„GPS
Szczęścia
czyli
jak
wydostać
się
z
Czarnej D.”
Magdalena
Witkiewicz
Marzena
Grochowska
Czarna
D. znana jest wielu z nas z autopsji, śmiem twierdzić, że poruszamy się po jej
ulicach i zakamarkach tak jak stali mieszkańcy. Niestety znajomość topografii
tego miejsca jakoś nas nie cieszy, ba – wręcz przyprawia nas o jeszcze gorszy
humor, a od tego już krok by w punkcie tym znaleźć się jeszcze dłużej, co
jeszcze gorzej wpływa na nastrój i koło się zamyka. Jak wydostać się z Czarnej
D.? Może za pomocą GPS-u?
Gdzieś
tam znajduje się miejsce, sławne w swej niesławie– od najgorszej strony rzecz jasna,
nikt nie chce się tam znaleźć, a i tak spora grupa ląduje tam codziennie. Droga
do Czarnej D. wcale nie jest aż tak tajemnicza i nieznana, ale z jakiś powodów
skrywa ją jakaś dziwna mgła złożona z lęków, odwracania głowy i przede
wszystkim beznadziei. Wincentyna Zwyczajna-Takajakty budzi się w niej i jest
zdziwiona tym faktem, chociaż przecież zna ten punkt na mapie w miarę dobrze
lub nawet lepiej. Zaskoczenie to jedno, drugim jest egzystencja w tym mieście,
w którym można liczyć na spotkanie z lękiem, nieszczęściem, brakiem wiary w
siebie, niewiarą w siebie i z niezliczoną liczbą podobnych zjawisk. Co więc
zrobić z tak niechcianym towarzystwem? Dobre pytanie, natomiast odpowiedź … no
cóż tej trzeba poszukać w sobie i w swoim otoczeniu. Czy Wincentyna i jej nowi
znajomi odnajdą wyjście z Czarnej D.? Ten wyczyn nie będzie łatwy, ale możliwy
do zrealizowania, chociaż czy uda się im?
Czy
warto przy niedzieli wspominać o Czarnej D.? W dniu takim kiedy staramy się nie
myśleć o niej tym bardziej jakoś nie wypada, lecz przecież ona istnieje i trafiamy
do niej czasem wbrew sobie . W ogóle mówienie o niej zbyt często odbierane jest
jako przyznanie się do słabości, a to nie jest zbyt mile widziane, gdyż wiadomo,
że z nimi należy walczyć i najlepiej robić to tak by nie zostały one przez
nikogo zauważone. Oczywiście potyczki owe nie są zbyt proste, a zwycięstwo
wymaga samozaparcia i … dobrych wskazówek jak je zdobyć. Magdaleny Witkiewicz
większości nie trzeba przedstawiać, a Marzenę Grochowską po przeczytaniu „GPS Szczęścia czyli jak wydostać
się z Czarnej D.” czytelnicy poznają w trakcie lektury. Obie panie z humorem, lecz
i powagą, przedstawiają nie tylko tytułowe miejsce, lecz i drogi prowadzące do
niego i z niego. Czy ta pozycja to tylko kolejny poradnik, który mało co wnosi
w temacie i jest naszpikowany „złotymi myślami”, niezbyt przystającymi do
codzienności? Nie, gdyż autorki nie obiecują przysłowiowych gruszek na
wierzbie, nie tryskają hurra optymizmem i nie twierdzą, że wyjście z Czarnej D.
to ekspresowa droga wiodąca wprost do krainy szczęśliwości wszelakiej i
wiecznej. Co więc zawiera „GPS Szczęścia (…)”? Po pierwsze niezbyt lubianą
prawdę jakiej staramy się zaprzeczać i nie patrzeć jej prosto w oczy czyli, że potrzebujemy
pomocy – własnej przede wszystkim by w końcu odejść z punktu gdzie osacza nas
smutek, beznadzieja, brak perspektyw, a zwłaszcza czarny nastrój. Po drugie
konkretne przykłady sytuacji podane w formie sfabularyzowanej oraz
profesjonalnej wersji, połączenie jednego z drugim pozwala na spojrzenie na
swoje problemy z perspektywy bezstronnego obserwatora oraz zauważeniu gdzie
znajduje się sedno kłopotu. Kolejne rozdziały odsłaniają najczęstsze dylematy,
a humor zdejmuje z nich odium nadmiernej powagi co sprzyja zastanowieniu się
nad tym co właśnie zostało przeczytane. Nie można także zapomnieć o idealnie
dopasowanych ilustracjach Joanny Zagner-Kołat, uzupełniających słowa i
trafiających w ich istotę.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję