niedziela, 16 października 2011

Demon ma wiele twarzy

"Łowca czarownic. Świt demonów"
William Hussey


Podczas jesiennych wieczorów, szczególnie tych gdy za oknem hula wiatr, a prawie bezlistne gałęzie wyginają pod jego siłą, książki spod znaku niesamowitych opowieści i pokrewnych obszarów nabierają innego smaku. Może to tylko moja wyobraźnia, ale ten czas jest stworzony by poddać się nastrojowi i sięgnąć po historię gdzie codzienność ustępuje miejsca rzeczywistości sekretnej i niezwykłej. W świetle dnia inaczej czyta się tego typu historie, ale po zapadnięciu zmroku, nawet w świetle lampy, postacie z czytanych stron wydają się być prawdziwsze. Prawda czy fałsz? Najlepiej przekonać się samemu, wielu autorów może być "królikami doświadczalnymi", po znanych twórcach, przynajmniej z grubsza wiadomo czego się spodziewać, więc pozostają ci, których pomysłów jeszcze nie było dane nam poznać. Dla mnie był nim William Hussey i "Łowca czarownic. Świt demonów" jego autorstwa, tytuł już co nie co zdradza, jednak najważniejsze czyli samo opowiadanie dopiero czekało na odkrycie vel przeczytanie.

Jake Harker jest zwyczajnym nastolatkiem, zaczytującym się komiksami, ale nie z superbohaterami czy też z futurystycznymi postaciami, lecz z wilkołakami, wampirami i im podobnymi osobistościami. Nie wyróżnia się on zbytnio w otoczeniu kolegów, a raczej pozostaje na uboczu szkolnego życia, dla niego najważniejszy jest literacki świat nadnaturalnych zjawisk, pozostałe sprawy interesują go mniej, chociaż czasem obrywa się mu za to i to nie tylko od nauczycieli. Jednak jeden wieczór zmienia wiele, a to co później ma miejsce przekonuje go, że to o czym czytał to nic w porównaniu z rzeczywistością, z którą musi się zmierzyć. Po pierwsze instytut badawczy, w którym pracowała jego matka i owszem zajmuje się pracą naukową, ale nie taką jak inne tego typu placówki, lecz raczej użyteczną w walce z czarownicami i demonami. Ta wiedza nie jest jednak przeznaczona dla Jake`a i dorośli próbują wszelkimi sposobami odgrodzić go od niej. Jest jeszcze jeden wątek - stanowi go opowieść o Łowcy czarownic, którą czytelnik poznaje poprzez sny nawiedzające kilkunastolatka, jaki związek ma przeszłość z teraźniejszością? Może odpowiedzią będzie odkrycie tego co wydarzyło się ponad trzysta lat wcześniej i co wpływa od pory na każde pokolenie mieszkańców pewnej wioski? Harkerowie wraz kilkoma innymi rodzinami kryją przed światem pewien sekret, wymagający od nich ofiar i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo tylko ona chroni przed wydostaniem się demonów. Dwie strony zwalczające się wzajemnie i mający przeciwstawny cel, ale łączy ich więcej niż chcą to przyznać - nie cofną się przed niczym by wypełnić swoją misję. Kim tak naprawdę jest Jake Harker? Synem Adama i Claire, a może ... no właśnie informacja o rzeczywistej tożsamości chłopca nie będzie łatwa dla niego do zaakceptowania, a wszystko to co do tej pory dowiedział się nie mogło go przygotować na ten moment.

Magia, zło i dobro, odwieczna walka pomiędzy nimi i brak wyraźnej bieli, jedynie szarość i czerń. Cel uświęca środki - te kilka słów dla części bohaterów stanowi usprawiedliwienie ich postępowania, ma też powstrzymać wyrzuty sumienia. Książka Williama Husseya sięga do kilku motywów znanych z literatury grozy, ale przedstawia je z innej perspektywy, są one bowiem tylko środkiem do ukazania różnych twarzy zła, czasem zakamuflowanych,a czasem mających postać konieczności i spełnienia obowiązku. Ukazuje także ślepą wierność temu co było by ochronić przyszłość, bez brania pod uwagę teraźniejszości, którą poświęca się w imię utrzymania status quo. Klimat grozy narasta powoli, jednak jest wyczuwalny od pierwszych stron i pozostaje do końca,który jest jednocześnie wejściem do nowej historii.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd.
Jaguar