Patronat:
„Tańcząc z cieniami”
Karol Fitrzyk
Pewnych sił nie należy
prowokować. Nawet, jeśli jest się pewnym, że nie mogą skrzywdzić to jedynie subiektywne
przekonanie, a nie obiektywna prawda. Zresztą ta ostatnia może nieprzyjemnie
zaskoczyć i to w najmniej spodziewanym momencie. Zbudzone zło nie tak łatwo
pokonać i nie powinno się go nie doceniać…
Niektórym okazjom powinno
się podziękować i jak najszybciej zapomnieć o nich. Ernest z Nikolą oraz dwoma
kolegami interesują się paranormalnymi zjawiskami. Na swoim kanale internetowym
prezentują owoce swoich niecodziennych śledztw. Niejednokrotnie już spotkali
się z niewytłumaczalnymi zjawiskami, chociaż dla nich są one zrozumiałe. Tym
razem jednak spotykają się z nieoczekiwaną propozycją, której skutki wydają się
im znane, chociaż czy tak będzie? Czy nie lepiej zrobić krok w tył i odejść
zamiast pójść do przodu? To, czego są tym razem świadkami przynosi z sobą o
wiele więcej niż dreszczyk emocji i z pewnością pozostanie w ich pamięci. W tym
samym czasie dochodzi do niepokojących wydarzeń na trzebińskim cmentarzu i
chociaż jedno z drugim nie ma nic wspólnego coś nie daje spokoju Ernestowi.
Zbieg okoliczności, do jakich dochodzi często, lecz może warto przyjrzeć się temu,
co miało miejsce w nekropolii? W krótkim czasie dzieje się wokół czwórki
youtuberów naprawdę dużo, czy nie za wiele? Nadprzyrodzone siły są i wiele
bardzie nieobliczalne niż ktokolwiek spodziewa się. Tak samo jest ze złem, zwłaszcza
tym, jakiego nie docenia się!
Nie tak łatwo utrzymać mroczny klimat, niepokojący i równocześnie zapowiadający, iż kolejne strony przyniosą jeszcze zagęszczenie atmosfery. Karol Fitrzyk ani na chwilę nie pozostawia złudzeń czytelnikom, co do tego, że przed nimi historia, w której nic nie jest takie jak mogłoby się wydawać i ani na moment nie powinno się tracić czujności. „Tańcząc z cieniami” zmusza do oglądania się za siebie i przypomina jak łatwo ignoruje się zagrożenie oraz ostrzegawcze podszepty intuicji. Każdy z wątków zdaje się być osobnym bytem, mającym podobne źródła, lecz bez punktów wspólnych, aczkolwiek gdzieś pomiędzy słowami nie da się nie szukać nici powiązań. Jednak autor nie podsuwa ich ot tak sobie i nie daje zapominać, że tuż obok kryje się coś, co przekracza granice tego, co znane, bezpieczne. Postaciami kieruje ciekawość i chęć pokazania czegoś, co kryje się w kątach i stara się pozostać niezauważone, ale istnieje, wbrew rozsądkowi, logice. Podążają one w sam środek ciemności, a czytający są tuż obok nich i są równie zaintrygowani tym, co już miało zdarzyło się i jeszcze pokaże swoją twarz. Fabuła zmienia natężenie, lecz nie daje zapomnieć, że coś czai się i jedynie czai się by zaatakować.