Nowość:
„Gdzie moje love story”
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Życie to nie film, chociaż czasami przypomina bardzo go przypomina. Miłość jak ze srebrnego ekranu? A dlaczego by nie? Tylko trzeba pamiętać, że w realnym świecie scenariusz piszemy wespół z nieprzewidywalnym losem. No i pozostaje jeszcze happy end, ale czy hollywoodzki? W końcu ten kończy się napisami końcowymi, a rzeczywistość zaczyna się po słynnych „żyli długo i szczęśliwie” …
Nina Brzeska zna filmowy światek od podszewki i nie ulega jego iluzji. Sprawy zawodowe są dla niej ważne i wie jak dużo już osiągnęła oraz jak wiele jeszcze przed nią. Miron Moro pomimo, iż jest gwiazdorem stara się utrzymywać dystans od celebryckiego show biznesu, ma ku temu swoje powody, które są tajemnicą. Tych dwoje ma dużo wspólnego, ona jest charakteryzatorką na planie filmu, w którym on gra główną rolę. Miron nie nawiązuje zbyt bliskich znajomości w pracy, a chłopak Niny jest od niedawna jej ex, więc raczej dziewczynie nie w głowie faceci, zwłaszcza, iż ten konkretny do sympatycznych nie należy. A może to pozory? Za nimi jest ktoś zupełnie inny, ale dlaczego nie pokazuje się takim jakim jest naprawdę? Za warstwami podkładów, pudru i pomiędzy kolejnymi ujęciami Nina i Moro dostrzegają prawdziwych ludzi oraz coś czego nie brali pod uwagę, ale czy faktycznie tak jest? Magia kina czy realne uczucie i czy marzenia mogą pokonać uprzedzenia?
Na taśmie filmowej życie jest jakieś takie barwniejsze, od łez do śmiechu przechodzi się w oka mgnieniu, a miłość jest bajeczna i wieczna. Magia kina po prostu, a co po napisie the end? No cóż tego scenariusz już nie obejmuje, on kończy się na ostatniej scenie, po której gasną światła. Kto jak nie Agnieszka Lingas – Łoniewska, specjalistka od uczuciowych perypetii, może pokazać kulisy miłości w świecie gdzie blask reflektorów oślepia zbyt wielu, a magię kina bierze się za rzeczywistość. Najnowsza książka „Gdzie moje love story” za tło ma plany filmowe i iluzję przez nie tworzone oraz realny świat, gdzie uczucia wcale nie są tak proste jak na kinowym czy telewizyjnym ekranie, a towarzyszą im tak szczęśliwe chwile jak i momenty, które najlepiej by się w ogóle nie wydarzyły. Jednych i drugich nie brakuje w tej historii, a bohaterowie dostarczają czytającym nie lada emocji, realnych, a nie z kliszy. Pisarka po raz kolejny, i na pewno nie ostatni pokazała jak rodzi się miłość, jak zmienia ludzi, ile znaczy, ale również jak ważna jest przyjaźń, rodzina oraz co robi się w imię tych relacji. Jednak oczywiście nie może zabraknąć zwrotów akcji oraz iskrzenia za co odpowiedzialni są postacie, nie pozwalających nam być pewni jaki będzie finał gdy do głosu dojdzie duma i uprzedzenia. Gdzie znajdziecie prawdziwe love story, nie pełne rekwizytów i odegrane pod publiczkę zgodnie z pomysłem scenarzystów, za to z emocjonalnym twistem i bohaterami, jacy wywołają uśmiech na twarzach czytelników, ale i poruszają czułe struny w sercu.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: