niedziela, 15 grudnia 2019

Zemsta i zbrodnia

„Bez litości i przebaczenia”
Mariusz Leszczyński

Nie zawsze szaleństwo i zło idą w parze i tak samo jak nie od razu są rozpoznawane. Czasem maska normalności nie opada nigdy, a czasem dzieje się to gdy jest już za późno. Iluzja zwyczajności pozwala niektórym skrywać to, co w nich najgorsze i jednocześnie dawać temu upust …

Nie ma zbrodni bez motywu, tylko nie od razu jest on dostrzegany, niekiedy wystarczy detal by stał się on widoczny lub mrówcza praca, bez oglądania się ile trzeba jeszcze czasu poświęcić na jego odnalezienie. Detektyw Cane nie poddaje się łatwo, a bieżąca sprawa jest priorytetem, seryjny morderca grasuje po Nowym Jorku i jak na razie nie ma zbyt wiele śladów by go zidentyfikować. Wyprzedza policję, co oznacza, że kolejna ofiara to nie hipotetyczna tragedia, lecz fakt, jaki będzie miał miejsce raczej wcześniej niż później. Drogi byłego agenta DEA Jona Miltona i kilkuletniego chłopca krzyżują się niespodziewanie, to, co ich połączyło okazuje się początkiem całej serii zdarzeń, w jakich będzie uczestnikiem także Cane. Co wspólnego ma pewna przesyłka dostarczona do Jona ze śledztwem w sprawie zabójstw? Jaką rolę odegra ona i jej adresat? Odpowiedzi na te pytania mogą być kolejnymi częściami morderczej układanki albo też ich zadaniem jest całkowicie odmienne. Detektyw i były agent są w samym środku zabójczego węzła gordyjskiego, którego tym razem nie da się tak szybko rozciąć …

W nowojorskich klimatach zaułków tanich moteli i knajp oraz posterunków w ceglanych budynkach toczy się po części akcja najnowszej książki Mariusza Leszczyńskiego. Drugim planem, gdzie rozgrywa się fabuła, są podmiejskie tereny Wielkiego Jabłka, jednocześnie tak inne od metropolii, lecz doskonale uzupełniające jej hałaśliwość i samotność w tłumie. Jednak to jedynie rekwizyty krajobrazowe, będące tłem dla soczystego thrillera, od pierwszego strony uświadamiającego czytających, że od teraz mrok i chłód będą mu za towarzysza tak samo jak i zbrodnie. Mordercza gra właśnie przekroczyła linię startu, a bohaterowie rozpoczynają wyścig z czasem, żadne zasady nie obowiązują, oprócz jednej – każda godzina oznacza, że kolejna ofiara mogła stracić życie.  „Bez litości i przebaczenia” to prawdziwy rasowy kryminał, nie ma w nim ozdobników, jest za to historia, mroczna i pełna widm przeszłości, mająca u swych podstaw zło i szaleństwo oraz pojedynek policjantów z krwi i kości z kimś, kto ma jeden cel – zabijać. Pisarz poprowadził rozgrywkę pomiędzy nimi, żonglując nieoczekiwanymi zwrotami akcji oraz interesującymi wątkami, tak, iż czytelnik zaskakiwany jest nieustannie zwrotami akcji. Ogromnym plusem jest klasycznie poprowadzone śledztwo, gdzie liczy się kojarzenie faktów, dostrzeganie detalów zbrodni oraz niezmordowane podążanie tropem zbrodniarza i w końcu połączenie w całość tego, co wydawało się kawałkami całkiem innych wątków.

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję