"Dalziel &Pascoe. Ścięte głowy"
Reginald Hill
Zanim rozpoczęłam przygodę z serią "Dalziel & Pascoe" w wydaniu książkowym miałam już za sobą serial telewizyjny o tym samym tytule. Angielskie seriale kryminalne, które oglądam, nie są przeładowane super nowoczesnymi technikami badania DNA i odnalezieniem sprawcy zbrodni po jednym włosie. Owszem są one obecne, ale tak naprawdę to tylko dodatek do fabuły, opierającej się na dedukcji detektywistycznej. Nie inaczej jest właśnie i w tym przypadku, wersja papierowa jest osadzona w końcówce lat siedemdziesiąt, ale to w niczym nie szkodzi fabule. Co interesujące każdy rozdział jest zatytułowany gatunkiem róży.
Z czym kojarzycie róże, te na krzakach i te pnące, oszałamiające zapachem, barwą i formą? Z morderstwem raczej nie, bo jakoś w parze nie idą ze sobą, chociaż gdyby zapytać zapalonego ogrodnika - entuzjastę tych kwiatów, to pewnie nie raz zdarzyło mu się pałać żądzą mordu z ich powodu. Autor książki uczynił z nich zbiorowego bohatera drugiego planu swojej książki, obecnego zawsze w najważniejszych momentach . "Ścięte głowy" to wbrew moim wcześniejszym słowom historia nie o działkowiczu, który swe zabójcze żądze uskutecznia za pomocą sekatora, to bardziej wyrafinowana opowieść, jakże mogłaby być inną, jeśli róże są w tle?
Podobno morderstwo można nazywać idealnym dopóki się go nie odkryje, jak już wypłynie na powierzchnię to zbrodnia traci swą czapkę niewidkę, jest jeszcze jeden warunek by otoczka "niewidzialności" znikła - ktoś musi uwierzyć, że przestępstwo w ogóle miało miejsce. Nie inaczej jest i w przypadku tej historii - kilka nie powiązanych ze sobą zejść śmiertelnych, wydających się tylko podejrzanymi jednej osobie, która szybko zmienia zdanie co do swoich wątpliwości. Jednak nim rozterki rozwiewają się dzieli się z nimi z policją, a tu początkowy brak entuzjazmu przeradza się w zainteresowanie. Przeczucie, szósty zmysł czy "policyjny węch" powodują, że detektyw Pascoe potraktował poważnie rozmowę z Dickiem Elgewoodem, chociaż pierwotnie raczej nie był nastawiony entuzjastycznie i do tej pogawędki i do samego rozmówcy. Jeżeli ziarno wątpliwości padnie na podatny grunt to szybko wypuszcza korzenie, a na jego owoce nie trzeba długo czekać. W końcu seria zgonów dogodnych dla jednego z bohaterów powinna wydać się co najmniej zastanawiająca, a gdy na horyzoncie pojawiają się kolejne podejrzenia to pewność nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Jednak jak to bywa w angielskich kryminałach śledztwo, a szczególnie jego początkowa faza, toczy się leniwie. Jednak w ten sposób poznajemy całą plejadę barwnych postaci, z której wielu może pretendować do miana potencjalnego mordercy. Czytelnikowi zostaje także pokazane bogate tło historii, no i nie można zapomnieć o tytułowych śledczych, osobach nie tuzinkowych i interesująco wykreowanych.
Autor zaczyna zbrodnią i nią też kończy historię, od początku jest także dane czytającemu nabrać podejrzeń co do tożsamości mordercy. Wraz z kolejnymi stronami okazuje się jednak, że to nie zabójca jest najważniejszy, lecz dochodzenie. To ono odkrywa więcej niż można byłoby się spodziewać. Intryga kryminalna została starannie przemyślana, a tytuły rozdziałów sugerują treść, ale jednocześnie wzmagają ciekawość jak potoczy się dalej fabuła. Z góry nie można nic założyć, bo wbrew leniwemu nurtowi akcji zaskakuje ona równie skutecznie co opowieść pełna efektownych pościgów i strzelanin. W końcu czy morderstwa doskonałe nie są najlepszym tematem dla kryminalnej gawędy?
Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka oraz wyd. Nowa Proza
Czytałam, lecz mnie całkowicie nie ujęła ta książka. Czegoś w niej zabrakło i pozostałam z dużym uczuciem niedosytu.
OdpowiedzUsuńO tej książce też swego czasu było głośno. Chętnie przeczytam, gdy mi się budżet zasili.
OdpowiedzUsuńJa lubię tę serię, z książkami jest tak sam jak z filmami - jednych zachwyca dany tytuł innych pozostawia obojętnym :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i również mi się podobała:))
OdpowiedzUsuńA przede mną kolejna książka :)
OdpowiedzUsuńi po takiej recenzji muszę kiedyś przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńChoć nie wiem kiedy ;(
Może znajdzie się trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńW istocie jest znakomitym tematem i zwykle okazuje się, że wcale nie istnieje morderstwo doskonałe, a każdy złoczyńca prędzej czy później robi bład.
OdpowiedzUsuńWow, nie znam ani serialu ani książki - a lubię właśnie taki styl! Postaram się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zaintrygowałaś mnie zarówno serialem jak i książką. Postaram się sięgnąć po przynajmniej jedno z mediów :)
OdpowiedzUsuń