sobota, 12 grudnia 2020

Zapowiedź

 Zapowiedź

 


 



Fabiano od najmłodszych lat był wychowywany z myślą o tym, że pójdzie w ślady ojca i podobnie jak on zostanie consigliere w chicagowskim oddziale. Jednak tak się nie dzieje. Skazany na śmierć, ledwo żywy czternastoletni chłopak walczy o przetrwanie.

Mafijny świat jest jedynym, jaki zna, więc kiedy Fabiano spotyka Remo Falcone, stawia sobie nowy cel: stać się częścią innej rodziny mafijnej. Ale żeby tak się stało, musi na to zasłużyć.

I zasłuży – walcząc w klatkach i zyskując miano mężczyzny, którego trzeba się bać. W ten sposób delikatny Fabi odchodzi na zawsze. Jego miejsce zajmuje bezwzględny i bardzo niebezpieczny człowiek.

Leona pragnie zwyczajnego życia, z dala od matki narkomanki. Jednak gdy kobieta wpada w oko Fabiano Scuderiemu, jej marzenie pryska jak bańka mydlana.

Dla Fabiano liczy się tylko Camorra. Czy będzie gotowy zaryzykować wszystko, o co tak ciężko walczył? 

 

Fragment:

"

Minęło wiele lat od mojej ostatniej wizyty w Nowym Jorku. Nigdy nie przepadałem za tym miastem. Kojarzyło mi się wyłącznie ze stratą.

Gdy zbliżałem się do Sphere, stojący przy bramce ochroniarz przyjrzał mi się od stóp do głów. Na dachu budynku zauważyłem jeszcze jednego strażnika. Reszta ulicy była pusta, co miało się zmienić dopiero dużo później, kiedy zjawią się pierwsi imprezowicze, żeby spróbować dostać się do tego popularnego klubu.

Zatrzymałem się przed ochroniarzem, który położył dłoń na broni przy biodrze.

Nie byłby wystarczająco szybki.

– Fabiano Scuderi – oznajmiłem po prostu.

Oczywiście wiedział, kim jestem. Oni wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Bez słowa wpuścił mnie do poczekalni, gdzie dwóch mężczyzn zagrodziło mi drogę.

– Wyciągnij bronie – rozkazał jeden z nich, wskazując stolik.

– Nie – odparłem.

Wyższy, który i tak był kilka centymetrów niższy ode mnie, podszedł bardzo blisko.

– Co powiedziałeś?

– Powiedziałem: „nie”. Jeśli jesteś zbyt głuchy albo głupi, żeby mnie zrozumieć, to przyprowadź kogoś innego. Zaczynam tracić cierpliwość.

Poczerwieniał na twarzy.

Mógłbym urwać mu głowę w trzech ruchach.

– Przekaż capo, że Fabiano Scuderi tu jest i nie chce zdać swoich broni – polecił kumplowi.

Jeżeli myślał, że mnie zastraszy, wspominając o Luce, był w błędzie. Czas, kiedy bałem się i podziwiałem Vitiello, przeminął wieki temu. Bez wątpienia uchodził za niebezpiecznego, ale ja też.

Kiedy ochroniarz wrócił, pozwolono mi przejść oświetlonym na niebiesko korytarzem, później przez parkiet, a następnie zejść do piwnicy. To było dobre miejsce, jeśli ktoś nie chciał, aby ludzie na zewnątrz usłyszeli krzyki. To również nie wytrąciło mnie z równowagi.

Famiglia nie znała za dobrze Camorry. Nie znała za dobrze mnie. Nie przyciągaliśmy uwagi, dopóki nie zyskaliśmy nowych sił, przez co już nie dało się nas ignorować."