Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lucinda Riley. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lucinda Riley. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 października 2024

Dziewczyna z historią

Nowość:

„Dziewczyna z wrzosowisk”

Lucinda Riley

 

Przeszłość rzuca naprawdę długie cienie, sięgają one daleko w przyszłość. Czasem są niezauważalne, lecz wcale nie oznacza, iż nie istnieją. Dostrzegane bywają najczęściej wówczas, gdy może już być za późno by rozjaśnić mrok, jaki za nimi podąża. Towarzyszą mu skrywane rany, chociaż niewidoczne wciąż przynoszące ból i pozwalające złu wciąż triumfować.

 

Życie Leah przypomina bajkę. Piękna, odnosząca ogromne sukcesy modelka, rozpoznawalna, ale jednocześnie rozważna i potrafiąca odróżnić kuszący blichtr od prawdziwej rzeczywistości. A co kryje się za tą fasadą? Nikt nie wie o złamanym sercu i rozterkach oraz cenie, jaką czasem płacą ci nieodporni na iluzję tworzoną przez powodzenie, pieniądze oraz zło. Jako dziecko usłyszała wróżbę, która niekiedy do niej powraca. Czy ma ona odzwierciedlenie w jej życiu? Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z wydarzeń, jakie pomimo tego, że wydarzyły się kilka dekad wcześniej również mają wpływ na nią i bliskich ludzi. Przeszłość wcale nie jest zamkniętym rozdziałem, wprost przeciwnie nowe akapity piszą się nieustannie. Nawet, jeśli ktoś nie jest ich świadomy i tak stanowi pionek w grze rozgrywanej przez kogoś bezwzględnego. Czy to, co wydarzyło się podczas Drugiej Wojny Światowej może wciąż mieć wpływ na kolejne pokolenia, chociaż one nie zdają sobie sprawy z dawnego zła?

 

Saga rodzinna. Trzy generacja. Kilka rodzin. Niejedno złamane serce. Miłość wystawiana na próbę. Książki Lucindy Riley często wiążą przeszłość i przyszłość tajemniczymi więzami, uwidaczniającymi się nie od razu, lecz odczuwalnymi w ciągu przyczynowo-skutkowym. Nie inaczej jest także w „Dziewczynie z wrzosowisk”, gdzie dwa plany czasowe, odległe od siebie, powoli zazębiają się, lecz to, co najistotniejsze długo pozostaje sekretem, jakiego jako czytelnicy nie jesteśmy do końca świadomi. Pisarka przenosi akcję od malowniczych wrzosowisk jak z „Wichrowych Wzgórz” do gwarnego Londynu, luksusowych rezydencji oraz Nowego Jorku i uroczej Nowej Anglii. Zmieniają się miejsca, czas biegnie do przodu, lecz jedno pozostaje niezmienne – cień przeszłych dramatów, jakich nieświadomi są niektórzy bohaterowie. Pierwszo i drugoplanowe postacie stanowią siłę napędową fabuły, w jakiej splatają się emocjonalne rozterki, wielkie uczucia, rodzinne tajemnice oraz zło, noszące wiele masek i niejedno imię. To ich historie są kolejnymi rozdziałami niezwykłej sagi, rozgrywającej się przez dziesięciolecia, z niejednym zwrotem oraz finałem, w jakim wątki zamykają się, chociaż czy przeznaczenie na pewno powiedziało ostatnie słowo? 



            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
                dziękuję 
 

              wyd. Albatros

sobota, 2 maja 2020

Tajemnica pochodzenia


„Siostra Słońca”
Lucinda Riley

Piękno, sława, pieniądze, podróże, to wszystko wielu daje szczęście i powód by z radością witać każdy dzień. Czasem jednak to za mało kiedy paradoksalnie wydaje się dużo, wciąż czegoś brakuje, chociaż nawet ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy. Ciągłe zmiany, życie w biegu, spełnianie oczekiwań i balansowanie nad przepaścią, aż do chwili kiedy następuje moment, że trzeba spojrzeć w sobie oczy. Co potem? Może odkrycie kim się jest naprawdę?

Mieć wszystko to, o czym inni marzą i wciąż szukać szczęścia tam gdzie go na pewno niema, ale są za to chwile zapomnienia. Elektra doskonale wie jakie uczucia temu towarzyszą i do czego prowadzą, lecz odpycha je od siebie, aż do momentu kiedy przekracza granicę, za jaką są tylko dwie drogi. Śmierć ojca była dla niej ciosem, lecz wydawało się, że ona przejęła się nią najmniej, ale czy tak rzeczywiście było? Miłość ma wiele twarzy, kiedyś przekonała się o tym Cecily, poznając ich kilka. Może Elektra również da sobie szansę na to? Jednak najpierw musi zapanować nad swoim życiem, co nie jest łatwe jeśli klucz tkwi w przeszłości owianej mgłą tajemnicy. List pozostawiony przez Pa Salta nie zawiera odpowiedzi, lecz wskazówki, te pierwsze dziewczyna powinna sama zdobyć. Nie zadane pytania w końcu padają, ale czy na podatny grunt? Co ma wspólnego z młodą kobietą, która kilkadziesiąt lat wcześniej wyruszyła do odległej i egzotycznej Afryki by zapomnieć o złamanym sercu?

