Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbrodnia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 marca 2011

Pieniądze szczęścia nie dają, ale ...

"Druga mistrzyni gry"

Kontynuacje mają to do siebie, że oczekiwania wobec nich są zawsze duże, może nawet większe niż wobec pierwowzorów. Z jednej strony pada na nie blask poprzedników, ale z drugiej strony też są porównywane do nich bezlitośnie. Najczęściej komentarze wytykają, że nie tego się spodziewano, bo zbyt są podobne do pierwowzoru lub brak w nich wyraźnych nawiązań. I tak źle i tak niedobrze dla sequela. Dodatkowo gdy kontynuacja jest pisana przez  innego autora konfrontacja w przeważającej części skupia się na wskazywaniu elementów, które nie są zgodne z tym czego oczekiwano. To obiektywne czy subiektywne spojrzenie? W końcu "ciąg dalszy" ma prawo do autonomii i rozwijania wątków zgodnie z zamysłem jej autora.
Czytałam książkę Sydneya Sheldona teraz jestem po lekturze jej kontynuacji pióra Tilly Bagshave. I jak wypada porównanie? Nie ma porównania, ponieważ traktuję "Drugą mistrzynię gry" jako odrębną historię. Ogromna fortuna dziedziczona z pokolenia na pokolenie, której źródłem był łut szczęścia i gorączka szukania bogactw mineralnych na całym świecie. Kariera od pucybuta do milionera to już przeszłość, chociaż dla niektórych nadal jest powodem do zazdrości przekazywanej potomnym. Pieniądze szczęścia nie dają i chyba jest to jedno z adekwatniejszych haseł dotyczących dziejów rodziny Blackwell-Templeton, chociaż z drugiej strony czy tam gdzie ich nie ma nie występują te same problemy? W końcu rodzinne kłótnie i swary nie zależą od ilości zer na koncie, ale od samych powinowatych. Jednak tam gdzie jest ich dużo często rodzi się chęć by zgromadzić ich jeszcze więcej i to za wszelką cenę. Autorka nie oszczędza niczego głównej bohaterce, spadkobierczyni wielkiej fortuny i równie wielkiej zazdrości. Od momentu narodzin towarzyszą jej tragiczne chwile, a rodzina mimowolnie staje się źródłem dodatkowych cierpień. Niemniej nie jest to dramat, raczej historia silnej kobiety, która wbrew wszystkim i wszystkiemu chce osiągnąć swoje cele - tak jak wcześniej jej babka i pradziad. W jej przypadku to nie tylko rodzinna firma jest jej obiektem pożądania, lecz również zemsta na ludziach, którzy zniszczyli jej dzieciństwo i okaleczyli ją. To co miało ją pogrążyć dało jej przewagę, chociaż niedostrzeganą nawet przez najbliższych, na drodze do zdobycia tego czego pragnie. Kalectwo pozwala dostrzeżenie tego co inni starają się ukryć przed nią i jednocześnie wykorzystuje ona przeżytą tragedię by zyskać przewagę nad innymi w wyścigu do upragnionego fotela prezesa rodzinnego imperium. Walka jednak nie będzie fair, chwilowe zapomnienie kosztować będzie główną bohaterkę utratę prawie wszystkiego, bo w tej wojnie jest tylko jedna zasada - liczy się tylko i wyłącznie wygrana, a  każdy chwyt jest dozwolony.
Świat przedstawiony przez Tilly Bagshaw to ogromne bogactwo, tempo życia ma prędkość  odrzutowca, którym bohaterowie przemieszczają się pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Azją, Europą i Afryką. Jednak największą moc sprawczą mają dwa uczucia: miłość i nienawiść. To na ich fundamentach zbudowane jest każde zwycięstwo i porażka, a ceną za nie jest ból i szczęście. Legenda rodzinnej fortuny uzależnia jak narkotyk nie tylko bezpośrednich spadkobierców, ale i tych zapomnianych krewnych. Sukces jest chwilowy, porażka wliczona w jego cenę, przychodzi zawsze nagle bez ostrzeżenia w momencie największego triumfu.
Dla mnie "Druga mistrzyni gry" to połączenie romansu z trzymającym w napięciu kryminałem. Zawiera wszystko to co sprawia, iż z zapartym tchem oglądamy programy o sławnych i bogatych gdy są na szczycie i gdy spadają z niego z hukiem. Autorka świetnie nawiązała do swego wielkiego poprzednika - Sidney`a Sheldona, zachowała szybkie tempo akcji i napięcie oraz wykreowała silną bohaterkę - cechy charakterystyczne jego powieści. Jednak stworzyła osobną historię, wciągającą czytelnika w świat wielkiego biznesu i równie wielkich namiętności, gdzie zwycięstwo jest spektakularne, ale trwa tylko chwilę.

piątek, 18 marca 2011

Kanadyjska niespodzianka

"Pod gwiazdami Smoka"

Z czym kojarzy się Kanada? Z syropem klonowym, dwujęzycznością, europejską atmosferą tak różną od amerykańskiej kultury, Vanquever i Toronto, ale z jednym jakoś nie mam skojarzeń ze zbrodnią i sławnym śledczym. A jednak historie wykreowane przez Maureen Jennings nie odbiegają niczym od kryminałów Agathy Christie czy Arthura Conan Doyle`a. Słowa na wyrost? Nie! Autorka zdobyła już uznanie czytelników na całym świecie, teraz czas również na Polskę. To tyle tytułem wstępu, dalej jest jeszcze bardziej interesująco. Doskonałe rozeznanie w tle historycznym, oddające ducha epoki, dodaje tylko smaku lekturze. Każdy element pasuje do snutej opowieści, tak, że łatwo napływają przed oczy obrazy, czy będące tożsame z zamysłem autorki? To już raczej subiektywna ocena. Intryga kryminalna doskonale wykorzystuje realia końca XIXw., osadzona jest wśród problemów, które były na porządku dziennym ówczesnych czasów i jednocześnie stanowiły tajemnicę poliszynela. Więc co z tym wątkiem kryminalnym? Jest obecny od pierwszej do ostatniej strony. W końcu motywy zbrodni aż tak bardzo nie zmieniają się pomimo upływu lat - chciwość, chęć ukrycia prawdy, sekrety, zawsze wzbudzają silne emocje. Jeżeli do tego dodać obawę przed utratą dobrej opinii, źródła morderstwa już tryskają z pełną mocą. Zbrodnicza intryga zahacza i o wyższe klasy społeczne i o niższe, nikt nie jest tu bez winy, ma ona te same korzenie gdy dotyczy ludzi bogatych i ustosunkowanych jak i tych z nizin społecznych. Śmierć jednej kobiety odsłania sekrety starannie chronione przez inne panie, które chciały je ukryć przed otoczeniem. Śledztwo powoli pnie się w górę drabiny społecznej by zaraz gwałtownie opaść, ujawniając i skrywane tajemnicy rodziny sędziego jak i śpiewaczki kabaretowej. Kto zabił? To już należy odkryć samemu, chociaż odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie można zapomnieć też o doskonale przedstawionych realiach końca XIXw., gdzie już można ujrzeć zapowiedź zmian społeczno-kulturowych, ale nadal wszechobecne są surowe zasady moralne królowej Wiktorii. Bohaterowie są jak najbardziej wiarygodni, ich charaktery i postępowanie jest dopasowane do czasów, w których toczy się akcja książki. Wszystkie elementy układają się w doskonały kryminał z interesującymi postaciami, doskonale osadzony w Toronto na przełomie wieków, w którym to inteligencja detektywa gra pierwsze skrzypce.

Książka udostępniona przez wydawnictwo Wydawnictwo Oficynka