poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Niepokorni


„Tych dwoje. Niepokorni”
Anka Sangusz

Kochać, jak to łatwo powiedzieć
Kochać, tylko to więcej nic*


Czasem najważniejsza jest miłość, nie ta wyidealizowana, piękna, wzniosła i czcząca uczucia, lecz ta nosząca blizny, nie mająca nic wspólnego rozsądkiem, płynąca z najgłębszych zakamarków serca, szalona i skomplikowana. To ona daje siłę walczyć o to, co inny spisali dawno na straty i jednocześnie bywa jedynym światełkiem w tunelu teraźniejszości, pełnej beznadziei.

Ona nie powinna się w nim zakochać, on o tym wie, ale czy da się uciec przed takim uczuciem? Adrianowi zbyt zależy na Ksenii by mógł pozwolić sobie na uczucie do niej, woli stać z boku i jedynie obserwuje dziewczynę. Nie tak łatwo wytrwać w swojej decyzji kiedy serce podpowiada całkiem inną drogę, ale w jego otoczeniu nie ma dla niej miejsca. Ona ma inne zdanie i problemy, które coraz mocniej wpływają na jej życie. Tam gdzie powinna znaleźć bezpieczeństwa i opokę czyha na nią największe zagrożenie. Światy tych dwoje nie są aż tak różne jak mogłoby się wydawać, w obu wystarczy chwila by już nie móc zawrócić ze ścieżki, na którą ktoś inny ich brutalnie wpycha. Jednak jest coś, co daje im nadzieję na lepsze jutro i przede wszystkim sprawia, że czują się szczęśliwi, niepokorność ma swoją cenę, ale czasem także nagrodę, dla tych którzy nie boją zaryzykować.

Kochać to rzadko kiedy bujanie na obłoku w pastelowym kolorze i odczuwanie nieskazitelnego błogostanu u boku ukochanej osoby. O wiele częściej to prawdziwy węzeł sprzecznych emocji lub uczuciowa sinusoida, w jakiej szczęście i chwile zwątpienia wciąż przeplatają się. Anka Sangusz po raz trzeci pokazała co naprawdę znaczy miłość, ta będąca daleka od cukierkowo przesłodzonego, lukrowanego, obrazu bez jakichkolwiek rys i jednocześnie kiełkująca wbrew wszystkim i wszystkiemu. „Tych dwoje” z serii Niepokorni ma bunt i dramatyzm wpisany w fabułę od pierwszej do ostatniej strony, jedno i drugie nadaje rytm historii Ksenii  i Adriana, w jakiej nie ma miejsca na proste pytania, za to odpowiedzi są zerojedynkowe, bo liczą się oni albo raczej ona, on i ich uczucie. Jednak nie ma w nich oczywistości, za to są wątpliwości, próby zwalczenia tego, czego już nie da się wyrwać z serca i umysłu. Pisarka w wcześniejszych częściach odkrywała przed czytelnikami meandry uczuć, ale w „Tych dwoje” są one najbardziej odczuwalne, podobnie zresztą jak i siła miłości bohaterów, którzy w jej imię podejmują najtrudniejsze w życiu decyzje, jakich skutki będą  nieodwracalne i nie da się zrobić kroku wstecz. Ta książka ma w sobie to, co sprawia, że nie da się ją łatwo zaszufladkować i odłożyć pomiędzy inne, podobne. Pozostaje w pamięci na długo, bo nie jest słodką bajką, liczy się w niej przeszłość, od której postaciom nie udaje się uciec i teraźniejszość z jakiej chcą się za wszelką cenę wydostać, pytanie co z przyszłością? Do niej klucze są w rękach dwójki młodych ludzi, kochających szaleńczo i stąpających po cienkiej linii zawieszonej nad przepaścią, w jakiej jest samotność, strach i bezpowrotna utrata najbliższej osoby. Niepokorna miłość nie pozwala o sobie zapomnieć i jest źródłem siły kiedy świat zaczyna się walić jak domek z kart.

Bo miłość jest niewiadomą,
Lecz chcę wiedzieć, czy wiary starczy mi*
Słowa: Andrzej Tylczyński



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję