historię klatka po klatce, jak na taśmie filmowej.


 Premiera:

16.04.2025


                                     Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję: