"Niebo to miejsce na ziemi"
Ake Edwardson
Jak zaczyna się zbrodnia? Najczęściej niepozornie, skrywa się pod tym co zwyczajne i niewyróżniające się. Jeżeli nikt nie dostrzeże nic niepokojącego, kolejny krok już jest śmielszy, bardziej zaplanowany, a niejasna wizja zaczyna nabierać kształtów. Potem kolejny ruch, znowu śmielszy niż poprzedni, ale kto zwróci na niego uwagę w codziennym zabieganiu? A nawet jeśli ktoś dostrzeże cień zagrożenia to i tak czas działa na korzyść sprawcy, wcale już nie potencjalnego. W końcu dochodzi do tego co od początku było nieuniknione, lecz czy na pewno tak było? Może gdzieś w tym zbrodniczym i błędnym kole zarazem wystarczyło baczniej spojrzeć na drugiego człowieka i wyciągnąć do niego pomocną dłoń?
Sezon przedświąteczny wcale nie wyróżnia się spokojem w wydziale kryminalnym goeteborskiej policji, po prostu okres w roku jak wiele innych. Jedno przestępstwo, nawet gdy jest brutalne, nie oznacza jeszcze, że coś niepokojącego zaczyna się dziać w mieście. Jednak druga, podobna, sprawa budzi podejrzenie, że seria właśnie miała swój początek i kolejna to jedynie kwestia czasu. Komisarz Eric Winter próbuje znaleźć punkt wspólny pomiędzy ofiarami, ale jak na razie są nimi tylko obrażenia i nic więcej, nawet narzędzie jakim je zadano jest nieznane. Nic więcej nie łączy młodych mężczyzn, których napadnięto, następny przypadek też nic nie wnosi do śledztwa, przypomina poprzednie, ale nie tylko brak postępów w dochodzeniu nie daje spokoju Winterowi. Bycie rodzicem sprawia, że zwraca uwagę na zagrożenia, które wcześniej jakoś nie spędzało mu snu z powiek. Przecież wystarczy moment by dziecko stanęło oko w oko z niebezpieczeństwem, przed jakim powinni chronić go dorośli. Jak uniknąć tragedii, kiedy tak naprawdę czyha ona prawie wszędzie? Z jednej strony praca, z drugiej rodzina, obie trzeba pogodzić, ale gdy zaczynają się zazębiać nie jest łatwo rozgraniczyć je, tak by utrzymać równowagę. Jednocześnie ze śledztwem dotyczącym napaści zaczyna się kolejne, tym razem ofiarami są ci najbardziej bezbronni. Powoli historia zatacza koło, a rodzice i policja przekonuje się jak niewiele potrzeba by doszło do dramatu.
Dwie całkiem różne sprawy, łączy je właściwie to, że obie jakby nie miały motywu, lecz coś takiego nie zdarza się w prawdziwym świecie. Zawsze gdzieś jest punkt zero, z jakiego startuje zbrodnicza machina, lecz czy zawsze można go dostrzec? Zbrodnia nie bierze się z niczego, odkrycie jej źródła to zadanie jakie stoi przed Komisarzem Winterem i jego kolegami. Z pojedynczych śladów, słów świadków i ofiar powoli wyłania się obraz zbrodniarza, jednak wciąż jest on niewyraźny i z wieloma znakami zapytania. By odkryć kto stoi za ostatnimi wydarzeniami trzeba sięgnąć w przeszłości i połączyć ze sobą, na pozór całkowicie niepasujące do siebie elementy. Jednocześnie policjanci mają do rozwiązania własne problemy z kategorii tych najbardziej osobistych, w jakich nie brak wzajemnych pretensji i żalów ...
"Niebo jest na ziemi" to nie jedynie kryminał, ale przede wszystkim historia w jakiej spotyka się sensacja z osobistymi dylematami bohaterów. Ake Edwardson łączy gatunki tak, by czytelnik otrzymał wielowątkową i niejednostronną opowieść, w jakiej każdy fragment jest ważny. Nie ma w jego książce elementów, które są jedynie ozdobnikami lub służą jako nic nie znaczący wypełniacz pomiędzy kolejnymi wydarzeniami. Motyw zbrodni ma drugie dno, które widoczne jest dopiero wyraźnie w zakończeniu, lecz dla uważnego obserwatora dostrzegalne jest o wiele wcześniej. Strona po stronie, czytający odkrywają świat taki sam jaki jest za progiem ich własnego domu, lecz wzięty pod lupę uważnej obserwacji okazuje się całkiem inny niż się wydawało do tej pory. Niebo można odnaleźć na ziemi tylko trzeba umieć zachować równowagę w swoim życiu i nie dać odejść bliskim ...
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Czarna Owca
Ake Edwardson
Jak zaczyna się zbrodnia? Najczęściej niepozornie, skrywa się pod tym co zwyczajne i niewyróżniające się. Jeżeli nikt nie dostrzeże nic niepokojącego, kolejny krok już jest śmielszy, bardziej zaplanowany, a niejasna wizja zaczyna nabierać kształtów. Potem kolejny ruch, znowu śmielszy niż poprzedni, ale kto zwróci na niego uwagę w codziennym zabieganiu? A nawet jeśli ktoś dostrzeże cień zagrożenia to i tak czas działa na korzyść sprawcy, wcale już nie potencjalnego. W końcu dochodzi do tego co od początku było nieuniknione, lecz czy na pewno tak było? Może gdzieś w tym zbrodniczym i błędnym kole zarazem wystarczyło baczniej spojrzeć na drugiego człowieka i wyciągnąć do niego pomocną dłoń?
Sezon przedświąteczny wcale nie wyróżnia się spokojem w wydziale kryminalnym goeteborskiej policji, po prostu okres w roku jak wiele innych. Jedno przestępstwo, nawet gdy jest brutalne, nie oznacza jeszcze, że coś niepokojącego zaczyna się dziać w mieście. Jednak druga, podobna, sprawa budzi podejrzenie, że seria właśnie miała swój początek i kolejna to jedynie kwestia czasu. Komisarz Eric Winter próbuje znaleźć punkt wspólny pomiędzy ofiarami, ale jak na razie są nimi tylko obrażenia i nic więcej, nawet narzędzie jakim je zadano jest nieznane. Nic więcej nie łączy młodych mężczyzn, których napadnięto, następny przypadek też nic nie wnosi do śledztwa, przypomina poprzednie, ale nie tylko brak postępów w dochodzeniu nie daje spokoju Winterowi. Bycie rodzicem sprawia, że zwraca uwagę na zagrożenia, które wcześniej jakoś nie spędzało mu snu z powiek. Przecież wystarczy moment by dziecko stanęło oko w oko z niebezpieczeństwem, przed jakim powinni chronić go dorośli. Jak uniknąć tragedii, kiedy tak naprawdę czyha ona prawie wszędzie? Z jednej strony praca, z drugiej rodzina, obie trzeba pogodzić, ale gdy zaczynają się zazębiać nie jest łatwo rozgraniczyć je, tak by utrzymać równowagę. Jednocześnie ze śledztwem dotyczącym napaści zaczyna się kolejne, tym razem ofiarami są ci najbardziej bezbronni. Powoli historia zatacza koło, a rodzice i policja przekonuje się jak niewiele potrzeba by doszło do dramatu.
Dwie całkiem różne sprawy, łączy je właściwie to, że obie jakby nie miały motywu, lecz coś takiego nie zdarza się w prawdziwym świecie. Zawsze gdzieś jest punkt zero, z jakiego startuje zbrodnicza machina, lecz czy zawsze można go dostrzec? Zbrodnia nie bierze się z niczego, odkrycie jej źródła to zadanie jakie stoi przed Komisarzem Winterem i jego kolegami. Z pojedynczych śladów, słów świadków i ofiar powoli wyłania się obraz zbrodniarza, jednak wciąż jest on niewyraźny i z wieloma znakami zapytania. By odkryć kto stoi za ostatnimi wydarzeniami trzeba sięgnąć w przeszłości i połączyć ze sobą, na pozór całkowicie niepasujące do siebie elementy. Jednocześnie policjanci mają do rozwiązania własne problemy z kategorii tych najbardziej osobistych, w jakich nie brak wzajemnych pretensji i żalów ...
"Niebo jest na ziemi" to nie jedynie kryminał, ale przede wszystkim historia w jakiej spotyka się sensacja z osobistymi dylematami bohaterów. Ake Edwardson łączy gatunki tak, by czytelnik otrzymał wielowątkową i niejednostronną opowieść, w jakiej każdy fragment jest ważny. Nie ma w jego książce elementów, które są jedynie ozdobnikami lub służą jako nic nie znaczący wypełniacz pomiędzy kolejnymi wydarzeniami. Motyw zbrodni ma drugie dno, które widoczne jest dopiero wyraźnie w zakończeniu, lecz dla uważnego obserwatora dostrzegalne jest o wiele wcześniej. Strona po stronie, czytający odkrywają świat taki sam jaki jest za progiem ich własnego domu, lecz wzięty pod lupę uważnej obserwacji okazuje się całkiem inny niż się wydawało do tej pory. Niebo można odnaleźć na ziemi tylko trzeba umieć zachować równowagę w swoim życiu i nie dać odejść bliskim ...
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Czarna Owca