„Tylko
umarli mogą powstać”
D.B.
Foryś
Spokój
bywa przereklamowany, niekiedy nawet za bardzo, i kusi by trochę zainteresować
się tym, co jeszcze jest do załatwienia. Wiadomo, że łatwo nie będzie i ryzyko ogromne,
ale przecież ktoś musi podnieść rzuconą rękawicę i podjąć wyzwanie. Kto jak nie
ta, która była człowiekiem, jest demonem, a może być aniołem?
Pakowanie
się w kłopoty wpisane jest chyba w DNA Tessy Brown, chwila relaksu? Może i jest
kuszące, no, ale ktoś musi pewne sprawy dokończyć vel rozpocząć. Wbrew dobrym
radom Kiliana, który co jak co, lecz ma lepszy pomysł na spożytkowanie wolnego
czasu, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Jednak czego nie robi się gdy już
pył bitewny opadnie? No właśnie, czy on faktycznie jest już jedynie
wspomnieniem? Co do tego jak się okazuje można mieć wątpliwości i to wcale nie
takie mgliste jakby się mogło wydawać. Jedyne co pozostaje to rozpocząć
zbieranie informacji, rozpuścić wici i ruszyć w poszukiwaniu odpowiedzi. Co te
ostatnie mogą przynieść? Na pewno coś więcej niż Tessa i jej znajomi mogą się
spodziewać. Podziemia kryją jeszcze wiele, śmiertelne zagrożenie znowu daje o
sobie znać. Na zgliszczach zaczyna się nowa rozgrywka, tym razem i jak zwykle
zresztą, okazuje się, że trzeba ruszyć na ratunek światu i nie tylko. Jeśli misja
powiedzie się wszystko wróci do normy, lecz jeśli nie – no cóż klęska będzie
niezapomniana, chociaż czasem koniec bywa i … początkiem.
Epickie
zakończenie, dające jednocześnie finał, o jakim trudno zapomnieć, oraz coś, co czytelnika i mocno zaskoczy i da
pole do snucia przypuszczeń, a pomiędzy pierwszymi i ostatnimi stronami
bohaterowie nie pozwalają ani na sekundę by nuda zagościła. Tak można by w
telegraficzno-ekspresowym w skrócie podsumować książkę „Tylko umarli mogą
powstać”, lecz nie oddaje to nawet w jednym procencie tego, co faktycznie ma
miejsce w ostatniej części cyklu Tessa
Brown. Niespodziewane zwroty akcji, nadprzyrodzone siły i … no właśnie diabeł
tkwi w szczegółach, a te są więcej niż intrygujące i zaskakujące na każdym
kroku. D.B. Foryś zapewniła czytającym to, czego mogli spodziewać się po tej
serii i jeszcze więcej, kreatywnie rozwinęła już znane elementy, lecz nie
poprzestała na nich, dodając kolejne dorównujące im pod względem tajemnic i
przede równie zagadkowe. Tempo akcji gwarantuje, że książka zostanie dobro
odłożona w momencie gdy zostanie przeczytane ostatnie zdanie i w tym momencie
pojawia się chęć, by jeszcze nie kończyła się. Rozstanie z takimi postaciami i
tym, co jest ich udziałem nie przychodzi łatwo, bo nie tak łatwo znaleźć równie
zajmującą historię. Nieprzewidywalność fabuły nie daje czasu by snuć
przypuszczenia jak dalej się ona potoczy, bo czego by nie wymyślić pisarka i
tak zaskoczy czytelników. „Tylko umarli mogą powstać” jako trzecia część ma w
sobie świeżość tak jakby była pierwszą, lecz równocześnie łączy w sobie wcześniejsze
wątki i jest źródłem nowych. Porywa w wir niesamowitych wydarzeń, w których
słowo „niemożliwe” nabiera całkowicie nowego znaczenia, bo w końcu to, co
jeszcze przed sekundą było abstrakcją staje się jedynie kwestią czasu. D.B.
Foryś z prawdziwym przytupem rozpoczyna, kontynuuje i zakańcza historię Tessy
Brown, pokazując, że jej pomysł na fantastykę to doskonały przepis na
bestsellerową sagę, w której nie ma niczego oczywistego, humor nie jest jedynie
dodatkiem i przede wszystkim siła tkwi w tym, że czytelnik nigdy nie może być
pewien kiedy skoczy z bohaterami w ogień, piekielnie gorący i nad wyraz kuszący
przygodą życia.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję: