środa, 31 marca 2021

Kłamstwo prawdy


 „Fatalne kłamstwo”

Valerie Keogh

 

Kłamstwo podobno ma krótkie nogi, a prawda, nawet ta najgorsza, jest najlepsza. Czy na pewno? W teorii wszystko wydaje się proste i bezproblemowe, lecz rzeczywistość jest złożona z wielu okoliczności, zaplanowanych i całkowicie przypadkowych. Wystarczy jeden mały krok, nieprzemyślany, pod wpływem chwili oraz emocji i komplikuje się nie tylko teraźniejszość, ale i przyszłość. Czasem wystarczy to by uruchomiła się lawina wydarzeń zmieniająca wszystko i to bezpowrotnie.

 

Spotkanie jakie nie wydawało się jakoś znaczące, lecz okazało się być początkiem czegoś, co po dwudziestu latach nabrało całkiem nowego kontekstu. Trzy studentki poznały się w na samym początku swoich studiów, nie przypuszczały, że zaprzyjaźnią się. Różniły się od siebie, miały różne oczekiwania i plany, ale wcale im to nie przeszkadzało w zacieśnianiu znajomości. Nawet pewna noc nie zmieniła tego, wprost przeciwnie Megan, Joanne i Beth wspierały się nadal oraz zachowały tajemnicę, jaka narodziła się wówczas. Teraz odnoszą sukcesy, są o dwadzieścia lat starsze i wciąż nie wyjawiły starego sekretu, ale jednej z nich on ciąży. Jak długo można żyć ze świadomością tego, co wydarzyło w chwili gdy właśnie opracowywały plan na spełnienie swoich marzeń? Megan zdecydowała się na powiedzieć prawdę, w końcu ona podobno wyzwala i przynosi z sobą ukojenie. A co jeśli tak nie jest? Wydarzenie sprzed dwóch dekad wcale nie przeszło bez echa jak się wydawało przyjaciółkom, lecz czy były tego świadome? To, co powinno przynieść ulgę wniosło chaos i coś, czego żadna z nich nie brała pod uwagę. Co przyniesie stawienie czoła dawnej tajemnicy? Dlaczego kilka godzin sprzed lat aż tak mocno odciska swoje piętno teraz?

 

Przypadkowa znajomość przeradza się w przyjacielską zażyłość, a później w dojrzałą przyjaźń, z kategorii tych na dobre i złe. Co więc poszło nie tak, że trzy kobiety znalazły się na granicy wytrzymałości? Zgodnie z tytułem „Fatalne kłamstwo”, kilka zdań wypowiedzianych w nieodpowiedniej chwili, jakie miało siłę o wiele większą niż ktokolwiek przypuszczał. Jednak zostały one usłyszane i trafiły na podatny grunt, lecz czytelnik nie od razu o tym dowiaduje się. Początkowo powieść Valerie Keogh toczy się spokojnie i nic nie zapowiada tego, co będzie działo się w kolejnych rozdziałach, prawdziwa cisza przed przysłowiową burzą, ale patrząc wstecz czytający widzą wiele znaków, że już nadchodzi. Niby wszystko jest w porządku, a to, co wydarzyło się kiedyś nie wpłynęło na bohaterki. Jeden sekret, jedno kłamstwo i dwadzieścia lat egzystowania z jednym i drugim, aż do momentu gdy zostaje wyjawiona prawda i zatriumfowała szczerość. Dlaczego więc jedno i drugie ma tak gorzki smak i jest czymś odwrotnym od tego, czego się spodziewamy? Miało być lżej, lecz jest inaczej, a to wcale nie jest koniec. Autorka zapętla wątki, podsuwa możliwy rozwój wydarzeń, lecz nic nie jest takie jak się wydaje. Tam gdzie wydawałoby się, iż nic nie było niejasnego wcale tak nie jest. Jak się okazuje przeszłość ma niebywałą siłę, teraźniejszość jest od niej uzależniona, nie ma skutku bez przyczyny, ta wcale nie jest tak oczywista. Valerie Keogh bazuje na emocjach i tym, co kryje się w ludziach, pod znakiem zapytania stawia definicję przyjaźni, lojalności, prawdy, szczerości. Jej bohaterki na naszych oczach zrzucają maski, wprost pokazują kim są w rzeczywistości, ale również co sprawiło, że stały się tymi, kim są przy końcu książki. Pozostaje coś jeszcze czyli finał z gatunku zaskakujących, nieoczekiwanych, wbijających w fotel i stawiających pod znakiem zapytania dużo lub raczej to, co było jednym z filarów. 

 





Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA