Przedpremierowo:
„Bez tchu”
K.A. Figaro
Los daje i odbiera, szczęście bywa przeplatane łzami, czasem ktoś zawita do czyjegoś życia na dłużej, lub na krócej, zmieniając je bezpowrotnie lub nadając mu całkiem nowy kierunek. Po wszystkim pozostaje jakiś ślad, bywa, że jest blizną, ale one mają to do siebie, iż niekiedy bledną i zmienia się perspektywa z jakiej na nie patrzymy. Nie zawsze upływ czasu jest lekiem na to, co było złe, lecz może pomóc zamknąć drzwi do przeszłości i otworzyć nowe do przyszłości.
Spokój rzadko kiedy trwa długo, Łucja przekonała się o tym już kilka razy i zawsze oznaczało to, że będzie musiała się zmierzyć z czymś, na co nie była przygotowana. Straciła już dużo, ale i zyskało niemało, lecz cena była wysoka. Teraz powinno zabrzmieć w jej egzystencji „i żyli długo i szczęśliwie”, jednak przeznaczenie pisze odmienny scenariusz. Alex daje kobiecie to, czego tak długo pragnęła, chociaż czy na pewno? Co na to Dymitr? Nie on stoi przy boku Łucji, może i on powinien znaleźć inny sposób na szczęście? Wspólna przeszłość była bolesna, ale może jeszcze nie wszystko stracone? On tak łatwo nie poddaje się, zwłaszcza, że chodzi także o kogoś jeszcze, kto jest szansą dla niego by miał nadzieję na lepsze jutro. Trudne wybory przed tą trójką, zwłaszcza, że cień tego, co kiedyś zraniło znowu pojawia się. Co jeszcze przed nimi? Na pewno muszą stawić czoła swoim lękom i zdecydować czego pragną dla siebie i od innych.
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, prawdziwy wachlarz uczuć, wielka miłość o wielu obliczach i dorównujący jej gniew oraz nienawiść, do tego poplątane ludzkie życiorysy czy tyle wystarczy by zaciekawić najnowszą książką K.A. Figaro? Tak naprawdę to nawet nie telegraficzny skrót tego, co czeka czytelników, którzy sięgną po „Bez tchu”, emocje gwarantowane są od pierwszych do ostatnich zdań, najlepiej przygotować się na dosłownie wszystko. Bohaterowie nie pozwalają na to, by ktokolwiek nudził się podczas lektury, dostarczają co i rusz powodów by z niecierpliwością poznawać koleje ich losów, bo w żadnym razie nie należą ani do nudnych, ani tym bardziej do łatwych do przewidzenia. Tam gdzie wydaje się, że wszystko potoczy się prostą ścieżką pojawiają się niespodziewane zakręty. Autorka zręcznie domyka wcześniejsze wątki, lecz na pierwszym planie jest dalszy ciąg życiowych perypetii postaci, jakie mają już za sobą dużo różnorodnych wydarzeń, lecz jak to bywa spokój rzadko kiedy gości na długo. Tytuł jak najbardziej jest adekwatny do opowiadanej historii, gdzie splata się to, co było z tym, co właśnie ma miejsce oraz tym, co może być, lecz to dopiero okaże się. K.A. Figaro postawiła na uczucia, kontrastowe w charakterze, które są źródłem trudnych decyzji i wyborów, jakich skutki przynoszą z sobą kolejne wiraże. Padają również trudne pytania, a odpowiedzi nie zawsze są możliwe od razu do udzielenia, gdyż tam gdzie ścierają się silne osobowości ludzi po przejściach i z przeszłością nie ma łatwych rozwiązań. Zakończenie jest prawdziwą wisienką na torcie równocześnie będącym prawdziwym finałem całości, ale i pozostawiającym czytających z apetytem na więcej. Jedno się kończy by mogło rozpocząć kolejne.