Piękna, sławna, bogata, odnosząca sukces za sukcesem i … zatracona w świecie, który kusi swoją obfitością, ale zawsze wystawia rachunek jeśli człowiek przekroczy pewną granicę. Opowieść o Elektrze, szóstej siostrze i córce Pa Salta, jest równie emocjonująca jak jej poprzedniczki, ale co równie ważne klimat nie jest w żadnym stopniu mnie tajemniczy, można nawet powiedzieć, że w każdym kolejnym tomie nabiera on mocy. „Siostra Słońca” jest podróżą pomiędzy przeszłością i teraźniejszością, a osobą łącząca te dwa horyzonty czasowe jest główna bohaterka. Lucinda Riley w ramach już znanego scenariusza umieściła całkiem nową historię, opowiedzianą tak plastycznie, że czytelnicy stają się świadkami niesamowitych losów ludzi, jacy jeszcze długo, kiedy ich imiona pamiętają już nieliczni, rzucają cień na kolejne pokolenia. Niezwykłe są ścieżki przeznaczenia jakimi podążają bohaterki, bez względu na epokę, one wybierają nie skrót, ale drogę wymagającą podjęcia zobowiązań, jakich nikt inny się nie podejmie. Pisarka sięga głęboko w serca i umysły osób, będących pierwszoplanowymi aktorami historii, w której miłość, ból i nadzieja są źródłem trudnych wyborów oraz ich skutków, jakich nikt nie przewidział. „Siostra Słońca” jest kolejną odsłoną szukania korzeni i odkrywania kim się jest oraz jaką rolę odgrywa w życiu miłość. Sprawy, wydające się oczywistymi, nabierają całkiem nowych barw jeśli  patrzy się na nie z perspektywy kogoś, kto musi zmierzyć się z sobą samym i dopiero potem poznaje własne marzenia. Lucinda Riley jak mało kto umie oddać charakter postaci, zwłaszcza jej emocje, buzujące oraz nie pozwalające zapomnieć o sobie aż do chwili gdy znajdzie się ich źródło.




            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros



wtorek, 2 kwietnia 2019

Rodzinne sekrety


„Dziewczyna na klifie”

Co komu jest pisane podobno nie wie nikt, zbyt często wydaje się nam, że przeznaczenie ma całkiem inne plany wobec nas niż my sami. Kiedy wszystko wydaje się zmierzać ku szczęściu, coś staje na drodze, przeszkoda hamuje nas, nawet czasem musimy zmienić drogę, którą tak wytrwale podążaliśmy. Jednak czy na pewno była ona tą właściwą?

Do pewnych miejsc wraca się kiedy wydarzyło się to, co w ogóle nie było brane pod uwagę. Dla Granii Ryan dom rodzinny zawsze był ostoją, chociaż to w Nowym Jorku od lat czuła się najlepiej. Teraz wróciła do punktu, gdzie wszystko było kiedyś prostsze, lecz szybko przekonuje się, że nawet nad zatoką Dunworley nie jest aż tak spokojnie jak sądziła. Mała dziewczynka wydaje się synonimem czegoś, o czym rodzina Ryanów chciałaby zapomnieć, ale pojawienie się Aurory Lisle nie pozwala na to. Grania nigdy nie przypuszczała, że jej bliscy posiadają jakiekolwiek sekrety, nie od razu odkrywa co łączy dwie familie oraz kilka pokoleń kobiet. Dla niej  liczy się tu i teraz oraz dziecko, które potrzebuje opieki. Ostrzeżeń swojej matki nie bierze początkowo poważnie, ale wraz z upływem czasu składa w całość niezwykłą i  dramatyczną przeszłość Ryanów oraz Lisle`ów. Przeszłość ma większy wpływ na nią niż myślała, lecz to teraźniejszość wymaga podjęcia decyzji oraz stawienia czoła temu, co ją zraniło. Nad zatoką Dunworley tylko z pozoru rzeczywistość jest łatwa i nieskomplikowana, chociaż rzącą się surowymi zasadami, pod tą iluzją kryją się łzy, kłamstwa, ale również szczęście i marzenia, które jednak nie zawitają do nikogo ot tak sobie. Moment spotkania Granii i Aurory stał się punktem zwrotnym, ale czy da się odmienić przeznaczenie?

Lucinda Riley już wielokrotnie splatała w swoich powieściach piękno naturalnego krajobrazu z losami bohaterów. Nie inaczej jest i w „Dziewczynie na klifie”, dzikie irlandzkie wybrzeże, jednocześnie surowe, ale i niebywale piękne, oraz tajemnicze losy pewnej rodziny, a zwłaszcza jej żeńskiej linii, splatają się w pełną zwrotów akcji historię. Nie po raz pierwszy przyznaję, że pisarka ta z niesamowitym wyczuciem dawkuje emocje i tajemnice, tak by czytelników zaintrygować, ale tak, by nie poczuli się zmęczeni ciągłym napięciem. Oczywiście nie można zapomnieć również o wielowątkowości oraz towarzyszącym jej kilku planach czasowych. Z postaciami poznajemy przeszłość, z jej szczęśliwymi momentami, chwilami nadziei i dramatycznymi wydarzeniami. Towarzyszymy także w teraźniejszości, kiedy odkrywana jest prawda, niełatwa i raniąca, lecz i oczyszczająca oraz widzimy finał powieści  – jednocześnie tak wiele wyjaśniający, jednak również utrzymany w klimacie tajemnic. Lucinda Riley nie zapomina także o tle społeczno-historycznym, ono również ma do odegrania swoją rolę, jako część drugiego planu doskonale uzupełnia całość, jednocześnie stając się punktem wyjścia dla niektórych nitek opowieści. „Dziewczyna na klifie” ma w sobie urok irlandzkich gawęd oraz cień onirycznej atmosfery, ale przede wszystkim to cała gama ludzkich losów oraz niezwykłych odcieni miłości.






            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros




wtorek, 26 marca 2019

Nierozerwalne więzy


„Siedem sióstr. 
Siostra Księżyca”
Lucinda Riley

Przeszłość ma ogromną moc, może dawać pozytywne wsparcie, ale również negatywnie wpływać na człowieka. Ukryte w niej tajemnice, nawet nieodkryte, niekiedy odbijają się niczym echo w losach kolejnych pokoleń. Czasem trzeba zagłębić się w rodzinne dzieje by poznać nie tylko swoich przodków, ale i ich dziedzictwo oraz spojrzeć na siebie z innej perspektywy.

Życie Tiggy rozpoczęło się od momentu kiedy jej adopcyjny ojciec Pa Salt zaopiekował się nią. Przez lata nie sięgała do wcześniejszych czasów, nie miała takiej potrzeby, pięć sióstr i opiekunowie, którzy stworzyli osieroconym dzieciom ciepły i bezpieczny dom, wystarczali dziewczynie. Śmierć Pa Salta wstrząsnęła światem jego córek, każdej pozostawił wiadomość, w jakiej jest ślad mogący pomóc im odnaleźć korzenie. Tiggy nie spodziewała się, że w odludnej części Szkocji wpadnie na trop swojej przeszłości. Odległa Hiszpania skrywa wiele sekretów, w tym także pewnej niezwykłej tancerki flamenco oraz jej bliskich. Cofając się o kilkadziesiąt lat młoda kobieta wchodzi w fascynujący, kolorowy, ale i też nie pozbawiony bólu, świat cygańskiej gwiazdy. La Candela swoim tańcem czarowała ludzi po obu stronach Atlantyku, lecz również przekazała kolejnym pokoleniom pewien dar, to on właśnie przypadł Tiggy. Czy pomoże jej przeboleć tak dużą stratę i pozwoli odkryć to, czego lub kogo naprawdę pragnie? Kiedyś ktoś uciekł z małej osady pod murami Grenady by talent mógł rozkwitnąć, teraz nastał czas powrotu oraz zmierzenia się z przeszłością oraz samym sobą.

Piąta odsłona siostrzanej sagi Lucindy Riley nie straciła nic ze swej intrygującej siły swoich poprzedniczek, co więcej wprowadza nowe barwy i emocje. „Siostra Księżyca” ma w sobie to, co swoje poprzedniczki, lecz jak zawsze nie jest w żadnym razie kalką, ale osobną historią i jednocześnie częścią większej całości. Oczywiście sekret Pa Salt`a wciąż nim pozostaje, chociaż pewne jej detale zostały ciut naświetlone, lecz jednocześnie pogłębiły jego tajemniczość. Główna bohaterka szukając swoich korzeni zagłębia się w niezwykłe dzieje genialnej tancerki i jednocześni babki. Nic w tym, czego się dowiaduje, nie jest proste, ani tym bardziej łatwe do zrozumienia, jednak jeśli ma się otwarte serce i umysł przekracza się granice postawione dawno temu. Pisarka przenosi czytelników do kontrastujących ze sobą miejsc – pięknej, lecz dzikiej Szkocji oraz monumentalnej Grenady, oba miejsca wpisują się  fabułę doskonale jako tło dla historii Tiggy. Jak zawsze fikcja splata się z faktami, a ważne punkty dziejowe odzwierciedlają się w losach postaci, doniosłe wydarzenia mają także jednostkowy wymiar i to właśnie Lucinda Riley umiejętnie splata ze swoją wyobraźnią. „Siostra Księżyca” z każdym rozdziałem, tak samo jak i poprzednie tomy, wciąga czytelnika w rodzinne tajemnice, trudne decyzje i czasem gorzkie ich skutki oraz przede wszystkim pokazuje ile może znaczyć przeszłość i bliscy.






            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros