poniedziałek, 14 czerwca 2021

Ciche bohaterstwo


 Przedpremierowo:

„Bibliotekarka z Paryża”

Janet Skeslien Charles

 

„Nie czas żałować róż kiedy płoną lasy”, ale bez tych  pierwszych czasem nie przetrwa to, co zostanie po pożarze tych drugich. Łatwo oceniać co jest ważne , a co może lub powinno być na drugim, trzecim i kolejnym planie gdy dochodzi do dramatycznych wydarzeń. Tyle, że czasem za tym kryje się coś, co pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile, nie załamać się, działać, a po wszystkim żyć, nawet jeśli doświadczyło się ogromnej straty.

 

Kiedy Lily zapukała do drzwi swojej sąsiadki, nie mogła nawet przypuszczać jak znajomość ze starszą panią, wpłynie na nie obie. Kierowała nią zwykła nastoletnia ciekawość by poznać kogoś kto nie pasuje do otoczenia, w którym żyje. Ten krok był ważniejszy niż obie mogły spodziewać się. Znajomość ta przeradza się w lekcje o tym, co ważne, chociaż nigdy były prowadzone umyślne, ale rozmowy dają dużo, jeśli słucha się i daje się dojść do głosu tej drugiej stronie. Czasem od jednego pytanie rozpoczyna się niezwykła podróż, w jakiej poznaje się smak urzeczywistnionych marzeń, ból po stracie najbliższych osób, gorzki smak własnych błędów i zawiedzionych nadziei oraz bohaterstwa, nie tego szumnego, lecz cichego i wcale za to niego nie branego.

Cóż może być odważnego w pracy w bibliotece gdy wokół giną tysiące na froncie? Książka przecież nie jest karabinem, czołgiem, samolotem. Odile kocha swój zawód i widzi co dzieje się wokoło. Ukochany Paryż na jej oczach zmienia się, wojenna zawierucha jest jednocześnie daleko i zbyt blisko, zadrukowany papier okazuje się czymś, co ocala człowieczeństwo, ale równocześnie jest bronią. Taką, za której posiadanie grozi nie tylko kara, ale i można stracić wolność lub życie. Ale Odile decyduje się nią walczyć, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić? Czy będzie gotowa ponieść koszty jakich sobie nawet nie wyobraża? Niekiedy odwaga to suma bardzo małych kroków niedostrzeganych przez większość, lecz nie to jest ważne, a to, czego jest wykorzystana.

 

Z czym kojarzy nam się wojna? Ze śmiercią, zniszczeniami, bólem, zgliszczami i przede wszystkim z ludźmi jacy stracili tak wiele lub wszystko, bezpowrotnie, poranionych na ciele i przede wszystkim umyśle oraz duszy. Można na nią spojrzeć z miliona, jak nie więcej, perspektyw, każdy kto był jej uczestnikiem bądź świadkiem, ma własny punkt widzenia. Janet Skeslien Charles pokazała ją od strony biblioteki, bibliotekarzy i przede wszystkim ludzkiej, codziennej, lecz dalekiej od zwykłości. To ona wraz z wojenną zawieruchą stanowią tło dla bohaterów, ich życia w okupacyjnych czasach oraz tego, jak odcisnęła się na nich. „Bibliotekarka z Paryża” jest lekturą niezwykłą, pełną mocnych emocji, decyzji podejmowanych pod ich wpływem oraz dalekosiężnych skutków. Oczywiście książki również stanowią istotny element, pierwszoplanowy, od nich wszystko się rozpoczyna i to one są niemym bohaterem, którego zasługi rzadko kiedy są wspominane. Dzięki nim coś się zaczyna, to one niosły nadzieję, pozwalały na zachowanie odrobiny dawnej normalności, która była potrzebna by nie zapomnieć co jest ważne w życiu. Od nich i pewnej biblioteki wszystko się zaczyna, lecz wcale nie kończy, ciąg dalszy jest zaskakujący, gdyż pisarka połączyła w jednej historii dwa horyzonty czasowe oraz dwie bohaterki, jakie wydawałoby się nie mają ze sobą nic wspólnego, poza tym, że jedna wzbudza zainteresowanie drugiej. Początkowe zdziwienie pojawieniem się drugiego planu czasowego przekształca się w jeszcze większe zaintrygowanie jak przeszłość może połączyć się z teraźniejszością. Wojenna rzeczywistość i amerykańska prowincja lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, wyobcowana starsza kobieta i nastolatka, połączenie, które okazuje się więcej niż trafne i pokazujące czym jest prawdziwa przyjaźń, ile znaczy i jak łatwo ją utracić. „Bibliotekarka z Paryża” nie jest monumentalną powieścią na pierwszy rzut oka, lecz to jedynie pozory, bo kryje się ona w detalach, jakie wydają się nie być niczym niezwykłym. To właśnie one tworzą niezwykły pomnik, upamiętniający prawdziwe człowieczeństwo, nie te posągowe, ale prawdziwe, okupione błędami, łzami, naiwnością i cichym bohaterstwem. Jane Skeslien Charles porusza temat, wydające się zgoła odległe od siebie o całe lata świetlne, jednak po chwili dostrzegamy, że wcale tak nie jest. W jej powieści liczy się człowiek, każdy, oraz to jak zapisuje stronice swojego życia.

 

 Premiera:

16 czerwca