poniedziałek, 28 grudnia 2020

Egipska przygoda

„Ratownicy czasu. 

Nad wodami Nilu”

Justyna Drzewicka

 

Plany mają to do siebie, że najlepiej wyglądają w teorii, gorzej z nimi w praktyce. Niestety przekonuje się o tym człowiek w chwili gdy wydawałoby się, że powinien on zadziałać tu i teraz, a rzeczywistość okazuje się co najmniej ciut inna niż ją zaplanował. Co w takiej sytuacji można zrobić, oprócz załamania rąk? To już zależy od determinacji, okoliczności i tego, kto tkwi w samym środku tego galimatiasu, bo rozwiązań kilka, czasem dość niekonwencjonalnych.

 

Podróż w czasie kusi by zobaczyć to, co w teraźniejszości jest muzealnym przedmiotem czy też zabytkiem, sprawdzić jaka była ówczesna rzeczywistość. Chwila i człowiek przenosi się tam gdzie chce, przynajmniej w teorii, bo w praktyce może być różnie, w końcu zdarzyć może się wiele i zamiast wybranego celu trafi się w zupełnie inne miejsce. Co wtedy? Sara i Daniel mają już praktykę w wędrówce po epokach historycznych, co innego Giulia, lecz tym razem nic nie idzie tak jakby chcieli. Zamiast do renesansowych Włoch trafili w zupełnie inny moment dziejów i to raczej jeden z mniejszych ich kłopotów. Starożytny Egipt to jedno, ale kolejne problemy tylko czekają by dać o sobie znać. Znalezienie się w złym czasie i miejscu to jedno, a czym zupełnie innym jest udawanie kogoś kim się nie jest i równocześnie szukanie wyjście z tego ambarasu tak by nie stać się pożywieniem dla krokodyli albo nie stanąć na ślubnym kobiercu. Na tym nie koniec, przecież trzeba odnaleźć drogę i do domu czyli dwudziestego pierwszego wieku oraz przetransportować Giulię w czasy, z których pochodzi. Jednak od czego Mutek, kot umiejący narobić zamieszania, cud techniki, niesamowicie bezczelny oraz znający podróże w czasie? No właśnie diabeł tkwi w szczegółach, a tych jest wiele, bo zbytnio nie można rzucać się w oczy, a już to się zrobiło, wiadomo jak znaleźć się w odpowiednim momencie historii, lecz droga do niego jest niebezpieczna i wymaga chyba cudu by się na niej znaleźć. No i pozostaje jeszcze złośliwość losu oraz ludzi, jedno i drugie niezależnie od daty tak samo atakujące wtedy gdy i tak już zbyt wiele ma się na głowie. Jak wybrnąć z takiego galimatiasu? Potrzebny jest sprytny plan A, B też może być pomocny oraz C i D, tak na wszelki wypadek, reszta to już kwestia technologii oraz szczęścia, tego ostatniego najlepiej wzmocnionego dobrą współpracą wszystkich.

 

Kto nie chciałby znaleźć się w innej epoce, zobaczyć na własne oczy to, co się zna z filmów, muzeów czy też książek? Taką okazję daje poznanie drugiego tomu „Ratowników czasu”, tym razem tłem dla zwariowanych perypetii głównych bohaterów jest starożytny Egipt. Justyna Drzewicka dołożyła starań by czytelnicy wynieśli z lektury nie tylko świetna rozrywkę, ale także sporą dawkę wiedzy, wplecioną w fabułę tak, by było jej częścią, a nie skopiowanym fragmentem podręcznika. Nie da się również nie zauważyć, że podczas czytania niejednokrotnie wybucha się śmiechem, gdyż humor jest ważnym elementem książki, oczywiście nie najistotniejszym, lecz stanowiącym jedną z mocnych jej stron. Na pierwszym planie są przygody postaci, osadzone mocno w historycznym tle, ale i równocześnie z motywem głównym widocznym. Autorka zadbała by słowo nuda nie pojawiło się kiedykolwiek podczas czytania, egipskie wątki plus wątek podróży w czasie daje niesamowicie intrygującą powieść. Dodając do tego wyraziste charaktery bohaterów oraz perypetie, w których biorą udział spędzamy czas z pełną niespodzianek książką, oferującą czytającym w każdym wieku lekturę z pogranicza fantastyki i historii, lekką, ale w żadnym wypadku błahą. Taką, po zakończeniu jakiej czeka się na ciąg dalszy.

 


Za możliwość przeczytania książki 


dziękuję wydawnictwu:
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar