sobota, 17 maja 2014

Prawda i wizerunek

"Martwe popołudnie"
Mariusz Czubaj


Był człowiek i go nie ma. Znikł ponieważ chciał czy też musiał? A może kryje się za tym o wiele więcej niż ktokolwiek przypuszcza? Dlaczego coś takiego miało miejsce? Co w ogóle oznacza cała ta sytuacja i przede wszystkim jak się ona zakończy? Uciekinier czy zaginiony?

Szukać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Jednak kiedy komuś zależy na odnalezieniu konkretnej osobie nie zdaje się na przypadek, lecz zleca to fachowcowi - skutecznemu i co najważniejsze dyskretnemu. Marek Hłasko jest zawodowcem, już nieraz rozwiązywał sprawy, które dla innych okazywały się za trudne. Kolejne zlecenie wydaje się początkowo niczym nie wyróżniać, jeszcze jedno dochodzenie i to dobrze płatne. Daniel Okoński zaginął albo inaczej mówiąc zniknął kilka tygodni wcześniej. Nic nie zapowiadało, że młody mężczyzna, specjalista od marketingu politycznego i jednocześnie niedoszły autor biografii rodzinnej zleceniodawcy Hłaski, zapadnie się dosłownie pod ziemię. Co się wydarzyło? Tego właśnie musi się dowiedzieć Marek, bo za wspaniałą karierą i wspinaniem się na zawodowe szczyty kryje się powód ostatnich wydarzeń. Gdzieś, w bliższej lub dalszej przeszłości, jest punkt, od którego wszystko się zmieniło. Śledztwo okazuje się mieć również dość nieoczekiwane skutki dla prowadzącego, wiele wskazuje na to, iż komuś zależy by nie zostało ukończone. Dlaczego i do czego się posunie by powstrzymać Hłaskę?

Upalne lato to najczęściej sezon ogórkowy w mediach, jednak ten rok okazuje się wyjątkowy. Tematem numer jeden jest niespodziewana śmierć parlamentarzysty i to nie z przyczyn naturalnych. Zbrodnia wstrząsnęła nie tylko środkami masowego przekazu, ale i światem polityki. Polska to nie kraj gdzie zabójstwa polityków są na porządku dziennym, nic dziwnego, że i w tym przypadku wzbudziło ono zaskoczenie i obawy. Szczególnie kulisy wstrząsnęły pewnymi ludźmi, ale to już wiedza zarezerwowana dla nielicznych, cała reszta wie tyle ile specjaliści od marketingu politycznego uznali za słuszne ujawnić. Niektórzy znają prawdę, a ta rzuca nowe światło na oblicze polskiej polityki ... Jeszcze do niedawno w samym środku podobnych wydarzeń był Daniel Okoński ...

Marek Hłasko nie poddaje się łatwo, jest uparty i dąży do celu nawet wtedy gdy rozsądniej byłoby się wycofać. Przeciwności jedynie dopingują go do pracy, doskonale zdaje sobie sprawę, że znajduje się na właściwej drodze by zrealizować zlecenie. Krok po kroku odkrywa ostatnie dni i tygodnie  z życia celu swego śledztwa. Wie również, iż nie wszystkim jest to na rękę, szczególnie, że niejedną tajemnicę poznał zaginiony. Odpowiedzi zaczynają rysować obraz w jakim kłamstwa są powszechniejsze od faktów, a te drugie mogą  być atutami, ale czy w czystej grze?


Czasami czytając kolejne artykuły lub też oglądając programy telewizyjne ma się wrażenie, iż życie wyprzedza literacką fikcję bądź pomysły scenariuszy. "Martwe popołudnie" to kryminał gdzie dużą rolę odgrywa motyw polityki, nie tej dosłownej, lecz fikcyjnej, chociaż trudno oprzeć pokusie poszukiwania powiązań z rzeczywistością. Fabuła jednak kryje o wiele więcej, a Mariusz Czubaj z jednej strony dawkuje sekrety i odkrycia by czytelnik nie czuł się nimi przytłoczony, z drugiej strony nie pozwala mu na pewność, że przejrzał konstrukcję opowieści. Scena polityczna, przeszłość, wracająca w najmniej spodziewanym momencie, zapomniane tajemnice nieoczekiwanie wychodzące na jaw i upór by podjęte zlecenie doprowadzić do końca, a dzięki niemu kolejne sekrety są odkrywane. Fikcja, prawda, specjaliści, umiejętnie manipulujący faktami, dawne i świeże grzechy, a w samym środku Marek Hłasko, zawodowiec do wynajęcia, lecz nie na sprzedaż. Postać przypominająca Phillipa Marlowe`a, ostatniego sprawiedliwego, chociaż dostrzegają to nieliczni, a wrogowie zbyt późno. Zamiast zadymionych lokali i spelunek Los Angeles - hipsterskie kluby w samym centrum Warszawy. "Martwe popołudnie" to kryminał w klimacie noir, gdzie polityczne rozgrywki nie ustępują w niczym gangsterskim porachunkom. Prawda jest tylko jedna i zawsze odnajdzie ją Hłasko, a pionek szachowy sprawdza się równie dobrze jak najlepszy alarm.



       Za możliwość przeczytania książki 
      Dziękuję
         wyd. Albatros A. Kuryłowicz