PREMIERA
„Złota
klatka”
Camilla
Läckberg
Szczęście
bywa zbyt często iluzją, idealną w każdą calu, tak, że oszukać jest łatwo
prawie wszystkich, nawet, tych, którzy są najbliżej. Niestety nie trwa wiecznie
albo może to jej zaleta? Kiedy znika ziemia usuwa się spod nóg i człowiek nagle
ląduje w czarnej dziurze, ale czasem dzięki temu zaczyna się widzieć prawdziwą
rzeczywistość, nie tę w jaką chciało się lub było się skazanym wierzyć …
Życie
Faye wcale nie było złotą klatką, co to to nie, przecież miała wszystko o czym
marzy większość czyli szczęśliwą rodzinę, jaką tworzyła z mężem Jackiem i
córeczką Julienne. Miliony na koncie, urządzony ze smakiem przez nią dom oraz
zagraniczne wakacje to jedynie dodatek do tego, co najważniejsze czyli bliskich
ludzi. Odsunięcie ambicji zawodowych na bok wcale nie jest poświęceniem,
przecież jako żona człowieka sukcesu ma wiele obowiązków, no i jeszcze opieka
nad ukochanym dzieckiem. Gdzie w tym wszystkim są jakiekolwiek kraty? Może w
zaciszu luksusowej rezydencji gdzie znowu jest sama, bo Jack znowu został
dłużej w pracy albo wokół stolika w restauracji, przy jakim nie ma jej
przyjaciółki, lecz kobiety, z mężami których on prowadzi interesy? Nic nie jest
przecież za darmo i trzeba niekiedy ustąpić, raz, drugi, trzeci, a potem by
małżonek był zadowolony i nie musiał się denerwować z powodu
nieodpowiedzialności Faye. Wiadomo jak trudno jest zarządzać firmą i jak
niewiele ma do roboty małżonka nie pracująca zawodowo. Taki podział ról uzgodnili
między sobą, nawet jeśli wszystko miało mieć całkiem inny charakter … Jednak nie
pora o tym myśleć kiedy podczas wspólnej wycieczki ojca z córką coś się stało,
przecież krew nie pojawia się ot tak sobie w ostatnim miejsce gdzie Faye
widziała ich razem. Kraty jakich podobno nie ma zaczynają ranić, tak samo jak i
bolesna prawda, która była niezbyt wygodna, lecz powszechnie uznawana za status quo … Jack
uwielbia Julienne, jest oddanym rodzicem, zapracowanym mocno, ale dla kogo jak
nie dla rodziny daje z siebie tak dużo na niwie zawodowej? Co spowodowało, że
takie, a nie inne ślady zostały odkryte i czy to możliwe, iż ktoś, nie ktoś
tylko On skrzywdził bezbronne dziecko? Co faktycznie działo się za idealną
fasadą rodzinnej idylli Adelheimów? Wszyscy mają sekrety, niektórzy mroczniejsze niż inni ...
Camilla
Läckberg powraca z nową serią, zapowiadającą się na co najmniej równie intrygującą
jak poprzednia. Najlepiej przed lekturą nie robić jakichkolwiek założeń oraz
scenariuszy, lepiej poświęcić czas na czytanie, a oderwać się od książki będzie
bardzo trudno. Thriller „Złota klatka” ma w sobie to, czego oczekuje się tego
gatunku czyli napięcie, suspens i przede wszystkim tajemnice oraz
niespodzianki, które zostały wplecione w losy głównej bohaterki. Od niej
historia się zaczyna i to ona jest w samym jej centrum, kobieta zmienną jest, a
ta konkretnie zaskakuje niejednokrotnie i ma
w zanadrzu jeszcze więcej interesujących pomysłów. W „Złotek klatce”
napięcie budowane jest stopniowo, a pisarka niczego nie przyśpiesza, łańcuch przyczynowo-skutkowy
rozwija się w swoim tempie, podobnie jak i frustracja głównej postaci. To jedynie
wstęp do całej gamy emocji, tajemnic oraz … przemyślanej w każdym szczególe
zemsty. Nie jest ona ani zimna, ani przeznaczona dla bogów, wprost przeciwnie
ma w sobie pasję, niesamowity plan i co najważniejsze uderza w najczulszy
punkt, tak by zabolało najdotkliwiej. Pierwsza część pozostawia po sobie
pytania i niedosyt, gdyż chciałoby się od razu poznać jak dalej potoczą się
losy Faye, która okazała się czarnym koniem w tej partii.
Za możliwość przeczytania
dziękuję: