sobota, 5 września 2020

Początek



„Dracul”
Dacre Stoker
J.D. Barker

Wszystko ma swój początek, ale czy koniec? Czasem jedno i drugie staje się mitem i ginie w domysłach i barwnej legendzie, bywa, że w mrocznej o krwawym odcieniu. Jednak prawda często jest o wiele bardziej intrygująca, od tego, co narodziło się z okruchów, a jej odsłonięcie rzuca nowe światło na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Jaka jest prawda? Tego musi dowiedzieć się Bram, ciocia Ellen dawno temu zniknęła z życia rodziny Stokerów, lecz nie została zapomniana. Jednocześnie pozostająca w cieniu, ale i ktoś ważny, powinna zostać zapomniana, ale pojawia się wtedy gdy wydaje się jedynie owianym mgłą tajemnic wspomnieniem. Kim była lub raczej jest? Bram  zawdzięcza jej tak dużo, lecz czy nie powinien obawiać się jej? Ciągnie się za nią historia, która podważa tak wiele, lecz gdyby nie miała miejsca czy w ogóle Bram dotarłby do tego punktu, w którym jest teraz? To, co ma do opowiedzenia może wydawać się fascynującą opowieścią, w jakim tabu, kłamstwa, krew i przede wszystkim ludzko-nieludzkie pragnienia nawzajem są jej źródłem. Co jest prawdą, a co urojeniem? To drugie wydaje się prawdziwsze, ale to pierwsze jest mroczną rzeczywistością z jaką nie tylko Stokerowie muszą się zmierzyć. Noc czasem wcale nie jest wybawieniem, wprost przeciwnie, w godzinach kiedy panuje trzeba walczyć o to by poranek w ogóle mógł zaświtać. Nawet sekunda słabości oznacza jedno – klęskę, po której nie będzie już drugiej szansy, za to odwieczna tułaczka. Demony budzą się do życia nie wtedy kiedy rozum śpi, ale gdy serce tego pragnie …

Zmierzenie się z prawdziwą legendą literatury, która była, jest i będzie wyznacznikiem dla pokoleń czytelników oraz autorów jest ogromnym wyzwaniem. Kto nie zna Draculi? Prawdziwa ikona nie tylko literacka, ale i filmowa, postać, która stała się ikoną szeroko pojmowanej kultury. Potomek Brama Stokera podjął się tego zadania wraz z współautorem – J.D. Barkerem i trzeba przyznać, że już na samym wyznaczyli kierunek powieści, którym bez zbaczania podążali aż do samego zakończenia. Twórcze czerpanie z najlepszych przykładów gatunku grozy zaowocowało powieścią, mającą dużą szansę przejść do kanonu, nie jako kontynuacja, bo tym na pewno nie jest, lecz jako całkowicie odrębna historia. Intrygująco i mrocznie jest od samego początku, a koniec jest idealną ostatnią kropką, zamykającą niesamowitą powieść, w jakiej nie ma niczego przypadkowo. Każda scena to dokładnie przemyślany majstersztyk, jednocześnie będący ciągiem dalszym, ale i źródłem dla następnych. Lektura „Dracula” była dla mnie powrotem do korzeni czytelniczych, jedną z tych od których rozpoczynałam swoją znajomość z literaturą grozy i jaka wciąż jest w mojej pamięci. Dacre Stoker i J.D. Barker mieli doskonały pierwowzór, lecz ich pomysł, chociaż wyrósł na nim, czerpie nie tylko z niego. Gotycki klimat jest wyczuwalny na każdej stronie, po postu zdaje się jednym ze spoiw całości, w jakiej tajemnice, szaro-czarne tło i bohaterowie splatają się w historię w jakiej to, co oczywiste wcale takim nie jest, a cała reszta ma swoją drugą twarz i wiele warstw. Jedne i drugie odsłaniają niesamowitą opowieść, sięgającą równocześnie swoimi korzeniami głęboko w mroczne legendy, ale i podstawowe ludzkie pragnienia, które, jeśli da się dojść do głosu, mogą być powodem przekroczenia cienkiej granicy pomiędzy dobrem i złem. Zresztą oba noszą maski i wcale nie są takie jakim się wydają w pierwszej chwili. Wykorzystanie rzeczywistych osób w „Draculu” jest zabiegiem, nadającym całości realności pełnej znaków zapytania, niewiadomych i przede wszystkim pokazującym czym jest groza i zło.






                                                                                     Za możliwość przeczytania  
                                                                dziękuję: