„Kłamca.
Bóg marnotrawny”
Jakub
Ćwiek
Kłamstwo
miewa bardzo szeroką definicję i zdarza się także tym, którzy wydają się nie
być do tego zdolni. Czasem niedopowiedzenie, zatajenie prawdy również równa się
nieuczciwości, chociaż wielu wydaje się, że wciąż dobrze czynią. W końcu
podobno na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone …
Bogowie
przychodzą i odchodzą, a raczej są dyskwalifikowani przez anielskich
wojowników. Nieliczni z boskiego panteonu ostali się na Ziemi, lecz bardziej
dokuczliwe są demony i ich pobratymcy, zbyt często nastawiają na życie mniej
lub bardziej świadomych ludzi, a jak wiadomo aniołowie w funkcji stróżów nie
zawsze są przy swoich podopiecznych w odpowiednim miejscu i czasie. Jednak od
czego jest pomocny Loki? Tam gdzie skrzydlaci obrońcy nie dadzą rady pomóc
wkracza on, bóg kłamstwa syn Odyna, brat Thora i szachraj jakich mało pokaże na
co go stać. Wszelkie kłopoty kochają go, a i on od nich nie ucieka, wprost
przeciwnie bywa ich źródłem lub co najmniej je prowokuje. Oczywiście zawsze w
imieniu dobrej sprawy – przynajmniej tak się usprawiedliwia, bo wiadomo, że
przecież działa na rzecz i w imieniu anielskiej gwardii. Nie straszne mu
najgorsze dzielnice Nowego Jorku czy też mroźna pogoda na Antarktydzie, w
pierwszym miejscu intryguje go pewna zagadka, a w drugiej przeszłość przypomina
mu dotkliwie o sobie. Rzym i Monte Carlo wystawiają cierpliwość Lokiego oraz
pewnego archanioła na próbę, niewinny w zasadzie żarcik może okazać się dość daleko
idący w skutkach. Ale nie samymi przyjemnościami bóg żyje, trzeba pokazać swoją
przydatność, gdyż nawet ci niezdolni do kłamstwa raczej nie grają fair. Szkoda
by było zaprzepaścić życie w momencie gdy nabiera barw jakie wydawały się od
wieków już dawno przebrzmiałe. Czas rozpocząć kolejne polowanie na tych, którzy
do tej pory unikali spotkania z anielskim wymiarem sprawiedliwości, litość już
była teraz trzeba pożegnać się z boską egzystencją, wiara ludzi jest ulotna i
tylko nieliczni zdołają ocalić swoją skórę lub przynajmniej dążą do tego,
oczywiście wbrew zasadom.
Sensacja,
kina akcji w wersji pisanej, humor, satyra oraz dobra zabawa czyli druga
odsłona „Kłamcy” autorstwa Jakuba Ćwieka. „Bóg marnotrawny” nie ustępuje w
zwrotach fabuły pierwszej części i znowu daje czytelnikowi możliwość
towarzyszenia niepoprawnemu Lokiemu w kolejnych perypetiach, a tych jest dużo i
różnorodnych. Nuda nie grozi, za to uśmiech i kibicowanie niepoprawnemu bóstwu
jak najbardziej. Jedna opowieść płynnie przechodzi w drugą stanowiąc odrębną całość,
ale i część szerszej historii, różnorodnej gatunkowej i czerpiącej z tego
bogactwo to co najlepsze. Autor konsekwentnie kreuje swojego głównego bohatera,
nie na obraz i podobieństwo innych znanych postaci, lecz dając mu pełną
autonomię oraz wyposażając go w przewrotny urok. Odbrązowiony mit okazuje się
ciekawszy niż pierwowzór i jego kolejne kalki, z jednej strony swojski, z
drugiej wyróżniający się spośród innych literackich postaci o boskich
konotacjach. „Kłamca. Bóg marnotrawny” łącząc w sobie różnorodną tematykę nie
jest zlepkiem wątków, lecz starannie przemyślaną fabułą, w której nie ma
miejsca na przypadek, chociaż pozorna lekkość daje możliwość szybkiego
pochłaniania stron. Jakub Ćwiek dał czytelnikom nową porcję pisanej rozrywki
najwyższej jakości.
Za możliwość zapoznania się z książką
dziękuję
wydawnictwu SQN
Nie planowałam czytać tej książki, ale dzięki Tobie zmieniłam zdanie. 😊
OdpowiedzUsuńNo i znów się powtórzę: kolejny Autor dopiero przede mną, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTym razem, raczej odpuszczę, nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki autora :)
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie w łapki to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com