„Kwiat
paproci. Szeptucha”
Tom
1
Katarzyna
Berenika Miszczuk
Los
bywa przewrotny, by nie powiedzieć złośliwy, i w ramach swego jakże szerokiego gestu
obdarowuje mniej lub bardziej chętnych ludzi różnorodnymi podarkami. Niektórzy
mogą się co najmniej zdziwić co ich czeka, drudzy natomiast przekląć, głośniej bądź
ciszej, splot okoliczności wywracających egzystencję do góry nogami. A jeśli dołożyć
do tego różnorodne pomysły bogów, boginek i bożków oraz samych zainteresowanych
to życiowy chaos zapowiada się na poziomie mistrzowskim.
Kiedy
zamiast stołecznego gwaru trzeba będzie przywyknąć do spokoju Bielin, to nie ma
się czemu dziwić, że jakoś entuzjazmem nie podchodzi się do takiej rewolucji.
Gosława Brzózka inaczej widziała swój najbliższy rok życia, na pewno nie było w
nich praktyk u wiejskiej znachorki zamiast praktyki w nowoczesnym szpitalu.
Jednak okazuje się, że to dopiero początek niefortunnych i fortunnych wydarzeń.
Szeptucha Baba Jaga ma w zanadrzu niejeden sekret, tak samo jak mieszkańcy bielińskich
okolic. Jeśli ktoś jest nowoczesną dziewczyną z dwudziestego pierwszego wieku
to może przeżyć nie lada szok gdy zostaje się skonfrontowaną z czymś, co uważało
się w najlepszym razie za domenę staruszek czyli wiarę w bóstwa, zabobony i
demony. Ale nowa rzeczywistość ma i dobre strony w osobie atrakcyjnego ucznia
miejscowego żercy, gorsza wiadomość jest taka, iż książę z marzeń plus puszcza
pełna kleszczy, zarazków i innego ustrojstwa oraz nad wyraz prawdziwi bogowie
mogą odbić się co najmniej czkawką. Czym innym jest przecież historia na
stronach podręczników i świętowanie w nowoczesnym klimacie tradycji, a zupełnie
czym innym spotkania oko w oko z bogami, mającymi o sobie więcej niż wysokie
mniemanie, i skonfrontowanie się z prawdą rodem z filmów. Pozostaje jeszcze
kwestia pewnej misji, od której nie da się nijak uciec, a ocalenie siebie
oznacza prowadzenie gierek z nieobliczalnymi
siłami.
Jako
dziecko uwielbiałam czytać o słowiańskiej historii Polski, bogach i bóstwach,
legendarnych władcach, kryło się w nich wiele tajemnic i intrygujących zdarzeń.
Prawda i fikcja zacierały pomiędzy sobą granice dając w efekcie niesamowitą
lekturę. Tę samą atmosferę odnalazłam w cyklu Kwiat paproci, pierwszy tom „Szeptucha” okazał się strzałem w
dziesiątkę i przy okazji stał się przyczyną zarwania nocki. Kiedy raz
rozpocznie się czytanie tej powieści odłożenie jej na bok jest trudne, bo w
końcu to, co jest udziałem Gosi plus humor, no i oczywiście jej współtowarzysze
przygód, nie pozwala na przerwanie bez dowiedzenia się co było dalej i tak aż
do samego końca. Potencjał został znakomicie wykorzystany, jednocześnie stał się
punktem wyjścia dla dalszego ciągu przygód niezrównanej w wpadaniu w tarapaty uczennicy
szept uchy. Jeśli ktoś obawia się nadmiernej „przaśności” oraz „ludowości” to
niech nastawi się na autorską kreację tego, co mniej lub bardziej znane i podanie
w formie nowoczesnej klechdy lub może bardziej odpowiednim byłoby określenie pełnokrwistej
słowiańskiej sagi. Wyraziste postacie, tak te ludzkie jak i boskie, barwne oraz
niezwykle charakterne oraz przede wszystkim nie są bladymi kopiami siebie
samych, lecz wyraziście sportretowanymi osobami. „Szeptucha” ma w sobie czar połączonych
rześkich wiosennych dni i czaru letnich wieczorów, okraszonych dobrym humorem i
wieloma celnymi ripostami. Pisarka, przedstawiając alternatywną wizję dziejów,
dała czytelnikom do rąk lekturę, która pozwala wejść w świat gdzie dużo jest
możliwe, lecz wszystko ma swoją cenę, a bogowie dalecy są od nieskazitelności. Gratuluję
Katarzynie Berenice Miszczuk niezwykle kreatywnego podejścia do historii i
mitologii słowiańskiej, a przede wszystkim samego pomysłu na niezwykłą serię.