piątek, 14 maja 2021

Umowa na miłość

„Kontrakt Jacksona”

J.T. Geissinger

 

Niektórzy ludzie nie robią dobrego wrażenia przy pierwszym spotkaniu, przy drugim również, a kolejne najczęściej jest efektem braku możliwości odmowy przez drugą stronę. Jak więc może potoczyć się dalej tak rozpoczęta znajomość. Trudno wróżyć jej spokojny przebieg, raczej burzliwy charakter można przewidywać, lecz czasem to, co miało zły początek miewa dość zaskakujący ciąg dalszy, a już zakończenie bywa w ogóle nieprzewidywalne.

 

Plotkom raczej wiary się nie daje, ale co nieco zostaje człowiekowi w głowie, nawet jeśli uważa, że raczej nie po drodze im z prawdą. Jednak w przypadku Jacksona Boudreaux nie oddają w ogóle tego kim jest ten mężczyzna. Złośliwy, bezczelny, nieuprzejmy, to tylko kilka jego wątpliwych zalet, te prawdziwe ograniczają się do cech zewnętrznych, lecz raczej dla Bianki Hardwick to nie ma znaczenia. Co nie znaczy, że ich nie zauważyła. Jednak braku kultury oraz zwykłej niegrzeczności nie zamierza darować i nie waha się tego głośno powiedzieć. Co więc może połączyć tych dwojga? Na pewno nie dobrowolna współpraca, a raczej taka z kategorii braku innego, możliwego, rozwiązania. Ona jest świetną restauratorką, on milionerem i potrzebuje kogoś kto zorganizuje przyjęcie charytatywne. Odmowa nie wchodzi w rachubę, bo kobieta jest dosłownie pod ścianą. A to dopiero początek ich dość pokrętnych kontaktów, kolejna propozycja mogłaby być brana za co najmniej niemoralną, lecz da się na nią spojrzeć również dość racjonalnie, no przynajmniej można tak do niej podejść. To, co zaczęło się dość niefortunnie nabiera całkiem nowych barw, bo ludzie niekiedy noszą maski, ukrywają się by nie zostać ponownie zranionym. Jednak czy to wystarczający powód do otwarcia swego serca?

 

Wielobarwny Nowy Orlean jest doskonałym tłem do wielu gatunków literackich, obyczajowemu dodaje kolorów i niepowtarzalnego klimatu. J.T. Gessinger wykorzystała ten krajobraz jako drugi plan dla swojej powieści, tak pod względem widoków jak i smaków kulinarnych, bo one wcale nie są mało istotnym detalem. „Kontrakt Jacksona” ma w sobie południowy żar i leniwą atmosferę, lecz pod tym kryje się historia o dwojgu ludzi, jakich więcej dzieli niż łączy, ale to pozory. Autorka zręcznie wykorzystała lokalizację i miejscowy koloryt, również bohaterowie noszą je w sobie, lecz w samym centrum są emocje, często kontrastowe, przeczące sobie, jednak zawsze sięgające wysokich tonów. Bohaterowie kłócą się, rzucają sobie wyzwania i … zawierają umowy, jakie wprowadzają do ich znajomości całkiem nową tonację. J.T. Geissinger bawi czytelników opowieścią trochę pogranicza formy hate-love, ale to jeden z wątków, nie bez znaczenia jest też wzrastająca temperatura uczuć, która już na samym początku nie jest letnia. „Kontrakt Jacksona” ma lżejszą warstwą i tę trudniejszą, chociaż ta druga pozostaje w cieniu obie tworzą nierozerwalną całość. Fabuła niewątpliwie ma rozrywkowy charakter, lecz to nie wada, a zaleta, jest lekturą przy jakiej czytelnik dobrze bawi się i jednocześnie kibicuje postaciom.

 

Za możliwość
przeczytania książki
                                                                    dziękuję: