"Zapiski z Annopola"
Wiesława Bancarzewska
Gdzie można odnaleźć swoje miejsce? W dużym mieście, małym miasteczku, na prowincji ... w przeszłości? Ale czy można podróżować w czasie, a pozostawienie współczesności może dać szczęście? Przecież kiedyś nie było tylu udogodnień i możliwości, no i teraźniejszość różni się od tego, co już było - inne zwyczaje, zasady i przede wszystkim świat oraz ludzie. Chociaż kto nie chciałby spotkać tych, którzy już odeszli lub są znani jedynie z rodzinnych opowieści? Anna zna odpowiedzi na te pytania i wiele innych, jej udziałem stała się niesamowita przygoda, o jakiej nigdy nie marzyła ...
Lata trzydzieste ubiegłego wieku różnią się od dwudziestego pierwszego stulecia i to nie jedynie pod względem technologii. Anna przekonała już się o tym nieraz, przypadkowo odkryła, że podróż w czasie jest jak najbardziej możliwa i korzysta z niej tak często jak to możliwe. Oczywiście to jej tajemnica i nikt nie podejrzewa jej "podwójnej" egzystencji. Z jednej strony ma przewagę wiedzy dotyczącej tego, co dopiero będzie, ale z drugiej nie jest jej łatwo żyć pomiędzy przeszłością i przyszłością. Obie mają swoje wady i zalety, lecz narzekać byłoby grzechem, wszakże właśnie dzięki tak niezwykłemu splotowi okoliczności kobieta spełniła swoje marzenia, a los wciąż zaskakuje ją nowymi szansami. Czego jeszcze można życzyć sobie gdy szczęście jest pełne, zdrowie dopisuje, miłość kwitnie, rodzina jak z obrazka, na domiar wszystkiego kariera pisarska rozwija się wspaniale? Wydawałoby się, iż w takiej sytuacji tylko pozazdrościć losu, chociaż ... no właśnie kiedy zna się wydarzenia jakie dopiero co mają się wydarzyć trudno nie odczuwać lęku. Rok tysiąc dziewięćset trzydziesty ósmy, po nim następuje trzydziesty dziewiąty i wiadomo czego kobieta lęka się najbardziej. Druga wojna tuż za progiem, wraz z nią koniec najpiękniejszych lat, ale czy tak musi być? Co z poznanymi ludźmi, jacy stali się rodziną - tą prawdziwą jak i przyszywaną? Wojenna zawierucha nie oszczędza przecież nikogo. Zapomnieć o tym, co ma być i żyć teraźniejszością czy ostatnie chwile sielanki smakować, wiedząc o zagładzie uporządkowanego świata? Jest jeszcze codzienność ze swoimi mniejszymi i większymi radościami oraz problemami, nikt w końcu nie zdaje sobie sprawy jakie zagrożenie jest tuż za progiem, oprócz oczywiście Anny. Jak więc funkcjonować kiedy umysł wciąż podsuwa brutalne obrazy przed oczy? Może trzeba brać to, co jest dane i starać się jak najwięcej czerpać z życia, szczególnie w momencie gdy przeznaczenie stawia na drodze Anny niezapomnianą babcię, wuja z ciocią oraz ojca, osoby z jakimi wiąże ją tyle wspomnień i emocji.
Tuż za progiem jest przyszłość, w jakiej druga wojna światowa to historia, wystarczy dokonać wyboru i ... Ale czy to naprawdę jest to jedyne rozwiązanie?
Miasteczka, jakich urok przeminął bezpowrotnie, miasta trudne czasem do rozpoznania na starych fotografiach i przede wszystkim ludzie, którzy już odeszli lub znani są tylko z familijnych opowieści. Każdy miał taką chwilę w życia, kiedy chciał, chociaż na moment, powrócić do przeszłości, a gdyby była nam dana tak możliwość? Jak zareagowalibyśmy w takiej sytuacji? Porozmawialibyśmy z tymi, co odeszli zbyt szybko lub na długo przed naszymi narodzinami albo po prostu wybralibyśmy się na wycieczkę w świat, jednocześnie tak bliski i odległy? "Zapiski z Annopola" to właśnie opowieść o podróży z dwudziestego pierwszego wieku do lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Autorka wspaniale opisała to, czego już nie ma i znane jest jedynie ze starych filmów, fotografii czy też wycinków prasowych. Wiesława Bancarzewska oddała klimat i codzienność epoki, jaka już przeminęła, a perspektywą jest spojrzenie współczesnej kobiety mierzącej się i z brakiem internetu i z ówczesną modą oraz wieloma innymi rzeczami. Nostalgiczna opowieść? Jak dla mnie "Zapiski z Annopola" to o wiele więcej niż tylko wspominki o "dawnych, dobrych, czasów" i tęsknota za nimi. Bohaterowie tej książki to nie postacie ze starego kina - zabawne, ale odległe, czasem śmieszące swoim zachowaniem. Wręcz przeciwnie to ludzie z krwi i kości, nie anachroniczni, lecz zasadami, jakie coraz rzadziej są spotykane, ze swoimi przywarami, niekiedy zabawni, a czasem wprost odwrotnie. Anna, jej bliscy oraz znajomi uchylają przed czytelnikami drzwi do przeszłości oraz odpowiedzi na pytanie co by było gdyby ...
Wiesława Bancarzewska
Gdzie można odnaleźć swoje miejsce? W dużym mieście, małym miasteczku, na prowincji ... w przeszłości? Ale czy można podróżować w czasie, a pozostawienie współczesności może dać szczęście? Przecież kiedyś nie było tylu udogodnień i możliwości, no i teraźniejszość różni się od tego, co już było - inne zwyczaje, zasady i przede wszystkim świat oraz ludzie. Chociaż kto nie chciałby spotkać tych, którzy już odeszli lub są znani jedynie z rodzinnych opowieści? Anna zna odpowiedzi na te pytania i wiele innych, jej udziałem stała się niesamowita przygoda, o jakiej nigdy nie marzyła ...
Lata trzydzieste ubiegłego wieku różnią się od dwudziestego pierwszego stulecia i to nie jedynie pod względem technologii. Anna przekonała już się o tym nieraz, przypadkowo odkryła, że podróż w czasie jest jak najbardziej możliwa i korzysta z niej tak często jak to możliwe. Oczywiście to jej tajemnica i nikt nie podejrzewa jej "podwójnej" egzystencji. Z jednej strony ma przewagę wiedzy dotyczącej tego, co dopiero będzie, ale z drugiej nie jest jej łatwo żyć pomiędzy przeszłością i przyszłością. Obie mają swoje wady i zalety, lecz narzekać byłoby grzechem, wszakże właśnie dzięki tak niezwykłemu splotowi okoliczności kobieta spełniła swoje marzenia, a los wciąż zaskakuje ją nowymi szansami. Czego jeszcze można życzyć sobie gdy szczęście jest pełne, zdrowie dopisuje, miłość kwitnie, rodzina jak z obrazka, na domiar wszystkiego kariera pisarska rozwija się wspaniale? Wydawałoby się, iż w takiej sytuacji tylko pozazdrościć losu, chociaż ... no właśnie kiedy zna się wydarzenia jakie dopiero co mają się wydarzyć trudno nie odczuwać lęku. Rok tysiąc dziewięćset trzydziesty ósmy, po nim następuje trzydziesty dziewiąty i wiadomo czego kobieta lęka się najbardziej. Druga wojna tuż za progiem, wraz z nią koniec najpiękniejszych lat, ale czy tak musi być? Co z poznanymi ludźmi, jacy stali się rodziną - tą prawdziwą jak i przyszywaną? Wojenna zawierucha nie oszczędza przecież nikogo. Zapomnieć o tym, co ma być i żyć teraźniejszością czy ostatnie chwile sielanki smakować, wiedząc o zagładzie uporządkowanego świata? Jest jeszcze codzienność ze swoimi mniejszymi i większymi radościami oraz problemami, nikt w końcu nie zdaje sobie sprawy jakie zagrożenie jest tuż za progiem, oprócz oczywiście Anny. Jak więc funkcjonować kiedy umysł wciąż podsuwa brutalne obrazy przed oczy? Może trzeba brać to, co jest dane i starać się jak najwięcej czerpać z życia, szczególnie w momencie gdy przeznaczenie stawia na drodze Anny niezapomnianą babcię, wuja z ciocią oraz ojca, osoby z jakimi wiąże ją tyle wspomnień i emocji.
Tuż za progiem jest przyszłość, w jakiej druga wojna światowa to historia, wystarczy dokonać wyboru i ... Ale czy to naprawdę jest to jedyne rozwiązanie?
Miasteczka, jakich urok przeminął bezpowrotnie, miasta trudne czasem do rozpoznania na starych fotografiach i przede wszystkim ludzie, którzy już odeszli lub znani są tylko z familijnych opowieści. Każdy miał taką chwilę w życia, kiedy chciał, chociaż na moment, powrócić do przeszłości, a gdyby była nam dana tak możliwość? Jak zareagowalibyśmy w takiej sytuacji? Porozmawialibyśmy z tymi, co odeszli zbyt szybko lub na długo przed naszymi narodzinami albo po prostu wybralibyśmy się na wycieczkę w świat, jednocześnie tak bliski i odległy? "Zapiski z Annopola" to właśnie opowieść o podróży z dwudziestego pierwszego wieku do lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Autorka wspaniale opisała to, czego już nie ma i znane jest jedynie ze starych filmów, fotografii czy też wycinków prasowych. Wiesława Bancarzewska oddała klimat i codzienność epoki, jaka już przeminęła, a perspektywą jest spojrzenie współczesnej kobiety mierzącej się i z brakiem internetu i z ówczesną modą oraz wieloma innymi rzeczami. Nostalgiczna opowieść? Jak dla mnie "Zapiski z Annopola" to o wiele więcej niż tylko wspominki o "dawnych, dobrych, czasów" i tęsknota za nimi. Bohaterowie tej książki to nie postacie ze starego kina - zabawne, ale odległe, czasem śmieszące swoim zachowaniem. Wręcz przeciwnie to ludzie z krwi i kości, nie anachroniczni, lecz zasadami, jakie coraz rzadziej są spotykane, ze swoimi przywarami, niekiedy zabawni, a czasem wprost odwrotnie. Anna, jej bliscy oraz znajomi uchylają przed czytelnikami drzwi do przeszłości oraz odpowiedzi na pytanie co by było gdyby ...
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Nasza Księgarnia
oraz portalowi: