niedziela, 1 lipca 2018

Miłość i inne kłopoty


„Miłość 
w chłodnym klimacie”
Nancy Mitford


Piękna, interesująca, bogata i … wciąż samotna. Leopoldina Montdore z Hampton, arystokratka w każdym calu, blondynka o niebieskich oczach, od dziecka wzbudzająca zachwyt z wyraźnie rysującą się wspaniałą przyszłością. W końcu od pokoleń jej ród sięga po zaszczyty i zawsze jest na świeczniku, teraz nadszedł czas by Polly weszła świat i rzuciła go na kolana. Hrabina Montdore od lat wspiera swojego męża, więc i córkę poprowadzi po krętych ścieżkach wyznaczonych przez arystokratyczne towarzystwo. Zresztą plany snuje od lat, znana jest ze swej skuteczności nikt nie wątpi, iż i tym razem osiągnie swój cel. Fanny zna Polly z dziecięcych wizyt, tym razem obie są już dorosłe i coraz bardziej zdają sobie sprawę co powinny robić, pytanie tylko czy faktycznie chcą pójść drogą wyznaczoną przez wcześniejsze pokolenia? Wydaje się, że zwłaszcza Polly nie ma innego wyjścia, jej matka nie zamierza pójść na ustępstwa, a ona sama jakoś nie wykazuje jakiejkolwiek inicjatywy w żadnym kierunku. Po prostu żyje dniem dzisiejszym i jak zawsze olśniewa jakby od niechcenia, lecz nie idzie za tym nic więcej. Wokoło rówieśniczki i rówieśnicy wkraczają w dorosłość, zaręczają się, pobierają się, natomiast piękna Leopoldina wciąż wydaje się stać w tym samym miejscu, na piedestale, chociaż może ten chłód to jedynie pozory? Decyzja, którą podejmie wstrząśnie śmietanką towarzyską, przecież miało być całkowicie inaczej! Hrabina Montdore miała oczekiwania, reszta przypatrywała się jej poczynaniom więcej niż uważnie, a tu taka sytuacja … Jakby tego było mało szacowny, nadający od wieków ton, ród z Hampton teraz musi zmierzyć się z przyszłym dziedzicem, który urodził się w Kanadzie. Ilu jeszcze takich wydarzeń szacowne mury Hampton będą świadkiem? Ostatnio zachodzą rewolucyjne zmiany jakich nikt się nie spodziewał, a najmniej arystokratyczne towarzystwo …

Wyższe sfery, wiekowe tradycje i rzeczywistość, wydająca się przeszłością, ale taka z jaką z sentymentem ogląda się na starych fotografiach lub filmach. W momencie kiedy Nancy Mitford pisała „Miłość w chłodnym klimacie” wszystko to jeszcze działo się na co dzień, zresztą pewne skrawki tych realiów przetrwało do dnia dzisiejszego. Piękne wiejskie rezydencje i nieustępujące im londyńskie domy, przyjęcia i polowania oraz wszystko to co składa się na życie brytyjskich wyższych sfer, a pośród tego młode kobiety wkraczające w świat im znany z jednej strony i dopiero poznawany od innej. Pisarka, doskonale znająca to środowisko, nie z przymrużeniem, lecz lekko i z humorem opowiada historię z perspektywy drugoplanowej bohaterki. Celne uwagi i spostrzeżenia odkrywają przed czytelnikiem to co zazwyczaj pozostaje niewypowiedziane, zauważalne jest także dojrzewanie młodych bohaterek oraz jak wchodzą w role przypisane im z racji urodzenia, chociaż wydawało się, że przynajmniej jedna z nich pójdzie inną drogą. „Miłość w chłodnym klimacie” jest lekturą, przenoszącą czytających w okres kiedy tradycja zaczyna chwiać się w posadach, a to co jeszcze niedawno w ogóle nie było brane pod uwagę staje normą. Autorka doskonale oddała klimat brytyjskiej arystokratycznej śmietanki okresu końca lat dwudziestych i początku trzydziestych dwudziestego wieku, do której sama należała. Czytelnik nie jest postronnym obserwatorem, dzięki Fanny jest jednym z gości na przyjęciach i domownikiem w dworze jej wujostwa. Wyrabia sobie zdanie wraz z nią o tym co ją otacza się, dojrzewa i przede wszystkim zderza się z rzeczywistością, okazującą się wciąż zagadką ze znanym rozwiązaniem dla wielu, ale przez nią i jej rówieśniczkę dopiero poznawaną. „Miłość w chłodnym klimacie” ma w sobie czar lat jakie już są przeszłością, ale wciąż jest dla wielu bywa wzorem. Książce tej nie zaszkodził upływ czasu, wprost przeciwnie, pozostała w niej dowcipność i nieprzemijalny urok egzystencji wyższych sfer.




Za możliwość przeczytanie książki

dziękuję wydawnictwu: