sobota, 1 maja 2021

Koniec i początek

„Tracker`s end”

Chantal Fernando

 

Niekiedy dużo czasu nie potrzeba by kogoś dostrzec, ale by coś wynikło z tego faktu już tak.

 

Dwoje nie do pary, nie mający wspólnych zainteresowań, celów, jedynie grono przyjaciół, dzięki, którym  co jakiś czas spotykają się. Czy to dużo? Raczej mało, ale wciąż wpadają się na siebie. Lana i Tracker różnią się podejściem do życia, do związków, tak naprawdę chyba podejściem do świata. Problem w tym, że nie są sobie obojętni, ale czy warto pakować się w uczucie, mogące przynieść tylko złamane serce i ból? Ona tę lekcję przeżyła więcej niż raz i dobrze ją zapamiętała. A on? No, cóż Tracker nie kryje się z tym kim jest i przede wszystkim jaki jest, lubi kobiece towarzystwo i to w liczbie mnogiej. Gdzie tkwi haczyk? Chemia to nie wszystko co oboje do siebie czują, lecz wątpliwości jest dużo. Może czas by je po prostu odsunąć i cieszyć tym, co wydaje się tak kuszące? W końcu oboje są dorosłymi ludźmi, jakim trudno oderwać od siebie oczy, a przyjaciele kibicują im, bo chyba bardziej do siebie pasują niż sądzili. Jednak każdy z nich ma za sobą przeszłość, jaka lubi dawać o sobie znać oczywiście w najmniej spodziewanej chwili. Obydwoje jak się okazują są dość porywczy, a gdy w grę wchodzą uczucia trudno jest postępować logicznie, zwłaszcza jeśli wokoło wiele atrakcyjnych kobiet. Szczerość podobno jest najlepsza tylko czasem jakoś czeka na odpowiedni moment, nie nadchodzący w odpowiednim momencie. Czy ta dwójka ma przyszłość przed sobą? Bywa, że myli się pożądanie z miłością, jak jest w ich przypadku?  Niekiedy jednak połączenie jednego z drugim bywa początkiem interesującej znajomości, chociaż czy da się przewidzieć co przyniesie z sobą?

 

W przypadku serii motyw przewodni bywa dużym wyzwaniem, jeśli jest odpowiedni już na wstępie to pozyskuje szerokie grono czytelników, lecz także staje się wyzwaniem. Dlaczego? W kolejnych częściach będzie musiał sprostać oczekiwaniom i jednocześnie stać się punktem wyjścia dla nowej historii, co najmniej równie interesującej jak poprzednie części. Dodatkowo jeśli jest on jest popularny to trzeba naprawdę postarać się by książki miały w sobie to „coś” wyróżniające je spośród innych. W przypadku cyklu Wind Dragons, autorstwa Chantal Fernando, te zasady jak najbardziej zostały wcielone w życie i to z sukcesem. Trzeci tom jak najbardziej jest ciekawy, a tło jaki tworzy klub motocyklowy bywa interesującym źródłem dla wątków, jednakże na pierwszym planie są uczuciowe perypetie głównych bohaterów. Pisarka postawiła na silne osobowości, mające to i owo w zanadrzu, oraz na już znane postacie, wnoszące zapowiedź kolejnego interesującego rozwoju wydarzeń w następnym tomie. Jednak to poboczny temat, w centrum uwagi znajduje się para, dostarczająca wielu powodów by nie ociągać się z czytaniem. Lana i Turner nie są kopią bohaterów z wcześniejszych tomów, autorka umiejętnie podkreśliła ich indywidualne cechy i wplotła je w kanwę historii. Tak samo zresztą jak i motyw serii pozwolił na dodanie co nieco barw do i tak kolorowej opowieści. Chantal Fernando  nie zawiodła trzecią książką cyklu, co więcej już wzbudziła ciekawość następną.

 

 

 

Za możliwość
przeczytania książki
                                                                    dziękuję: