wtorek, 10 sierpnia 2021

Pomiędzy złem, a dobrem

„Lupo”

Bella Di Corte

 

Przypadki zdarzają się, chociaż nie wszyscy w nie wierzą. Czasem nazywa się je przeznaczeniem, a przed nim człowiek nie ucieknie, ale niektórzy traktują takie słowa z pobłażaniem. Niekiedy jedno i drugie jest tylko dopełnieniem czegoś co okryte jest tajemnicą, bo tylko dzięki niej można zrobić to, co wydaje się niemożliwe.

 

Nic nikomu nie zawdzięczać, żyć tak jak się potrafi i od czasu do czasu pozwolić sobie na marzenia, bo dzięki nim po raz kolejny da się zacisnąć zęby, gdy znowu jest gorzej niż można było sobie wyobrazić. Mariposa Flores egzystuje w ten sposób od lat, dla kogoś kto od lat próbuje utrzymać się na powierzchni w takim mieście jak Nowy Jork, nie jest ani to proste, ani tym bardziej bezbolesne. Czy szansą jest układ jaki zostaje jej zaproponowany? Wydaje się, że ona nie ma nic do stracenia, nie posiada niczego poza dumą i sercem, lecz jedno i drugie nie nakarmi ją i nie odzieje. Brutalna prawda, którą zna ktoś, kto ma wszystko i nie wie co to bieda. Propozycja Maca nie ma w sobie nic z jałmużny, nie jest również aktem litości, nikt nikomu nie będzie nic dłużny, tego Mariposa by nie zniosła. W innych okolicznościach mogłaby mieć inne wyjście oprócz dwóch jakie tak naprawdę ma do wyboru. Pierwsze oznacza poniewieranie się i patrzenie przez szybę na innych, drugie wejście do gry, gdzie nie ona ustala reguły, lecz co nieco da się wynegocjować. Jaką cenę zapłaci ona, a jaką on? Nie ma nic za darmo, zawsze jest jakiś koszt, bywa, że ukryty głęboko, którego nie jesteśmy do końca świadomi. Ile będą tych dwoje kosztować ich emocje, dawne sekrety i rozgrywka, prowadzona przez jedno z nich?

 

Jasne zasady, rzeczywistość, gdzie każdy wykorzystuje słabe strony innych oraz dwoje ludzi, będący zupełnie kimś innym niż się wydaje. Bella Di Corte zaprasza czytelników do świata, gdzie brutalność i twarde zasady są tłem dla zagadkowych postaci, działających często zza kulis i przede wszystkim uczucia, jakie od samego początku było zakazane. Dobro i zło mają w „Lupo” zagmatwane relacje, nie wykluczają się wzajemnie, ale są swoim wzajemnym źródłem. Jednakże na pierwszym miejscu jest związek głównych bohaterów, któremu wydawałoby się daleko do jakichkolwiek romantycznych wzorców. Przynajmniej tak się zdaje w pierwszym momencie, lecz im bardziej zagłębiamy się w tę historię tym lepiej poznajemy zamysł pisarki, ale kryje on w sobie kilka zwrotów akcji. Czytający otrzymują pełnokrwistą, w wielu znaczeniach, opowieść, mającą w sobie cechy rodzinnej sagi, naznaczonej zawiłymi porachunkami, jakich wynik jest zaskakujący. Pisarka postawiła postacie przed wyborami, którym daleko do prostych wyników, podszyła je podstawowymi potrzebami, takimi jak pragnienie bezpieczeństwa, zaspokojenie głodu, pomocy. Oczywiście jest też miłość, wcale nie będący aż tak jasnym promykiem, lecz na tyle zdeterminowanym by palić się wbrew przeciwnościom. „Lupo” jest historią w jakiej nierozerwalnie splatają się losy dwóch osób, jakie dały sobie szansę na życie, do jakiego odmawiano im prawa.

 

                   




Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA