David Peace
Pierwszy ro

Zastępca komendanta Hunter jest bardzo dobrze znany swoim kolegom, jeżeli nie osobiście to przynajmniej ze słyszenia lub plotek. Bezkompromisowy, z wieloma sukcesami na koncie i pnący się po drabinie awansu zawodowego. Jednak zasłynął również z prowadzenia śledztw wewnętrznych i oczyszczania policyjnych szeregów z nieuczciwych funkcjonariuszy. Takie działania, chociaż słuszne, nie przysporzyły mu przyjaciół, wręcz przeciwnie. Teraz zostało mu powierzone nowe zadanie, ma wspomóc dotychczasowych śledczych przy sprawie seryjnego zabójcy, a w ramach tej misji ma jeszcze jedną. Jego wrogiem są prawie wszyscy, każdy kto znalazł się w jego otoczeniu jest zagrożony. Nikt nie ułatwi pracy zespołowi, którym kieruje, wręcz przeciwnie, wszyscy wokoło, nawet zleceniodawcy. Nie ma podziału na dobrych i złych policjantów, jest tylko jedna strona, nie cofająca się przed niczym by zniszczyć każdego kto wychyla się. A co ze śledztwem w sprawie Rozpruwacza z Yorkshire? On wydaje się dla wielu ostatnią pozycją na liście spraw do załatwienia. Może jednak to tylko subiektywny punkt widzenia detektywa zmęczonego tym czego jest świadkiem i uczestnikiem? "Morderstwa i kłamstwa, kłamstwa i morderstwa" tak widzi swoje życie Hunter, te słowa wciąż brzmią w jego głowie, dotyczą życia zawodowego czy prywatnego, a może czegoś innego?
Kryminał noir, zamiast prywatnego detektywa uwikłanego w sieć kłamstw, niedomówień i zbrodniczych powiązań mamy policjanta, nie jednego z wielu, lecz oficera i to wyróżniającego się pod względem podejścia do pracy. Jednak wbrew pozorom ma w sobie cechy typowe dla bohatera czarnej historii kryminalnej, oplątanego pajęczyną pozorów, dezinformacji, wzajemnych podejrzeń i oskarżeń. W jego świecie nie ma bieli i czerni, jest tylko i wyłącznie kolor czarny, mniej lub bardziej głęboki, dla żadnej innej barwy nie ma miejsca w tym świecie. Zło ma wiele twarzy, a jeszcze zakłada maski, nie wiadomo kto i co pod nią się ukrywa i które oblicze jest prawdziwe. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że opowieść jest subiektywna, ale nie jest to wadą, wręcz przeciwnie. Taka osobista perspektywa pozwala wejść głębiej w panoramę wydarzeń i odkryć to, co często pozostaje ukryte. Intuicja, przypuszczenia, dostrzeżenie niepozornych elementów, skojarzenia, to wszystko sprawia, że książka posiada swoisty klimat, sprawiający, iż równocześnie przyszłość wydaje się przesądzona i nie rozstrzygnięta. Jak można zwyciężyć gdy nie wierzy się w wygraną i równocześnie pragnie się triumfu? "1980" jest swoistym pamiętnikiem człowieka, widzącego jak na jego oczach rozgrywa się dramat i chcącego mu za wszelką cenę zapobiec. Jednak gdy już myśli, że od osiągnięcia celu dzieli go niewiele następuje seria wydarzeń, zmieniająca wszystko.
Nieźle się zapowiada, ja jestem na tak !
OdpowiedzUsuńSą jeszcze II cz. :)
Usuńkusisz kocha, kusisz :)
OdpowiedzUsuńAutor kusi, nie ja ;)
UsuńRany, tyle książek u mnie stoi, a przez ciebie zastanawiam się nad kolejną! To niewybaczalne!
OdpowiedzUsuńDasz radę wszystko przeczytać :)
UsuńWygląda całkiem ciekawie, ale również mam dość sporo ksiażek do czytania. Na razie podziękuję
OdpowiedzUsuńChyba pierwsze słyszę o tym autorze. Ale Twoja recenzja brzmi intrygująco, więc chętnie zapoznałabym się z opisywaną książką :).
OdpowiedzUsuńKsiążka ma ciekawy motyw kryminalny :)
UsuńNie znam tej książki ani autora, ale brzmi zachęcająco. Historie o seryjnych morderstwach już na stracie mają duży potencjał jeśli chodzi o grozę i specyficzny nastrój powieści. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW tej książce specyfika na pewno jest :)
UsuńCzuję się zachęcona:))
OdpowiedzUsuńAutor jest mi nieznany, a tym bardziej książka. Może i bym przeczytała, gdyby nie to,że patrząc na okładkę robi mi się nie dobrze :( Można to nazwać fobią do nozyczek i krwi ;D
OdpowiedzUsuńZacznę od okładki, która jest po prostu genialna! Uwielbiam minimalizm na okładkach. O wiele lepiej się prezentuje. ...
OdpowiedzUsuńA sama książka mnie zachęciła, zwłaszcza, że jest to mój ulubiony gatunek. ;)
Pozdrawiam, Klaudyna.
Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa podpisuję się pod słowami Larysy. ;)
OdpowiedzUsuń