Nowość:
„Zemsta na lokacie”
Iwona Banach
Spokój i cisza czasem
są niedoceniane, a wręcz uważane są za dopust, czy boży to już rozważania dobre
dla filozofów, a nie zwykłych ludzi. Zwłaszcza, że ci ostatni chętnie by trochę
albo bardziej nawet chcieli rozsławić swoje miasto. Wiadomo, że wtedy turyści zawitają
i głośno zrobi się, przy okazji niektórzy lub większość zarobi nieco. Wystarczy
jedynie wymyślić odpowiednią promocję!
Pomysł był prosty, bo
co sprzedaje się doskonale? Sielskość i anielskość? Niekoniecznie. Jednak na
przykład taki koszmar połączony z klątwą? Jak najbardziej, zwłaszcza, że idea
ta pochodziła z samej góry, czyli burmistrza Złorzecza. Nic skomplikowanego, wystarczy
z annałów kronikarskich, a z braku takowych z czeluści pamięci włodarza, wyciągnąć
czarownice, stos i przekleństwo. Et voila! Marketing nawet już nie szeptany
zaczyna działać, władza zadowolona, mieszkańcy tudzież, że o upojonych szczęściem
przyjezdnych nie wspominać nie będzie się. Gdzie więc problem? W klątwie, jaka
zdaje się dosięgać co poniektórych. Komendant policji zawieszony za agresję,
jego p.o. jest zbyt nadgorliwy i jeszcze na dodatek daje się zamordować. Za
dużo? A gdzież tam Złorzecze zaczyna się rozkręcać i to jak! Jak się okazuje
nie tylko turystyka ma ręce pełne roboty, stróże prawa również, tak samo jak i
pewne przyjaciółki, jakie chciały jedynie trochę odetchnąć oraz pewien morderca,
na razie płci nieokreślonej, bo niewiadomo któż ci on albo i ona. Jak skończy
się ta historia? No cóż z pewnością nie tak jak niejeden miałby nadzieję, w
końcu klątwa swoją moc ma, tak samo jak i kłamstwo oraz morderstwo, wcale nie pojedyncze.
Kryminalna komedia
omyłek w satyrycznym gatunku ma w sobie niezaprzeczalnie niejeden intrygujący element,
humorystyczny również. Iwona Banach dokłada do tego jeszcze fabułę, w jakiej
naprawdę wszystko zdarzyć się może, a i śledztwo w sprawie morderstwa jest
więcej niż wciągające. Oczywiście nie można pominąć bohaterów, w pełni zasługuje
by o nich powiedzieć, bo stanowią naprawdę mocny punkt „Zemsty na lokacie” i
jest ich cała gama, barwna pod każdym względem, a zwłaszcza charakterów.
Zaopatrzcie się w chusteczki, ze śmiechu płakać będzie nie raz. Autorka zadbała
o naprawdę dobry humor czytelników podczas czytania, lecz w żadnym razie nie
zapomniała o zabójczo kryminalnej zagadce, zaskakującej i pełnej
nieoczekiwanych zwrotów akcji. Iwona Banach zadbała, by nawet lekki cień nudy
nie zagościł, za to ciekawość, co do tego, co jeszcze czeka postacie
nieustannie jest pobudzana nieustannie. Jeśli ktoś pomyśli, że jest blisko rozwiązania
dochodzeniowej zagwozdki szybko przekona się, iż Złorzeczanie oraz ich goście
są nie do pobicia w wikłaniu się w coraz to nowe perypetie z kategorii tych
zabójczych także, lecz nie jedynie. Klątwa, czarownice, intrygi, zabójstwa oraz
odpowiednio ubarwiona fabuła sprawia, że podczas czytania mamy zapewnioną
doskonałą rozrywkę, tę komediową oraz detektywistyczną również. A i tytułowa „Zemsta
na lokacie” także jest i jak się okazuje smakuje oryginalną pietruszką, rośliną
jak się okazuje przydatną na wiele sposobów.
Za możliwość przeczytania
Będę tę książkę mieć na uwadze, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam komedii kryminalnej więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi oryginalnie. :)
OdpowiedzUsuń