"Ślad atramentu"
Melvin R. Starr
Skarbem może być wszystko. To, co dla jednych jest drogocenne, inni uważają za bezwartościowe, ale bywają takie przedmioty, których wartość była, jest i będzie ogromna. Czasem jednak pieniądze to tylko dodatek, bo liczy się coś o wiele cenniejszego, czego nie da się wycenić ...
Spokój nie jest pisany mistrzowi Hugh, chociaż jak zawsze nic nie zapowiadało jego kolejnych przygód. Rządca z Bampton miał całkowicie inne plany jak zagospodarować jesień roku Pańskiego tysiąc trzysta sześćdziesiątego piątego. Przede wszystkim czas spędzony w Oxfordzie zamierzał poświęcić sprawom osobistym i jakby popatrzeć z boku to w istocie tak było, lecz jedynie wąskie grono wiedziało, iż całkiem co innego zajęło jego uwagę. Kolejna zagadka kryminalna pojawiła się w najmniej spodziewanym momencie, a jedynie w Hugh z Singleton pokładano wiarę na jej rozwiązanie. Kto odważył się skraść cały księgozbiór rektora oksfordzkiego kolegium i w jaki sposób to uczynił? Wbrew pozorom nie te pytania są najważniejsze, przede wszystkim dla mistrza Johna Wycliffe`a liczy się sprawa gdzie znajdują się jego księgi. Profesor nie może pogodzić się ze stratą dorobku całego swego życia oraz ludzką nikczemnością. Dlaczego spotkało to tak szanowanego uczonego? Nikt nie jest w stanie wyjaśnić tej kradzieży, ostatnia nadzieja pojawia się wraz z przybyciem rządcy z Bampton. Hugh już nieraz zasłynął z talentu detektywistycznego, chociaż otrzymywał w zamian dość bolesne nauczki. Jak jednak odnaleźć skradziony skarb gdy nie ma żadnego śladu? Złodziej, bądź złodzieje, nie pozostawili po sobie jakiekolwiek tropu albo tak się wydaje postronnym. Jednak gdy ktoś baczniej spojrzy na miejsce przestępstwa i jego okolice to być może dostrzeże pewne poszlaki. Oczywiście są one niezbyt wyraźne, a na dodatek wiele niewiadomych je otacza, lecz to już postęp w śledztwie.
Poczynania mistrza Hugh niejednokrotnie już ściągały na niego problemy, tym razem również komuś nie w smak jego zainteresowanie utraconym księgozbiorem. Zresztą nie tylko to jest przyczyną kłopotów młodego rządcy. Czy i tym razem uda mu się rozwiązać sprawę i zdobyć coś, o czym marzył? Niełatwo jest jednocześnie prowadzić śledztwo, układać sobie życie osobiste oraz nade wszystko uniknąć śmierci. Wrogowie są aż nazbyt blisko i zrobią wszystko by pozbyć się niewygodnego detektywa, czyżby był on blisko wskazania sprawców niecnych czynów, jakie ostatnio wstrząsnęły spokojnymi mieszkańcami Oksfordu? Blisko, coraz bliżej, jest Hugh z Singleton odkrycia prawdy, a raczej zdobycia dowodów na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Czy i tym razem ocali siebie oraz odda w ręce sprawiedliwości winowajców?
Średniowiecze mało kojarzy się z kryminalną zagadką lub też szerzej z sensacją. Jednak kiedy sięga się po książki Melvina R. Starra okazuje się, że epoka kojarzona prawie wyłącznie z mrokiem ma do zaproponowania ciekawe kulisy, a historie w niej osadzone intrygują. "Ślad atramentu" to trzecia książka z cyklu o średniowiecznym chirurgu, który ma dość nietypowe hobby - bycie detektywem. Autor zadbał o oddanie z detalami średniowiecznego klimatu, ale to drugi plan, w pierwszym umieścił bohatera, jednocześnie pasującego idealnie do swoich czasów, z drugiej wciągającego czytelnika w swoje dochodzenia. Motyw sensacyjny nie jest elementem pobocznym, lecz stanowi oś akcji i to wokół niego zbudowana jest fabuła. Melvin Starr umiejętnie buduje intrygę, a czytający wraz z Hugh z Singleton mają jedno zadanie - rozwiązać kryminalną zagadkę. Kolejna porcja przygód średniowiecznego detektywa to lektura ciekawa i nieschematyczna. Ci, którzy lubią bardzo rzetelnie oddane realia historyczne dodatkowo otrzymują bonus w postaci ciekawostek. Należy przyznać autorowi, że "Ślad atramentu" to przede wszystkim kryminalna opowieść osadzona w interesująco przedstawionej epoce, z postaciami będącymi i ludźmi tamtych czasów i wizjonerami.
Melvin R. Starr
Skarbem może być wszystko. To, co dla jednych jest drogocenne, inni uważają za bezwartościowe, ale bywają takie przedmioty, których wartość była, jest i będzie ogromna. Czasem jednak pieniądze to tylko dodatek, bo liczy się coś o wiele cenniejszego, czego nie da się wycenić ...
Spokój nie jest pisany mistrzowi Hugh, chociaż jak zawsze nic nie zapowiadało jego kolejnych przygód. Rządca z Bampton miał całkowicie inne plany jak zagospodarować jesień roku Pańskiego tysiąc trzysta sześćdziesiątego piątego. Przede wszystkim czas spędzony w Oxfordzie zamierzał poświęcić sprawom osobistym i jakby popatrzeć z boku to w istocie tak było, lecz jedynie wąskie grono wiedziało, iż całkiem co innego zajęło jego uwagę. Kolejna zagadka kryminalna pojawiła się w najmniej spodziewanym momencie, a jedynie w Hugh z Singleton pokładano wiarę na jej rozwiązanie. Kto odważył się skraść cały księgozbiór rektora oksfordzkiego kolegium i w jaki sposób to uczynił? Wbrew pozorom nie te pytania są najważniejsze, przede wszystkim dla mistrza Johna Wycliffe`a liczy się sprawa gdzie znajdują się jego księgi. Profesor nie może pogodzić się ze stratą dorobku całego swego życia oraz ludzką nikczemnością. Dlaczego spotkało to tak szanowanego uczonego? Nikt nie jest w stanie wyjaśnić tej kradzieży, ostatnia nadzieja pojawia się wraz z przybyciem rządcy z Bampton. Hugh już nieraz zasłynął z talentu detektywistycznego, chociaż otrzymywał w zamian dość bolesne nauczki. Jak jednak odnaleźć skradziony skarb gdy nie ma żadnego śladu? Złodziej, bądź złodzieje, nie pozostawili po sobie jakiekolwiek tropu albo tak się wydaje postronnym. Jednak gdy ktoś baczniej spojrzy na miejsce przestępstwa i jego okolice to być może dostrzeże pewne poszlaki. Oczywiście są one niezbyt wyraźne, a na dodatek wiele niewiadomych je otacza, lecz to już postęp w śledztwie.
Poczynania mistrza Hugh niejednokrotnie już ściągały na niego problemy, tym razem również komuś nie w smak jego zainteresowanie utraconym księgozbiorem. Zresztą nie tylko to jest przyczyną kłopotów młodego rządcy. Czy i tym razem uda mu się rozwiązać sprawę i zdobyć coś, o czym marzył? Niełatwo jest jednocześnie prowadzić śledztwo, układać sobie życie osobiste oraz nade wszystko uniknąć śmierci. Wrogowie są aż nazbyt blisko i zrobią wszystko by pozbyć się niewygodnego detektywa, czyżby był on blisko wskazania sprawców niecnych czynów, jakie ostatnio wstrząsnęły spokojnymi mieszkańcami Oksfordu? Blisko, coraz bliżej, jest Hugh z Singleton odkrycia prawdy, a raczej zdobycia dowodów na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Czy i tym razem ocali siebie oraz odda w ręce sprawiedliwości winowajców?
Średniowiecze mało kojarzy się z kryminalną zagadką lub też szerzej z sensacją. Jednak kiedy sięga się po książki Melvina R. Starra okazuje się, że epoka kojarzona prawie wyłącznie z mrokiem ma do zaproponowania ciekawe kulisy, a historie w niej osadzone intrygują. "Ślad atramentu" to trzecia książka z cyklu o średniowiecznym chirurgu, który ma dość nietypowe hobby - bycie detektywem. Autor zadbał o oddanie z detalami średniowiecznego klimatu, ale to drugi plan, w pierwszym umieścił bohatera, jednocześnie pasującego idealnie do swoich czasów, z drugiej wciągającego czytelnika w swoje dochodzenia. Motyw sensacyjny nie jest elementem pobocznym, lecz stanowi oś akcji i to wokół niego zbudowana jest fabuła. Melvin Starr umiejętnie buduje intrygę, a czytający wraz z Hugh z Singleton mają jedno zadanie - rozwiązać kryminalną zagadkę. Kolejna porcja przygód średniowiecznego detektywa to lektura ciekawa i nieschematyczna. Ci, którzy lubią bardzo rzetelnie oddane realia historyczne dodatkowo otrzymują bonus w postaci ciekawostek. Należy przyznać autorowi, że "Ślad atramentu" to przede wszystkim kryminalna opowieść osadzona w interesująco przedstawionej epoce, z postaciami będącymi i ludźmi tamtych czasów i wizjonerami.
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
wyd. PROMIC