Nowość:
„Wilcza Chata”
Michał Śmielak
Pewne miejsca mają
więcej tajemnic niż inne. Źródło kryje się w nich? Czy może ludzi, którzy do
nich trafili? W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny, a ta często ukryta jest
pod sekretami. Jednak prędzej czy później, jedno i drugie wyjdzie na jaw,
czasem tylko cena tego jest bardzo wysoka.
Kto bierze pod uwagę
napad, kiedy wybiera się na trening? Mało kto albo jeszcze mniej. Agata również
nie wzięła tego pod uwagę, co o mało nie zakończyło się dla niej śmiercią.
Jednak udaje się jej przeżyć, lecz Bieszczady nie wybaczają błędów, nawet,
jeśli są one wynikiem dramatycznych wydarzeń. Pomoc przychodzi z nieoczekiwanej
strony i wcale nie uspakaja kobiety, zresztą nie ma się co dziwić. Kiedy
budzisz się w nieznanym miejscu i widzisz obcego sobie człowieka, po tym, co
właśnie było twoim udziałem, poczucie strachu jest jak najbardziej zrozumiałe.
Pomoc, na jaką liczyła Agata zostaje udzielona, natomiast wciąż pozostaje
uwięziona na górskim pustkowiu przez pogodę i swój stan zdrowia. Niepokój
okazuje się na wyrost, nieznajomy jest znanym autorem kryminałów, a dotarcie
ekipy ratunkowej to jedynie kwestia czasu, chociaż czy na pewno? Gospodyni
kwatery gdzie się zatrzymała jest zaniepokojona, w okolicy zaginęła jeszcze
jedna dziewczyna i wcale nie jest to pierwsza sprawa tego typu w ostatnim
czasie. No i dlaczego ktoś wciąż zagląda w okna pensjonatu? Co dzieje się na
bieszczadzkim szlaku, który równocześnie nie jest aż tak oddalony od ludzkich
siedzib, lecz jak się okazuje czai się na nim więcej zagrożeń niż podejrzewano…
Przecież ktoś zaatakował Agatę i jeżeli zrobił to raz pewnie nie zawaha się
zrobić tego po raz kolejny!
Zostawić wszystko i
wyjechać w Bieszczady. W końcu za taką decyzją może kryć się więcej niż ktokolwiek
mógłby przypuszczać, a nawet dużo więcej. Bieszczadzkie krajobrazy jak
doskonale nadają się jako tło dla thrillera. Michał Śmielak po mistrzowsku
wykorzystał ich tajemniczość i przede wszystkim atmosferę, jaka je otacza. To
tak w ramach wstępu, dającego przedsmak tego, co czeka czytelników. Im dalej jest
tylko lepiej, bo do akcji wkraczają bohaterowie i zaczyna się czytelnicza zabaw
z gatunku tych, w których wiadomo, że coś się wydarzy, lecz zawsze ma to
miejsce w najmniej niespodziewanym punkcie. Dzieje się tak w „Wilczej Chacie”
niejednokrotnie, lecz za każdym razem jesteśmy zaskakiwani. Autor od pierwszych
zdań buduje narrację, jaka będzie towarzyszyć tej historii do samego końca. Z
jednej strony wpierw niepokoi, z drugiej zaraz potem uspakaja, lecz wrażenie,
że zło kryje się gdzieś niedaleko pozostaje. Jednak kiedy uderza nie jesteśmy
na to przygotowani. Do tego dodać trzeba dodać narastające napięcie, zdające
się nie mieć pokrycia w rzeczywistości, ale nie do końca dające się uciszyć
logicznym argumentom. Zresztą te ostatnie również przechodzą ewolucję, co
zagęszcza fabułę, aż do momentu gdy jesteśmy pewni, że znamy finał. Nic
bardziej mylnego, Michał Śmielak jest mistrzem nieoczekiwanych zakończeń,
dalekich od tych prostych, lecz nie można powiedzieć, ze linia pomiędzy dobrem
i złem jest rozmyta. Ona rysuje się wyraźnie i krwawo…
Te BIeszczady kuszą. Książkę mam w planach.
OdpowiedzUsuńTeż w planach mam .
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco. Super, że autor tworzy nieoczekiwane zakończenia.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura. Będę miała ją na uwadze w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuń