wtorek, 10 grudnia 2019

Egzamin z miłości


„Nasze jutro”
Anna Szafrańska

If I lay here
If I just lay here
Would you lie with me
And just forget the world?

Forget what we're told
Before we get too old
Show me a garden
That's bursting into life

All that I am
All that I ever was
Is here in your perfect eyes
They're all I can see

I don't know where
Confused about how as well
Just know that these things
Will never change for us at all

If I lay here
If I just lay here
Would you lie with me
And just forget the world?
Snow Patrol „Chasing Cars”

Powiedzieć sobie, że trzeba przestać kochać wcale nie jest takie trudne, to jedynie słowa, boleśnie raniące, zapadające głęboko w głowę i serce, lecz tylko zbiór liter. O wiele trudniej przestać myśleć o ukochanej osobie, nie tęsknić, nie wspominać wspólnych chwil, nie pragnąć dotyku i obecności … Czas rzadko kiedy goi rany, a jeśli jest na tyle łaskawy pozostawia po nich głębokie blizny, które najmniejsza nadzieja otwiera na nowo. Miłość, tylko i aż tyle, niekiedy niepozorna, ale mająca zawsze ogromną siłę, która popycha ludzi do przekraczanie granic, tych nienaruszalnych również.

Rozdroże jest bardzo samotnym miejsce, chociaż ma się wrażenie, że przebywa się w nieznośnie hałaśliwym tłumie, nawet gdy jest to kilka bliskich osób. W najgorszych momentach Łucja i Daniel mogli liczyć na rodziców, ale teraz nadszedł moment kiedy sami muszą podjąć kolejne, ważne, decyzje, to, o czym próbowali zapomnieć wciąż jest aktualne i równie skomplikowane jak wcześniej. Czy ta dwójka ma szansę na spełnienie marzeń? Rzeczywistość przynosi z sobą nie tylko szczęśliwe chwile, ale i wiele przykrości, jakie zatruwają wszystko co dawało chociaż odrobinę radości. Daniel zawsze czuł się odpowiedzialny za Łucję, teraz już wie jaki to ciężar, słodki, lecz i wymagający od niego podjęcia wyborów, jakie zmienią wszystko. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że to, czego pragnie nie jest tak oczywiste i wymaga odpowiedzi na trudne pytania. Czy oboje będą gotowi to, co ich czeka? Miłość bywa życiowym egzaminem i łatwo go oblać, natomiast rzadko jest szansa by go poprawić …

Po przeczytaniu „Naszego wczoraj” pozostał zachwyt i niedosyt, bo opowiedziana historia domagała się poznania od razu jej dalszego ciągu. Pierwsza część postawiła bardzo wysoko poprzeczkę i tym samym Anna Szafrańska rzuciła wyzwanie sama sobie. Jaki jest jego wynik? Powiedzieć, że zwycięski, to tak jakby nic nie powiedzieć, mogłoby się wydawać, iż tak wiele zostało już powiedziane, a emocje bohaterów i czytelników sięgnęły zenitu, lecz to była dopiero rozgrzewka przed drugim tomem. „Nasze jutro” jest podróżą dwojga ludzi w dorosłość, z ogromnym znakiem zapytania w postaci miłości, z gatunku tych, które zapuszczają korzenie w sercu oraz umyśle raz na zawsze i trwają w nich bez względu na przetaczające się uczuciowe huragany, dobre rady oraz raniące czyny. Bohaterowie balansują na cienkiej linie nad przepaścią, jaką jest egzystencją w samotności i w zawieszeniu pomiędzy rozpaczą za tym co, było dane na moment i wydaje się już nigdy nieosiągalne. Podobna  nadzieja odchodzi ostatnia, więc podczas czytania trzyma się kciuki nieustannie, a główni aktorzy dramatu dostarczają nieustannie powodów by im kibicować i równocześnie obserwować od podszewki jak skomplikowana może być miłość. Anna Szafrańska odsłania kulisy uczucia, będącego jednocześnie najsłodszym i najbardziej gorzkim, robi to z wirtuozerską precyzją, tak, że czytający ma wrażenie, iż czas się zwolnił i liczy się jedynie historia Łucji i Daniela. Zakazana i piętnowana miłość jako fabuła okazała się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza kiedy opowiadana jest przy pomocy bohaterów, pełnych pasji i emocji, wyrazistych, nieoczywistych i przede wszystkim wrażliwych i do bólu rzeczywistych. Trudno rozstawać się z nimi, gdyż szybko stali kimś więcej niż tylko jeszcze jednymi książkowymi postaciami, o jakich zapomina się wraz z przeczytaniem ostatniej kartki. Na uwagę zasługuje również poprowadzenie akcji tak, że nie dostrzega się stron, lecz na pierwszym planie pozostaje dramat zakazanego uczucia, raniącego, jedynego w swoim rodzaju, rozniecającego płomień, który swoją temperaturą ogrzewa oraz rani jednocześnie nigdy nie gasnącego.



 Za możliwość 
przeczytania książki
dziękuję: