„Wendyjska
winnica.
Winne miasto”
Zofia
Mąkosa
Za
błędy zawsze trzeba zapłacić, nawet jeśli były popełniane nieświadomie lub w
imię idei, wydającej się słuszną. Cena czasem jest bardzo wysoka i bywa, że dotkliwie
uderza w tego, kto ją płaci. Rachunek wystawiony przez przeznaczenie dla
niektórych oznacza utratę wszystkiego co uważało się za najważniejsze i nie
jest on niestety jednorazowy.
Wojenna
pożoga zmiotła tak wszystko, również rodzinny dom Matyldy. To, co było w nim
najważniejsze odeszło bezpowrotnie, tak samo jak i wiara w ideologię, jaka
przyczyniła się do upadku znanego jej świata. Nie tak łatwo odnaleźć swoje
miejsce pośród nieznajomych, zwłaszcza w czasie kiedy nieufność jest na
porządku dziennym, a odgłosy wojny jeszcze są dobrze słyszalne. Czy Zielona
Góra może dać schronienie przed wspomnieniami, utraconymi złudzeniami i
pozwolić napisać nowy rozdział? Kompromisy na jakie trzeba pójść nie są łatwe
do zaakceptowania, tak samo jak trudno jest zapomnieć o tym, co niedawno miało
miejsce. Jednak sytuacja Matyldy powoli wydaje się stabilizować, a widoki na
przyszłość nie są złe. Gdzieś pomiędzy tym, co było i tym, co jest pojawia się
nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. W końcu dziewczyna tak naprawdę
stoi u progu swego życia, lecz wspomnienia są bolesne, a rzeczywistość zaczyna
dawać znać, że nic nie jest proste w powojennych realiach.
Pierwsza
część trylogii „Wendyjskiej winnicy” pokazała jak łatwo można ulec propagandzie
i ideologii odległej od dotychczasowej rzeczywistości. Unaocznione i przypomniane
zostały narodziny zła, tego wielkiego, jak i drobnych kamyków, z których
powstał prawdziwy mur nienawiści dzielący rodziny, sąsiadów, w końcu narody.
Drugi tom ukazuje świat po przejściu wojennego huraganu, jaki zniszczył miliony
istnień, naznaczył bliznami setki tysięcy ofiar oraz przede wszystkim obrócił w
pył dziedzictwo wielu pokoleń. W „Winnym mieście” ukazana jest egzystencja
tych, którzy przetrwali. Zofia Mąkosa nie poszła na skróty przedstawiając już
znane obrazy ze szkoły, filmów czy też dokumentów, skupiła się nie na bohaterze
zbiorowym, chociaż i ta forma jest obecna, ale pojedynczych ludziach i ich
historiach, jedynie na pierwszy rzut oka wydających się czarno-białych. Na
ruinach tego, co zostało bezpowrotnie zmuszone do odejścia lub brutalnie
wypędzone, powoli wraca iluzja normalności, jednak daleka od tego, co było
kilka lat wcześniej. Pisarka nie dzieli postaci na zwycięzców i przegranych, są
za to ludzie jacy jeszcze nie tak dawno byli na szczycie i ci, którzy byli na
samym jego dnie, lecz teraz wszyscy próbują odnaleźć się w nowej sytuacji.
Wojna nie jest jeszcze przeszłością, ona wciąż jest teraźniejszością i dla
wielu taką już być może będzie zawsze. Słowa uznania dla wiernego opisania
okresu, jaki nastąpił tuż po wojnie, bez patosu, za to z odsłonięciem prawdy o
dramatach, które miały miejsce, a jakie zostawały w czterech ścianach lub tylko
umysłach skrzywdzonych. Nie można również nie zauważyć jak z detalami zostało pokazanie
odbudowywanie życia na jeszcze dymiących gruzach, tak dosłownie jak i w
przenośni, oraz więzów społecznych i rodzinnych. Stare podziały, wojenne
przepaście i rozłamy wywołane wojną stają się po częścią fundamentami nowej
tożsamości na Ziemiach Odzyskanych. Podobnie jak nadzieja na nowy rozdział,
jeszcze nie zaleczone rany oraz straconych bezpowrotnie marzeniach. „Wendyjska
winnica. Winne miasto” jest mistrzowską kontynuacją sagi, w jakiej dzieje narodów sportretowane są poprzez
historię pojedynczych ludzi. Zwycięstwo niekiedy ma inny smak niż się spodziewano,
a przegrana odbiera więcej niż ktokolwiek się spodziewał.
Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie !
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę doczekać się trzeciego tomu.
OdpowiedzUsuńTeraz zdecydowanie chcę nadrobić pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tytuł zapisany :)
OdpowiedzUsuńTo może być coś pięknego
OdpowiedzUsuń